Siedziałam w kącie małego pokoju i obserwowałam burzę za oknem. Już kolejny raz zostałam sama w domu. Miałam może 6 lat, a moja mama była w pracy. Siedziała w laboratorium całymi dniami i konlmpletnie o mnie zapomniała. Czasem wysyłała do mnie Kiliana, ale to było gorsze niż siedzenie samej w domu. Dzisiaj było tak samo. Drzwi się otworzyły i do środka wszedł przyjaciel mojej mamy. Od razu jeszcze bardziej się skuliłam. Nie lubiłam go. Za każdym razem się go bałam.
-Czyżby maleństwo znowu sikało po gaciach? - zadrwił
-Wcale nie. - odpowiedziałam drżącym głosem
-To tylko burza, chodź tutaj - powiedział i wyciągnął mnie na siłę na środek pomieszczenia.
Mimo tego że zapierałam się z całej siły nie mogłam dać rady dorosłemu mężczyźnie.
-Zostaw! - krzyczałam i próbowałam się wyrwać
-Zamknij się Hannah! - krzyknął i mocno mnie chwycił w ramionach
-Zostaw, ja chce do mamy.
-Mama nie ma na ciebie czasu.
-Ale ja nie chcę być tu z tobą.
Widziałam jak na jego twarzy maluję się wściekłość i po chwili dostałam po twarzy.
-Jesteś tylko jej kolejnym eksperymentem!
-Nie prawda! - zaprzeczyłam
Potem tylko cały czas mnie wyzywał i nie starałam się go słuchać. Pamiętam tylko ból. Zawsze mnie krzywdził. Nienawidzę go od zawsze. Każde słowo i każdy kolejny cios sprawiał że chciałam zasnąć. Najlepiej się nie obudzić. Albo mu oddać ale nie mogłam tego zrobić. Czułam że cały czas płakałam... Chciałam przestać to czuć... To bolało nie tylko fizycznie...
*Perspektywa Lokiego*
Wróciłem do komnaty dopiero wieczorem po i długich i męczących rozmowach. Od razu zauważyłem, że coś jest nie tak. Hannah rzeczywiście spędziła czas w łóżku, ale spała skulona i zaciskała dłonie w pięści raniąc swoje ręce. Cała się trzęsła i mamrotała coś pod nosem. Znalazłem się jak najszybciej obok niej i próbowałem obudzić, ale niestety bardzo twardo spała i jedyne co mogłem zrobić to chwyciłem jej dłonie żeby nie robiła sobie dalej krzywdy wbijając paznokcie aż do krwi. Chwilę później kilka łez spłynęło po jej twarzy. Nie chciałem patrzeć jak dalej cierpi, dlatego wybudziłem ją nie będąc nazbyt delikatny. Złapałem ją za ramiona i mocno potrząsłem żeby wreszcie się obudziła.
-Hannah! Obudź się w końcu! - krzyknęłem i w końcu spojrzała na mnie przemęczonym wzrokiem. - Co się stało? - dopytałem
-Nic... Coś mi się przypomniało po prostu - powiedziała ze łzami w oczach - To kolejny koszmar w tym tygodniu.
-Nie przejmuj się - przytuliłem ją - To był tylko sen...
-Gdyby to był sen to bym się nie przejmowała - stwierdziła - Jak dzisiaj minął Ci dzień?
-Znośnie... Znowu zmieniasz temat.
-Po prostu to nieistotne. - powiedziała z lekkim uśmiechem
-Ale pamiętaj, że jeżeli było by coś ważnego... - zacząłem
-Tak, wiem. To mam ci o wszystkim mówić.
Miałem coś jeszcze powiedzieć, ale Hannah poszła na taras. Pewnie chciała odetchnąć świeżym powietrzem. Zdjąłem z siebie niewygodne ubrania i rozsiadłem się na łóżku. Hannah wróciła z tarasu i nie zwracając na nic uwagi podeszła do sekretarzyka i znowu przeglądała swoje notatki. Zaczynało mnie to wkurzać. Każdą wolną chwilę zajmowała się tym swoim śledztwem, które według mnie rozdrapywało tylko stare rany i nic nie wnosiło oprócz kolejnych koszmarów i bezsennych nocy. Na początku nawet jej pomagałem, ale od jakiegoś czasu nie widzę sensu. Dla mnie wszystko jest jasne. Jej matka chciała żeby zaczęła grzebać w przeszłości żeby utwierdzić ją w tym, że nic dla niej nie znaczyła. Doskonale wie, że Hannah wbrew pozorom jest bardzo wrażliwa i bierze wszystko do siebie. Liczy na to, że się załamie albo coś gorszego. Ona ma z tego chorą satysfakcje. Minęła godzina od czasu, kiedy Hannah zajęła się notatkami.
-Hannah... - powiedziałem zniecierpliwiony
-Hm?
-Daj spokój może, co? - zaproponowałem
-Yhym....Zaraz. - oparła nawet na mnie nie patrząc
Westchnąłem głośno i zwlokłem się z łóżka. Stanąłem za nią i czekałem aż zwróci na mnie uwagę, ale moje oczekiwanie było bezpodstawne.
-Hannah... - zacząłem zabierając jej kartki - Daj spokój. Po co to rozdrapujesz? Co ci to da?
-Przynajmniej zrozumiem czemu mnie tak nienawidzi. - stwierdziła
-Czyli jedno już ustaliłaś. To po co brnąć w to dalej?
-Chce to zrozumieć. - upierała się
-Nic ci to nie da! Nie będziesz z tego powodu szczęśliwsza.
-A może będę? Skąd możesz to wiedzieć?
-Znam cię. Jeżeli będziesz się tym zajmować to źle to się skończy.
-Wcale nie - zaprzeczyła
-Pomyślałaś dlaczego masz koszmary? Podchodzisz do tego za bardzo emocjonalnie, a ja się o ciebie martwię i mówię żebyś dała sobie spokój. - wyjaśniłem.
-Dam sobie spokój jak skończę. - powiedziała wyciągając kolejną kartkę
-Mam dość! - wkurzyłem się
-Czego? - odpowiedziała spokojnie
-Twojego podejścia! Ja się staram, ty masz to w dupie. Nie widzisz nic poza tym swoim śledztwem i czubkiem własnego nosa
-Nie prawda tylko... - zaczęła
-Co "tylko"?!
-Już nic... Znowu się kłócimy o to samo już chyba szósty raz.
-Jeżeli o to samo to powinnaś zrozumieć, że coś jest na rzeczy.
-Przeszkadza ci to, że chce być szczęśliwa? Że znajdę odpowiedź
-A nie jesteś szczęśliwa?! - warknąłem
-Jakoś nie - powiedziała bez uczuć
-Dobrze, że mówisz. Zapamiętam. - powiedziałem nadal zły
-Nie chodzi o to, że z tobą nie jestem szczęśliwa.
-To o co? - zapytałem spokojnie
-Chciałabym chociaż na trochę wrócić na Midgard.
-Po co?
-Jestem zmęczona, a tutaj nie umiem odpocząć jakbym chciała. w dodatku jak będę na miejscu to szybciej rozwiąże mój problem. Ostatnio w dodatku jestem przemęczona. Kilka dni w domu dobrze mi zrobi. - wyjaśniła z uśmiechem
-Dobrze, ale kilka dni. Nie więcej. I tylko dlatego, że jesteś naprawdę zmęczona. - odparłem po chwili zastanowienia.
-Dziękuję! - powiedziała i rzuciła mi się na szyję - Kocham cię, wiesz?
-Tak, wiem - uśmiechnąłem się szeroko. - A teraz idziemy spać.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łóżka. Uwielbiałem tak robić. To była wtedy tylko moja Hannah i mój skarb. Ułożyłem ją wygodnie w pościeli.
-Wiesz że nie mam pięciu lat żeby mnie kłaść spać? - zapytała po chwili
-Wiem, ale jesteś taka słodka, jak tak robię. - uśmiechnąłem się niewinnie, a na jej twarzy zagościł rumieniec -O tym właśnie mówię - stwierdziłem dając jej buziaka w nos
-Głuptas jesteś. - stwierdziła układając się na łóżku
-I co z tego - prychnąłem zaczepnie i wtuliłem w nią.
Po chwili każde z nas zasnęło. Mimo lekkiej, kolejnej niestety kłótni, ostatecznie spokojnie odpoczywamy. Miałem nadzieję, że ta jej wycieczka na Midgard potrwa rzeczywiście kilka dni, bo jeśli nie to też będę musiał tam się znaleźć. A to akurat jest najbardziej prawdopodobne.
CZYTASZ
𝑺𝒛𝒖𝒌𝒂𝒋 𝒅𝒂𝒍𝒆𝒋
FanfictionKontynuacja "Always be yourself" Hannah musi rozwiązać zagadkę zniknięcia matki i jej nagłego powrotu. Chce dowiedzieć się czemu jej życie potoczyło się tak, a nie inaczej. ❖Rok powstania opowieści - 2018/19❖