Rozdział 6

559 50 23
                                    

Już kolejną godzinę pomagałam Steve'owi jakoś namierzyć Barnesa. Dobrze zajęłam czymś myśli bo wieczne kłótnie z Lokim o wszystko doprowadzały mnie do szału. Wiem że moje śledztwo związane z moją matką zajmowało mi dużo czasu ale to było dla mnie ważne. Dlatego musiałam od tygodnia siedzę w Avengers Tower i pomagam Avengerom znaleźć Bukciego. To znaczy głównie pracuje ze Steve'm.

Siedziałam wgapiona w ekran laptopa i przeglądałam wyniki wyszukiwania. Steve siedział obok mnie na łóżku i zaglądał przez ramię co udało się znaleźć. Przez to nie śpię już druga noc.

-Hannah powinnaś odpocząć - powiedział Steve

-Nie muszę. Jest dobrze - uśmiechnęłam się do ekranu.

Kapitan zamilkł. Od jakiegoś czasu dziwnie się zachowuje. Unika mnie albo wręcz przeciwnie. Odwróciłam się do niego chcąc coś powiedzieć ale okazało się że oboje byliśmy tak blisko siebie że prawie zderzyliśmy się nosami. Spojrzałam w błękitne uczy przyjaciela. Była w nich radosna iskierka której nigdy u niego nie zauważyłam. Nawet nie zarejestrowałam kiedy jego usta złączyły się z moimi. Jego wargi były ciepłe inne od tych do których przywykłam. Było to coś nowego i na początku nawet mi się podobało, ale tylko na początku. Po chwili zdecydowanie odepchnęłam od siebie blondyna i zmieszana odwróciłam głowę.

-Przepraszam nie powinienem... - zaczął się tłumaczyć

-Masz rację. - powiedziałam i wstałam szybko zabierając laptopa - Nie powinieneś i ja nie powinnam. - stwierdziłam

Opuściłam pokój Rogersa i szybkim krokiem wróciłam do swojego pokoju. To nie powinno mieć miejsca. To niby nic takiego ale to i tak okropne uczucie mimo że do niczego więcej nie doszło. Rzuciłam laptopa na biurko i poszłam się przebrać do łazienki. Musiałam założyć coś wygodnego. Kiedy wróciłam do pokoju z łazienki wpadłam na Lokiego.

-Ooo przypomniało ci się że istnieje? - powiedziałam na przywitanie

-Mówiłem Ci że miałem pilną sprawę. - odpowiedział chłodno

-Wiem... Przepraszam, ale po prostu nie mam nastroju. - odparłam sztucznie się uśmiechając

-Jak minął dzień? - zapytał jak gdyby nigdy nic

-Dobrze. - odpowiedziałam chowając bluzę do szafy

-A czemu nie masz humoru?

-Tak jakoś... Nie ważne.

-Ważne. - powiedział i znalazł się obok mnie obdarzając mnie mrocznym spojrzeniem - Więc?

-Avengersi szukają Barnesa. Zajmuje to dużo czasu... - zaczęłam wyjaśniać

-Dużo czasu zajmuje ci siedzenie u Kapitana. To chciałaś powiedzieć? - przerwał mi

-Trochę też, ale to wynika z tego nad czym pracujemy. Nie mów że jesteś zazdrosny o coś takiego? - zaśmiałam się, ale szybko przestałam, bo Lokes złapał mnie za mocno za nadgarstek

-Nie wiem od kiedy praca dla Avengersów wiąże się z całowaniem innego faceta. - syknął na mnie wściekle

-Skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy?! - krzyknęłam próbując się wyrwać z jego uścisku - Puszczaj!

-Widziałem. - powiedział a ja lekko się spięłam - Byłem na dole bo chciałem się przywitać jakby nie patrzeć ze swoją ŻONĄ i co widzę?!

-Loki to nie tak... - próbowałam się tłumaczyć chociaż wiedziałam że nie zbytniego sensu

-A jak?! - wrzasnął mi w twarz.

Był wściekły. Po raz pierwszy był aż tak zły. Widziałam jak wszytko się w nim gotuję. Ja w sumie nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Jego dłoń nadal zaciskała się na mojej ręce tak mocno że praktycznie nie czułam już dłoni

𝑺𝒛𝒖𝒌𝒂𝒋 𝒅𝒂𝒍𝒆𝒋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz