Rozdział 15

569 48 12
                                    

Obudziłam się bardzo wcześnie rano i od razu zaczęłam szykować się do pracy. Jak dla mnie na razie miała ona polegać tylko i wyłącznie na namierzeniu mojej matki, bo w teren raczej by mnie nie puścili, a nawet gdyby to Lokes szybko by się o tym dowiedział i zabrał do domu. Więc obecnie moje pomaganie Avengersom wiązało się z pomocą zdalną jeżeli nie zerową. Nie koniecznie mi to odpowiadało, ale jak się nie ma, co się lubi to się lubi, co się ma. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w jakieś wygodne i trochę bardziej wyjściowe ubrania. Zaplotłam włosy i zrobiłam makijaż żeby nie wyglądać jak żywy trup. Mimo tego, że jak, w mojej ocenie oczywiście, wyglądałam naprawdę dobrze wiedziałam, że moje spojrzenie wcale tego nie odzwierciedlało. Było smutne i zmęczone, nawet ja to widziałam, czyli musiało być serio źle. Wyszłam z łazienki i chwyciłam bluzę z krzesła. Liczyłam na to, że wymknę się szybko, ale niestety Lokiemu nagle zachciało się wstać o szóstej rano. Wiem że z reguły wstaje wcześniej ale nie aż tak. Pakowałam na szybko rzeczy do torebki, a Loki przytulił mnie od tyłu wtulają się w moją szyję.

-Idziesz? - zapytał półprzytomnym głosem

-Tak, a co? - odpowiedziałam kończąc pakowanie

-Nie możesz zostać?

-Musze coś zrobić przecież wiesz -przypomniałam

-Wiem, ale nadal uważam, że powinnaś zostać - upierał się

-Areszt domowy?

-Nie, ale tak było by lepiej. Na razie zbyt duże ryzyko moim zdaniem - wyjaśnił

-Pragnę zauważyć, że ryzyko będzie zawsze niezmienne - stwierdziłam wydostając się z jego uścisku - A teraz wybacz Słonko ale jadę

-Jesteś okropnie uparta - podsumował z lekkim uśmiechem na twarzy

-Jak zawsze - uśmiechnęłam się i pocałowałam w policzek na pożegnanie - Będę zapewne wieczorkiem

Loki odprowadził mnie wzrokiem do drzwi a ja czym prędzej popędziłam do samochodu. Rzuciłam torebkę na fotel pasażera i odjechałam z należytym piskiem opon spod wieżowca. Ciężka noga po tatusiu się przydaje, więc bawiąc się w szybkich i wściekłych znalazłam się pod siedzibą Tarczy. Wzięłam swoje rzeczy i skierowałam się do budynku, ale już wtedy wiedziałam, że raczej tego wieczora nie wrócę do domu. Skierowałam się do już znanego mi miejsca czyli mojego kącika do pracy. Po drodze zbyłam kilku znajomych tłumacząc, że się śpieszę.

Kiedy zasiadłam przy swoim biureczku od razu poczułam się lepiej. Komputer na mnie czekał, a do tego góra papierów z przesłuchań mojej matki i kubek z ulubioną kawą od Hill. Od razu wzięłam się za grzebanie w moim programiku. Miałam kilka pomysłów na jej znalezienie, ale niczego nie mogłam być pewna. Była też nieobliczalna i szukanie jej wiązało się z dość dużym ryzykiem. Byłam też pewna, że nawet jeśli ją namierzę to Tarcza tak naprawdę nic beze mnie nie zrobi. Zajęłam się moim zadaniem i nie zwracałam na nic większej uwagi. Jeszcze na chwile przyszedł Fury i przypomniał, że mam się nie pakować w żadne akcje w moim stylu.

Jego niedoczekanie. Już dwie godziny później byłam w drodze do Barcelony, gdzie była moja matka. Musiałam załatwić to sama bo inaczej nic z tego by nie było. To była nasza prywatna sprawa a przynajmniej w 75% nasza. To ona mnie wykorzystała i zniszczyła mi życie. Wiedziałam że zapewne Fury już wie o mojej "ucieczce" ale nie przejmowałam się tym za bardzo.

*Barcelona dzień później*

Jedno popołudnie na obserwacje mi wystarczyło żeby zrozumieć działanie mojej matki. Nadal byłam świadoma tego że jestem tylko jej eksperymentem i nic dla niej nie znaczyłam. Miała jeszcze w planie kilka "testów" o których poczytałam po włamie na jej komputer. Nie mogłam do tego dopuścić w żadnym wypadku. Krzywdzi mnie na każdym kroku a na to nie pozwolę.

