Rozdział 18

496 49 11
                                    

Rano obudziłam się obok Karen, która tuliła się w najlepsze do mojej ręki. Lokiego już w łóżku nie było, dlatego postanowiłam się jakoś wygrzebać z uścisku małej i sprawdzić gdzie jest. Niestety nie udało mi się tego zrobić tak jak planowałam i Karen jednak się obudziła. Poopowiadała mi co jej się śniło i poszłam z nią do kuchni gdzie jak się okazało Loki szykował śniadanie. Kilkulatka pobiegła do swojego plecaka żeby się przebrać, a ja pomogłam w kończeniu śniadania. Kiedy wszystko było już na stole nasz mały gość już do nas dołączył. Usiedliśmy i wzięliśmy się za jedzenie.

-Tata robi lepsze - stwierdziła kończąc tosta

-To masz pecha, bo ja twoim tatą nie jestem - prychnął na nią Loki i jadł dalej

-Loki, odpuść - westchnęłam, a on tylko przewrócił oczami

Sprzątnęłam po śniadaniu, a Karen kręciła mi się pod nogami, bo chciała pomóc. Musiałam czymś ją zająć. Postanowiłam wziąć ją do salonu i posadziłam koło mojego pianina. Było elektroniczne dzięki czemu, jak dałam jej słuchawki mogła bawić się w najlepsze nie przeszkadzając nikomu w domu. W tym czasie na spokojnie skończyłam sprzątanie. Loki jak zwykle czytał sobie książkę w pokoju. Kiedy do niego przyszłam od razu humor mu się poprawił, dlatego dosiadłam się obok tuląc do jego ramienia. Widziałam kątem oka jak lekko się uśmiechnął, ale tą chwilę spokoju przerwał mój dzwoniący telefon. Za nic w świecie nie widziało mi się odbierać, ale musiałam w końcu ruszyć tyłek. Dzwonił Fury żebym przyszła do jego biura w jednej sprawie. Po skończonej rozmowie rzuciłam zła, telefon na łóżko. 

-Co jest? - zapytał Lokes

-Muszę jechać do Fury'ego. Teraz - wyjaśniłam

-Jak to teraz? Teraz, że już? - zdziwił się

-Tak, za pół godziny muszę być na miejscu - oparłam 

-A na długo? - dopytał

-Nie wiem, ale to znaczy, że będziesz musiał zostać z Karen, bo nie mogę jej wziąć ze sobą - dodałam

-Przecież sama wiesz, że to nie jest najlepszy pomysł - zauważył

-Wiem, ale nie mam innej opcji - powiedziałam zbierając rzeczy do wyjścia

-Nie zostawiaj mnie z nią - marudził

-Loki to tylko dziecko, a nie potwór przed którym masz się chować pod łóżkiem - wyjaśniłam zrezygnowana

-Tak ci się tylko wydaje - prychnął

-Teraz to ty zachowujesz się jak dziecko - wkurzyłam się trochę

-Nie mama zamiaru siedzieć z nią sam na sam. Nie jedź - męczył

-Pojadę bo muszę, a ty zostaniesz z Karen w domu - powiedziałam oschle 

-Dobra już. Nie denerwuj się Króliczku - palnął z przesłodzonym uśmieszkiem 

-Pchasz się w gips Laufeyson - warknęłam na niego i wyszłam z pokoju z torbą w ręku

Chwyciłam po drodze kluczyki od auta i popędziłam do samochodu. Nawet zapomniałam wziąć ze sobą telefon. Co jak co, ale nazywanie mnie Króliczkiem źle mi się kojarzy, a konkretnie z moją matką, dlatego nie znosiłam gdy ktokolwiek tak na mnie mówił. Pędziłam ulicami żeby jak najszybciej dotrzeć na miejsce i mieć z głowy wszystko, co mnie tam czeka.

*Perspektywa Lokiego*

Znowu palnął coś czego nie powinienem. Nawet nie zdążyłem jej dogonić, bo tak szybko się wyniosła zostawiając mnie z tym potworem. Ta mała po dłuższym czasie doprowadzała mnie do szału. Na razie świetnie się bawiła męcząc instrument Hanny. Miałem cichą nadzieję, że jednak ta atrakcja jej wystarczy, ale niestety nieźle się przeliczyłem, bo po chwili już była obok i wgapiała się we mnie natrętnie.

-Czego chcesz? - westchnąłem

-Pobawisz się ze mną? - zapytała starając się być nadal słodka

-Nie - odparłem

-Dlaczego? - zapytała usiadła obok 

-Bo nie - sięgnąłem książkę i wróciłem do czytania

-Dlaczego? - męczyła

-Nie mam ochoty - powiedziałem zdawkowo

-A kiedy będziesz miał? - dopytała zaglądając mi przez ramię żeby zobaczyć, co czytam

-Nigdy - uśmiechnąłem się pod nosem

-Nie lubię cię - obraziła się

-Nie przeszkadza mi to - zająłem się czytaniem na dłuższą chwilę

Karen chodziła po salonie praktycznie w kółko i stroiła fochy. Bawiła mnie ta sytuacja, bo myślała, że marudzeniem pod nosem coś zdziała. Nie moja wina, że nie przepadałem za dziećmi, a konkretniej za tym dzieckiem. Była słodka, ale mnie męczyła. Dla Hanny była miła i grzeczna, a gdy tylko miała być ze mną to albo zadawała pytania jak z karabinu maszynowego, albo chciała mi robić warkoczyki, albo inne rzeczy. Teraz leżała na dywanie i turlała się po podłodze. Spojrzałem na nią zrezygnowany i przyglądałem się jej poczynaniom

-W co chcesz się bawić? - westchnąłem zrezygnowany i odłożyłem książkę na stolik

-W chowanego! - podbiegła do mnie z uśmiechem

-Dobra, niech będzie - chcąc nie chcąc zgodziłem się - To chowaj się

Karen pobiegła gdzieś w głąb mieszkania a ja czekałem i miałem pomysł żeby w ogóle nie zacząć szukać, ale kiedy byłem mały Thor mi tak zrobił, bo chciał się mnie pozbyć a chwilę, a potem siedziałem gdzieś w kącie zapłakany zanim Frigga po mnie nie przyszła. Jakoś nigdy tego nie wspomninałem a teraz uśmiech sam wkradł mi się na twarz.

Po pół godzinie zabawy z Karen przestała mi ona przeszkadzać. To było jednak fajne zajęcie. Kilka godzin zabawy w chowanego, w zagadki i robienie rysunków minęło bardzo szybko. Między czasie udało nam się zjeść frytki na obiad. Po dłuższym czasie udałem jej się namówić na najgorsze...

*Perspektywa Hanny*

Wróciłam do domu późnym wieczorem. Zajęcia które wymyślił mi Fury pochłonęły wiele czasu i siły. Weszłam po cichu do mieszkania i gdzie również zastałam cisze. Zajrzałam do pokoju Karen, bo ani w salonie, ani w naszej sypialni nie było nikogo. Miałam niezłego laga kiedy zobaczyłam Karen która spała Lokiemu na kolanach, a on czytał sobie książkę mając na głowie średnio udane warkoczyki. Kiedy to zauważyłam o mało nie parsknęłam śmiechem.

-Cześć? - odezwałam się po chwili

-Długo cię nie było - stwierdził wstając i układając małą wygodnie w łóżku

-Tak wyszło. Miałam dużo zajęć - wyjaśniłam

-Rozumiem - uśmiechnął do mnie i poszliśmy do sypialni

-A jak minął dzień? - zapytałam ciekawa

-Przeżyłem, a tak w ogóle to pomóż pozbyć się tej tortury z mojej głowy - poprosił

-Jasne - zaśmiałam się pod nosem i rozplotłam mu warkoczyki

-Ale nigdy więcej mnie z nią nie zostawiaj - podsumował

-Dobrze, nie zostawię - zapewniłam

Szybko oboje wyszykowaliśmy się do spania. Każdy z nas był na swój sposób zmęczony dlatego szybko skończyliśmy śpiąc wtuleni jak zawsze w siebie.

𝑺𝒛𝒖𝒌𝒂𝒋 𝒅𝒂𝒍𝒆𝒋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz