Rozdział 20

605 42 22
                                    

*Perspektywa Hanny*

Kiedy zauważyłam Rogersa beztrosko siedzącego na ławce od razu udałam się w jego stronę nie patrząc nawet na Lokiego, który został daleko w tyle. Nie wiem czy byłam wściekła czy zaniepokojona, bo te dwie emocje chyba się że sobą w tym momencie przeplatały.

-Co ty tu robisz Rogers do jasnej cholery?! - wydarłam się na blondyna

-Ciebie też miło widzieć - odparł beznamiętnie i spojrzał na mnie

-Odpowiedz lepiej na moje pytanie - warknęłam - Od dwóch dni siedzę, jak na szpilkach, bo nikt nie wrócił na czas, a ty siedzisz sobie jakby nigdy nic w parku na ławeczce?

Powoli zaczynałam być wściekła dlatego Lokes momentalnie znalazł się obok mnie i chwycił za rękę bo wiedział, że może się to źle skończyć. Steve tylko obserwował mój wybuch złości w ciszy i czekał aż się uspokoje i w sumie dobrze zrobił.

-Już mi przeszło. Przepraszam... - wzięłam głęboki oddech

-Dobrze. Czyli mogę Ci wszystko wyjaśnić, tak? - dopytał Rogers

-Tak. Będę wdzięczna - odpowiedziałam

Loki w tym momencie wziął ze sobą Karen i poszedł na spacer po parku i zostawił nas samych żebyśmy mogli w spokoju porozmawiać. Dosiadłam się obok niego i czekałam na wyjaśnienia.

-Wróciłem tylko ja, ale spokojnie nie w tym złym sensie - dodał widząc moje zaniepokojenie - Reszta jeszcze jest na misji i wróci za niedługo

-To czemu tylko ty wróciłeś?

-To bardziej skomplikowane ale wszystko Ci wyjaśnie - zaczął

-To wyjaśniaj! - podniosłam lekko głos

-Hannah, ale spokojniej. Chodzi o to, że reszta zostaje, bo ja miałem w sumie iść do ciebie i poprosić o pomoc.

-Po pierwsze miałam się nie angażować, po drugie zajmuje się Karen a po trzecie czemu akurat ty?

-Wysłali mnie ponieważ w tej sprawie jestem najmniej podejrzany o załatwienie tego wszystkiego - wyjaśnił - To pomożesz?

-Jak powiesz o co chodzi. Pamiętaj, że nie angażuje się w pierwszej linii - zauważyłam

-To może być z tym problem... - zaczął

-To szukaj kogoś innego do pomocy w takim razie - wstałam z ławki, a on chwycił mnie za rękaw

-Musisz pomóc - powiedział błagalnym głosem

-Nie muszę. Mogę pomóc, ale wolę nie w ten sposób. Zrozum

-To jak możesz? - zapytał zrezygnowany

-Jak wyjaśnisz mi o co chodzi to zobaczę - sprecyzowałam

-Sprawa dotyczy też Kamieni Nieskończoności - dodał, co od razu zmieniło moje podejście do tej sprawy

-To dlatego wysłali ciebie - westchnęłam - To przyjdź do nas do domu w takim razie, bo nie będziemy rozmawiać o tym w parku -uśmiechnęłam się lekko

Godzinę później siedzieliśmy już przy stole w kuchni, w mieszkaniu zajęci jak na razie piciem kawy w ciszy. Loki za szczęśliwy nie był z obecności Rogersa w naszym domu, ale niestety zdecydowała o tym siła wyższa, a nie moje własne widzimisię. Atmosfera przez to była sztywna i nie za łatwo było zebrać się na rozmowę. Ale kiedy nam się to udało dowiedziałam się że znalazła się jakaś osoba zainteresowana Kamieniami Nieskończoności. Niestety zaczęła szukać od kompletnie złego miejsca. Nadal wydawało mi się to dziwne, ale co mogłam poradzić. Wiadomo, że gdzieś na świecie znajdzie się choć jedna osoba która zapragnie takiej mocy, a to ja miałam ją chronić. Do tej pory też nie zrozumiałam nagłego powrótu mojej matki i wszystko to co innego robiła wskazywało po prostu na to że chciała się mnie pozbyć. Jak dla mnie obie te rzeczy nie mogły obejść się bez jakiegoś związku. Żeby wszystko ogarnąć na spokojnie musiałam dowiedzieć się jak wygląda sprawa nie tylko tutaj ale i w innych miejscach. Czekał mnie powrót do Asgardu chociaż na chwilę. Byłam nieco zdenerwowana, bo kto by nie był w takiej sytuacji, ale zebralam się szybko i udało mi się załatwić wszystkie potrzebne rzeczy. Karen wróci do Tower z Rogersem, bo nie mogę jej zabrać ze sobą ani zostawić z Lokim. Już tego wieczora byliśmy w Asgardzie, ale na tyle zmęczeni że pierwsze, co marzyła nam się kąpiel i błogi sen






*****
Okaaaay. Więc tak. Żyje 😂 miałam problem z zebraniem myśli w słowa, mnóstwo problemów w szkole do tego, a teraz jestem dopiero drugi dzień po powrocie ze szpitala... Po prostu mimo szczerych chęci i pomysłów nie potrafiłam niczego zrealizować, ale czas to zmienić. Musze conajmniej do grudnia siedzieć w domu więc zacznę nadawać trochę życia na mojego Wattpada

𝑺𝒛𝒖𝒌𝒂𝒋 𝒅𝒂𝒍𝒆𝒋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz