Rozdział 17

508 46 25
                                    

Kolejny dzień spędziłam siedząc przed ekranem laptopa. Skoro teoretycznie sprawa skończona to musiałam sobie wszystko do końca poukładać. Loki już nic nie mówił, ale i tak mu to nie pasowało, dlatego chciałam jak najszybciej skończyć. Moją kilku godzinną pracę zaprzepaścił niezapowiedziany gość. W progi naszego mieszkanka zagościł Fury, a któż by inny. Nie mając za bardzo wyjścia w obecnej sytuacji zaprosiłam go do środka i usiadałam w kuchni. Nie odzywałam się w ogóle, tak wydawało się być lepiej.

-Nie będę się z tobą pierdzielił w obecnej sytuacji - zaczął po chwili milczenia - Sama wiesz jak sprawa wygląda, ale i tak musiałem przyjść

-To akurat wiem, tylko nie wiem za bardzo czego mam się spodziewać - odparłam

-A jak myślisz? - zapytał mierząc mnie przenikliwie swoim spojrzeniem

-Nie wiem. Widzę dwie opcje. Albo mnie zamkniesz, albo koniec z moją pracą - odpowiedziałam

-Zamknąć to cię akurat nie za bardzo mogę to po pierwsze, a po drugie wcale nie brałem tego pod uwagę - przyznał

-Nie brałeś pod uwagę zamknięcia mnie za niesubordynację i morderstwo? Ciekawe - uśmiechnęłam się pod nosem

-Gdybym miał cię zamknąć za to drugie co wymieniłaś zrobił bym to jakieś cztery lata temu z zimną krwią, a teraz nie ma to znaczenia. Wbrew temu jak to wygląda znalazłaś jedyne dobre rozwiązanie

-Nie do końca takie dobre chyba - zauważyłam

-Dobre, ale nikt nie miał na tyle odwagi żeby to zrobić

-Czyli uznasz to za akt odwagi? - dopytałam

-Tak, a teraz nie zawracam ci głowy, bo widzę że masz, co robić - powiedział zerkając na ekran mojego laptopa

-A co z pracą? Co z pomocą Avengers'om? - zapytałam jeszcze zanim zdążył wyjść

-To już zależy od ciebie - dodał z uśmiechem i wyszedł

Czyli Tony miał rację - Piracik ma do mnie słabość. Z resztą jak do każdego z Avengers jakby nie patrzeć. Wie, że każdy na swój sposób robi dobrze i zawsze wychodzi to dobrze dla innych. Skończyłam notatki i układanie wszystkiego w głowie i poszłam do Lokiego, który siedział od jakiegoś czasu w sypialni z książką w ręku. Usiadłam z lekkim uśmiechem na ustach obok niego i patrzyłam jak próbuje ignorować moją obecność. Gapiłam się na niego, bo to już nie było patrzenie, przez dłuższy czas.

-Napatrzyłaś się już? - zapytał nieco zniecierpliwiony

-Nie jeszcze - odparłam kontynuując moje zajęcie

-Za tydzień musimy wrócić do Asgardu - poinformował mnie nadal mając wzrok utkwiony w tekście

-Okay

-Serio? Zgadzasz się ot tak? Zero dyskusji? - zdziwił się i spojrzał na mnie

-Gdybyś powiedział mi dzień wcześniej to może bym dyskutowała. Tydzień to dużo czasu więc okay - wyjaśniłam

-A chcesz wrócić do Asgardu? - męczył mnie

-A czemu bym miała nie chcieć? - tym razem ja się zdziwiłam

-Byłaś tam zmęczona i chciałaś wracać tutaj więc myślałem że jednak będziesz chciała zostać albo coś

-Aaa chcesz sobie tam wrócić sam? Jak tak bardzo Ci zależy to proszę bardzo

-Hannah nie to miałem na myśli - westchnął - Nie chce żebyś była taka zmęczona jak wtedy

-Nie będę, a przynajmniej i tak muszę się przyzwyczaić do takiego życia więc kiedyś muszę zacząć - uśmiechnęłam się lekko

𝑺𝒛𝒖𝒌𝒂𝒋 𝒅𝒂𝒍𝒆𝒋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz