Hannah obudziła się jakąś godzinę później i od razu spojrzała na mnie. Uśmiechnąłem się lekko do niej, a ona odwzajemniła mój gest. Usiadła obok na łóżku i przyglądała mi się natrętnie szczerząc się.
-Jak ja się cieszę, że to nie był tylko sen - powiedziała - Dobrze że wróciłeś tym razem naprawdę
-A śniło ci się że wracałem?
-Codziennie a potem się budziłam i chciałam iść dalej spać żeby tylko sobie na ciebie popatrzeć - dodała
-Przepraszam. Nie mogłem... - zacząłem ale moje gadanie przerwał mi całus od Hanny
-Nie tłumacz się. Jest okay. Rozumiem że nie mogłeś wrócić od tak sobie. Nie szkodzi - uśmiechnęła się lekko
Była nadzwyczaj miła biorąc pod uwage okoliczności. Może mi się wydawało ale miałem wrażenie że próbowała coś ukryć takim zachowaniem albo po prostu zrobiłem się przewrażliwiony. Nie chciałem narazie zaczynać takich rozmów więc po prostu siedzieliśmy w milczeniu. Potrzebowaliśmy chwili w ciszy i spokoju. Było widać że Hannah w końcu zaczęła odpoczywać jak należy, kiedy wtuliła się we mnie. Gładziłem ją po ramieniu rozkoszując się jej zapachem.
Jakiś czas później poszliśmy do kuchni żeby skombinować coś do jedzenia. Na szczęście nikogo nie było na piętrze i mieliśmy spokój, ale i tak czułem się dziwnie znowu się wpraszając. Hannah zrobiła tosty i sałatkę. Postawiła wszystko na stole i zaczęliśmy jeść. Była cały czas zamyślona i dziwnie wycofana. Obserwowałem dyskretnie jej zachowanie i próbowałem oszacować czemu tak się zachowuje.
-Ziemia do Hanny - pomachałem ręką przed jej twarzą
-Hm? - spojrzała na mnie - Zamyśliłam się, sorki
-Cały czas jesteś zamyślona - stwierdziłem
-Możliwe, taki dzień - uśmiechnęła się ciepło
-Możemy jechać do naszego mieszkania? - zapytałem
-Jasne. Jak byłam sama wolałam być tutaj ale teraz to nie widzę problemu
-Rozumiem. Pojedziemy tam jak zjemy? - dopytałem
-Jeśli chcesz to tak - zgodziła się
*Perspektywa Hanny*
Propozycja przeniesienia się do naszego mieszkania była bardzo dobra. Sama chciałam to zrobić ale Tony by mnie za nic w świecie nie puścił. Miałam dosyć wiecznych pytań o moje samopoczucie skoro i tak wiadomo że jest ono do dupy a raczej szybko się to nie zmieni. Posprzątałam po jedzeniu i poszłam spakować swoje rzeczy. Loki mi pomógł spakować wszystko co potrzebne. Musiałam powiedzieć Starkowi że się przenoszę bo znowu zaczął by panikować że zniknęłam bez słowa. Ostanio jak poszłam się kąpać i nie było mnie w pokoju Tony zrobił raban na całą wieżę że coś się stało, dlatego wolę uniknąć takiej sytuacji. Zjechałam windą do warsztatu, gdzie jak zwykle Stark spędzał czas z Karen. Dawno nie było mnie na dole i byłam zaskoczona porządkiem jaki tam panował.
-Hannah? Co tu robisz? - zdziwił się na mój widok ojciec
-Mieszkam tu - uśmiechnęłam się
-Stało się coś? - zapytał z troską
-Nie, przyszłam tylko powiedzieć że wracam do mojego mieszkania... - zaczęłam
-Zostajesz - przerwał mi
-Ale nie sama przecież - dodałam
-Wiem. Z Lokim, dlatego narazie tym bardziej nie - wyjaśnił
-Nie rozumiem dlaczego, ale to mało ważne, bo i tak już się spakowałam
-Zostań, na wszelki wypadek
-Nie chce tu być - przyznałam, a potem nastała chwila ciszy
-Okay, rozumiem. To jedź - odparl i zajął się robotą
-Jak zwykle - powiedziałam sama do siebie i miałam zamiar udać do wyjścia
-Co "jak zwykle"? - zapytał i stanął naprzeciw mnie
-Zawsze jak coś Ci się niepodoba albo nie chcesz rozmawiać to walisz tą kwestię - wyrzuciłam mu
-Ale ja naprawdę rozumiem że nie chcesz tu być. Też na twoim miejscu nie zniósł bym wiecznych pytań od innych o samopoczucie i innych takich
-Innych takich czyli twojego wiecznego przewrażliwienia - podsumowałam
-Po prostu się denerwuje Hannah. Dużo się wydarzyło a ja znowu niedopisałem
-To akurat nie prawda. Jeżeli chcesz tak szukać to niedopisał tutaj Loki a nie ty, ale nie zamierzam też tak na to patrzeć - wyjaśniłam
-Nie mów że nie jesteś na niego zła. Znowu zostawił cię kiedy tego potrzebowałaś i zostałaś ze wszystkim sama, a do tego...
-Zamknij się! - przerwałam mu - To co ja myślę to moja sprawa. Nie zamierzam obwiniać każdego dokoła o moje nieszczęście. Twoje gadanie nie pomaga. Wiem że nadal go nie lubisz bo tylko go znosisz ale nie możesz oczekiwać tego samego ode mnie bo nie jestem tobą, Stark. Nie jestem samolubnym dupkiem który myśli o innych tylko wtedy kiedy mu się chce albo żeby pokazać jakim się jest cudownym. Nie jestem pozorantem jak ty od zawsze
Stark zamilkł a ja jak najszybciej wyszłam z warsztatu zostawiając go z moimi słowami. Nie koniecznie chciałam mówić to na głos ale samo jakoś tak wyszło. Byłam zdenerwowana tą dyskusją, dlatego poszłam od razu do łazienki i opchlapałam sobie twarz zimną wodą. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi łazienki i natychmiast spakowałam kosmetyki do małej torebki.
-Hannah, wszystko okay? - zapytał zza drzwi Lokes
-Tak, już wychodzę - wzięłam mój pakunek i wyszłam z łazienki
-Coś się stało? - dopytał
-Nie, pakowałam rzeczy - wyjaśniłam pokazując mój pakuneczek, który schowałam do większej torby
-Niech ci będzie - zrezygnował
Wzięłam moją walizkę i poszłam do drzwi łapiąc po drodze kluczyki do mojego auta. Nie zamierzałam iść tam z buta, a tym bardziej się teleportować. Ostatnio źle się po tym czułam i wolałam nie ryzykować. Zeszliśmy do garażu i wpakowałam walizkę na tył samochodu i sama usiadłam za kierownicą. Mój pasażer usiadł obok, a ja ruszyłam w stronę do domu. Jechaliśmy w milczeniu, które ani trochę mi nie przeszkadzało. Zaparkowałam i zgasiłam silnik. Nie miałam najmniejszej ochoty się ruszyć. Wiedziałam, że zbliża się też czas żeby powiedzieć Lokiemu wszystko co stało się pod jego nieobecność, co wiąże się też z tym, że będę musiała powiedzieć o tym czego nie zdążyłam zanim zniknął. To było coś czego najbardziej się obawiałam i nie chodziło mi tu o jego reakcje, a raczej o moją własną. Po chwili zamyślenia wysiadłam z samochodu i już miałam sięgnąć walizkę, ale uprzedził mnie Lokes.
Kiedy już weszliśmy do mieszkania od razu poczułam się lepiej. Nie było tu nikogo oprócz nas, czyli nikogo, kto by się czepiał, nikogo kto będzie zadawał głupie pytania i nikogo kto by panikował bez potrzeby. Ropakowałam swoje rzeczy na miejsce i poszłam usiąść na kanapie w salonie. Wcześniej przebrałam się w coś wygodnego i związałam włosy w jakiegoś pseudo warkocza. Włączyłam muzykę i przymknęłam oczy opierając głowę o zagłówek kanapy. Zanurzyłam myśli w obecnie grającym utworze i rozluźniłam się. Wieczór spędziłam drzemiąc w ramionach Laufeysona i nie zaprzątałam sobie głowy kompletnie niczym. To był w końcu dzień wolny od złych emocji.
CZYTASZ
𝑺𝒛𝒖𝒌𝒂𝒋 𝒅𝒂𝒍𝒆𝒋
FanfictionKontynuacja "Always be yourself" Hannah musi rozwiązać zagadkę zniknięcia matki i jej nagłego powrotu. Chce dowiedzieć się czemu jej życie potoczyło się tak, a nie inaczej. ❖Rok powstania opowieści - 2018/19❖