Po przespanej nocy w wynajętym pokoju naprzeciw kamienicy gdzie zablokowała się moja matka, zebrałam się na realizację mojego planu. Nie był on może najlepszym rozwiązaniem ale to potrafiłam robić najlepiej. Przebrałam się w strój Black Revange. Nadal go miałam. Tak na wszelki wypadek, gdyby może mógł by się przydać. Wcale nie miałam zbytnio ochoty wracać do swojej "profesji" ale niestety uraz i szczera nienawiść do matki mi to uniemożliwiała. Wiedziałam że nie myślę trzeźwo ale nie mogłam inaczej.

Udało mi się wślizgnąć do mieszkania matki praktycznie niezauważona. Czekałam na powrót Mai siedząc sobie jak gdyby nigdy nic w salonie. Na szczęście zdążyłam wyłączyć wiecznie dzwoniący telefon zanim wróciła. Tony z Fury'm wydzwaniali do mnie na zmianę od kiedy tylko zniknęłam. Pewnie liczyli na to że będą mogli mnie namierzyć ale nie ze mną te numery. Jakąś godzinę później do mieszkania wróciła jego właścicielka. Kiedy weszła do salonu była nieźle zaskoczona moim widokiem. Uśmiechnęłam się do niej złośliwie bo aż samo się o to prosiła.

-Skąd ty się tu wzięłaś?! - fuknęła na mnie wściekle

-Też często zadaje sobie to pytanie. Za każdym razem kiedy cię widzę - odparlam

-To chyba jednak mamy coś wspólnego - uśmiechnęła się

-Zaraz nie będziemy miały nic a nic wspólnego

-Przyszłaś mnie odwiedzić Króliczku? - drażniła się

-Dobrze wiesz że zniszczyłaś moje życie i zniszczyłaś mnie. I nie myśl że pozostawie to tak jak teraz - wyjaśniłam po krótce mój plan

Doskonale zrozumiała moją aluzje i chciała uciec dlatego od razu postanowiłam ją złapać. Udało je się mnie popchnąć na ścianę i natychmiast rzuciła się do ucieczki. Pociągnęłam ją za włosy i przyparłam ją do ściany przykładając sztylet do gardła. Cały czas patrzyła się w moje oczy dodatkowo mnie wściekała. Zacisnęłam dłoń na broni kiedy Maja próbowała się wyrwać. Cwaniara kopnęła mnie w tą nogę po wypadku przez chcąc nie chcąc musiałam ją puścić bo zrobiła to bardzo dotkliwie. Próbowała uciec ale udało mi się powalić na ziemię i natychmiast wyjęłam mój ukochany pistolet i wycelowałam prosto w jej twarz.

-Nie licz że to się skończy inaczej niż jak do tej pory to zmierza - syknęłam na nią

-Wiem - odparła z lekkim zaskoczeniem w oczach

-To jedyne czego możesz być pewna - dodałam - Jakieś ostanie słowa? - zapytałam przeładowując broń

-Mimo tego co się między nami wydarzyło to ja nie miałam wyrobu. Naprawdę jesteś moją córeczką bez względu na wszystko - powiedziała patrząc mi w oczy

-Jeśli uważasz że dzięki takiemu gadaniu wzbudzisz we mnie poczucie winy to jesteś w błędzie

-Warto było spróbować - zakpiła

Niestety te słowa już przelały szale goryczy i pociągnęłam za spust. Chwilę potem mogłam oglądać strużkę krwi rozpływającą się a jasnej podłodze. Wpatrywałam się w nią bez żadnego uczucia. Wróciła Black Revange? Zero reakcji, tak miało być. Stałam tam kilka minut dopóki do mieszkanie nie wpadło kilka osób. W tym Fury z moim ojcem. Nie wiem jak mnie znaleźli ale jakoś nie przejmowałam się tym. Oboje spojrzeli na mnie z bronią w ręku i na martwą kobietę. Fury tylko przejechał sobie dłonią po twarzy i powiedział coś na ucho jednemu z agentów. Tony wyciągnął mnie z mieszkania i zabrał do auta. Pojechaliśmy bez słowa na lotnisko i czekała mnie długa droga do domu w milczeniu.

𝑺𝒛𝒖𝒌𝒂𝒋 𝒅𝒂𝒍𝒆𝒋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz