Rozdział 16

506 52 8
                                    

Siedziałam naprzeciw Starka w samolocie. Oboje milczeliśmy. On wgapiał się we mnie, a ja w czubki moich butów. Lot miał trwać dobrych kilka godzin, a ja miałam ogromną ochotę się ulotnić z tamtego miejsca.Nie do końca może był taki plan mojej wizyty u matki, ale rozmowa z nią dała mi tylko dowody na to, że jest zwykłym potworem, bo inaczej tego nie byłam w stanie nazwać. Nawet jeśli nie ja byłabym jej obiektem do męczenia być może niedługo znalazła by kogoś innego na moje miejsce. Nie mogłam dopuścić do tego, żeby ktokolwiek musiał przechodzić przez to co ja. Tak naprawdę wiedząc, że było się tylko eksperymentem zabiera resztki osobowości, która też jakby nie patrzeć była wykreowana przez moją matkę, Kiliana, Thanosa i Lokiego. Oni wszyscy mieli w tym udział żeby stworzyć ze mnie potwora i po części im się udało. Kilka lat bycia mordercą to udowadnia. Ale miałam też swój rozum i nie do końca im to wyszło. Dlatego pojawiła się znowu i chciała naprawić swój błąd. Zanurzyłam się w moich przemyśleniach i nawet nie zauważyłam, kiedy Tony coś zaczął do mnie mówić. Dopiero jego dłoń przed moją twarzą sprowadziła mnie na ziemię.

-Zamyśliłam się, przepraszam - wyjaśniłam - Mógłbyś powtórzyć?

-Od kiedy ty taka miła i uprzejma? - zdziwił się

-No nie wiem może asgardska etykieta mi się udziela. Czy to znaczy że mam być sobą? - dopytałam

-Tak, byłbym wdzięczny - odparł z lekkim uśmiechem

-Dobra nie wiedziałam. Jeszcze raz. Akcja - odwzajemniłam uśmiech

Tony'emu dwa razy nie trzeba było powtarzać i zaczął mi machać dłonią przed twarzą.

-Czego znowu? - burknęłam

-No i teraz jest okay - uśmiechnął się szeroko

-Naprawdę teraz zebrało ci się na żarty?

-Lepsze żarty niż siedzenie w grobowej ciszy doprowadzającej do szaleństwa - wyjaśnił

-W sumie logiczne - stwierdziłam z lekkim uśmiechem

-A tak na poważnie... To inaczej nie mogłaś? - zapytał prosto z mostu

-Mogłam, ale tak wyszło. Niekoniecznie taki miałam plan. Czysty przypadek - odpowiedziałam niepewnie

-Przypadek? Hannah wiesz jak to brzmi - przewrócił oczami

-Wiem. Źle i bezsensu ale nie umiem ci tego wyjaśnić. To potwór, którego gdy zamkniesz w klatce na trochę dziczeje jeszcze bardziej i staje się nieokiełznaną bestią. Nie widziałam w pewnym momencie innego racjonalnego rozwiązania, a nikt raczej by się z nim ot tak nie zgodził

-Mogłaś chociaż dać znać mi albo komuś, kto by nie przeszkadzał ci w niczym. Każdy myślał, że coś się stało

-A ty byś nie przeszkadzał? Puścił byś mnie na inny kontynent bo chciałam spotkać się z chorą psychicznie kobietą, która próbowała mnie wykończyć? - zapytałam patrząc na niego uważnie

-Z tym, że ja akurat rozumiem, dlaczego chciałaś tam jechać. Nie przeszkodził bym. Czekałbym jakby w razie czego miało się coś stać tobie - odpowiedział pewnie

-Fury raczej nie, więc musiałam tak zrobić. Z resztą było minęło - odparłam rozsiadając się wygodnie w fotelu

-Masz szczęście, że Nick ma do ciebie słabość i ci odpuści tą akcje

-A odpuści? - zdziwiłam się

-Tak, ale zapewne będziesz musiała pożegnać się z pracą w Tarczy i pomocy nam w najbliższym czasie

W sumie mogłam się tego spodziewać, ale i tak dobrze się skończyło na to wychodzi. Resztę lotu przespałam zmęczona dwoma dniami pełnymi napięcia. Ułożyłam się wygodnie w fotelu i po prostu momentalnie zasnęłam. Kiedy się obudziłam byliśmy już na lotnisku. Przesiedliśmy się do auta pojechaliśmy do Tower. Nadal byłam w stroju Blach Revange i szczerze za dobrze się w nim nie czułam, ale nie mogłam na razie nic z tym zrobić. Droga windą na górę także minęła w ciszy, ale już nie takiej męczącej jak wcześniej. Za drzwiami windy w salonie czekał zdenerwowany Loki. Kiedy tylko wyszłam z windy zmierzył mnie od góry do dołu i spojrzał na mnie uważnie. Stark w tym czasie zdążył chwilowo ulotnić się do siebie, więc zostaliśmy sami w salonie. Po chwili ciszy stanął naprzeciw mnie i spojrzał głęboko w oczy.

-Koniec? - zapytał mnie

-Koniec - odetchnęłam z ulgą bo koniec tego wszystkiego był mi bardzo potrzebny - Przepraszam, że nic nie powiedziałam

-Nie szkodzi - przytulił mnie do siebie - Martwiłem się, ale wiedziałem, że wrócisz

-Jak zgłodnieje to wrócę, tak? - uśmiechnęłam się pod nosem

-Dokładnie, a teraz zmykamy do domu. Widzę, że zmęczona jesteś

-Odrobinę tak - przyznałam

Potem tylko poszłam pożegnać się z Tony'm i poszliśmy od razu do domu. Pierwsze co zrobiłam po wejściu od razu zdjęłam z siebie znienawidzony, ale czasem przydatny, strój i schowałam go na dnie szafy. Lokes zniknął w kuchni, a ja wzięłam tylko ciepłą piżamę i poszłam wziąć prysznic. Przez mamuśkę noga trochę mi dokuczała ale jakoś szybko przechodziło. Zimna woda spływała po moim ciele uspokajając mnie wewnętrznie. Po kilkunastu minutach wyszłam z łazienki przebrana i w szlafroku. Od razu poczułam smakowity zapach i poszłam za nim do kuchni, gdzie jak się okazało czekał na mnie talerz z naleśnikami z mnóstwem dodatków.

-Smacznego kochanie - usłyszałam za sobą i mały buziak znalazł się na moim policzku

-Przecież nie musiałeś - stwierdziłam siadając przy stole

-Wiem, ale chciałem, więc wcinaj a potem do łóżka - dodał z uśmiechem

Zjadłam ze smakiem przygotowane naleśniki bo byłam bardzo głodna. Przez te dwa dni nie jadłam nic a nic. A jedyny posiłek stanowiła dla mnie jedna poranna kawa. Kiedy skończyłam jeść miałam zamiar usiąść przed telewizorem i odpocząć, ale w mniemaniu Lokiego to nie był odpoczynek dlatego jak tylko posadziłam tyłek na kanapie Loki wziął mnie na ręce i zniósł do sypialni. Nawet nie miałam chwili żeby zaprotestować zanim leżałam w stosie poduszek owinięta kołdrą po sam czubek nosa.

-Loki ja nie mam już pięciu lat - zauważyłam

-Wiem - odparł z uśmiechem i usiadł obok mnie na łóżku

-To nie musisz mnie nosić do łóżka i tulić w kołderke żebym poszła spać - zaznaczyłam

-Jesteś zmęczona tego mi nie zaprzeczysz. A znając ciebie nie poszłabyś spać w ogóle, a powinnaś więc nie widziałem innego wyjścia jak po prostu cię zawlec do spania

-I tak nie będę w spać bo ty tak chcesz - prychnęłam

-Oj pójdziesz, pójdziesz - zaśmiał się pod nosem

Po chwili tkwiłam w jego uścisku. Było miło więc też się wtuliłam a on głaskał mnie delikatnie po włosach. Kilka minut później rzeczywiście zrobiłam się odrobinę senna. Loki cały czas lekko się uśmiechał i tulił w najlepsze. Wiedziałam że usypiał mnir stopniowo magią jak zawsze ale tym razem sama mu na to nie pozwoliłam.

-Zdradziecka menda - powiedziałam pod nosem zanim zasnęłam

-Ale i tak mnie kochasz - stwierdził i dał buziaka w czoło a ja zasnęłam

𝑺𝒛𝒖𝒌𝒂𝒋 𝒅𝒂𝒍𝒆𝒋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz