{6} Kolejna Godzina Eliksirow

1.6K 99 24
                                    

POV Rebecca
Nawet nie próbowałam 'prosić' Lucynkę o książkę. Ani mi się śni. Więc kiedy mieliśmy zrobić eliksir była klapa. Na szczęście brak mojego podręcznika zauważył Slughorn i kazał Malfoyowi przesunąć jego książkę na środek ławki. Kiedy Lucjusz poszedł po składniki Dora szybko napisała na podreczniku Remus x Becy. (Ojojoj grubo dop. aut.)

- Dora! To nie mój podręcznik!

- A czyj, jak nie twój?

- No Lucynki, weź coś z tym zrób!

- OK - powiedziała i zrobiła kleksa na shipie, tak że zakrywał cały napis.

- Merlinie to wygląda teraz gorzej. No nie! I co ja zrobię? -panikowałam.

- Nie martw się ja to załatwię - odpowiedziała pewna siebie Dora.

Kiedy Malfoy wrócił ze składnikami od razu zauważył plamę. No i się trochę wydarł na mnie, a potem na Dorę. Później do akcji jeszcze wkroczyła Stephanie. Chyba zaczynam ją bardziej lubić. I wyszło na to, że my jedynie nie zrobiliśmy eliksiru. Zresztą i tak bym go nie zrobiła, więc co za różnica. Musimy zostać o 16 i to zrobić. Świetnie. Zapowiada się godzina nadprogramowych czułości od Malfoya.

♤Na obiadku♤
- No i powiedział, że mamy zostać! - krzyknęła Dora - a to wszystko przez Becy.

Oczywiście to było takie droczenie się, wiecie. Takie tam żarty.

- Jak to przeze mnie? To ty napisałaś Re ... znaczy ten ship.

- Dobra, spokój - powiedziała Lily.

Lilka najukochańsza dziewczyna jaką znam powiedziała nam jak zrobić ten eliksir prostszym sposobem. Za to dostała kilka czekoladowych żab, parę fasolek i jednego wielkiego przytulasa. Bez niej kiedyś umrzemy.

♤15:28♤
Zastanawiałam się z Dorcas czy założyć szaty szkolne, czy nie, bo przecież to tylko 'poprawa'. Jednak założyłyśmy szaty, bo po krótkim namyśle zdecydowałyśmy, że nasze inaczej ubrania długo nie pożyją. Tym bardziej przy naszych zdolnościach.

Wyszłyśmy z dormitorium i nie zgadniecie kogo spotkałyśmy w PW (sarkazm). Oczywiście Remusa! Edit: oczywiście Huncwotów.

Po typowych podrywach stalowookiego (Syriusza jakby ktoś nie wiedział dop. aut.) i moich chamskich odpowiedziach ruszyłyśmy do lochów na powtórkę z Eliksirow. No dobra też trochę (trochę? Tylko? dop. aut.) patrzyłam na Remusa. I stwierdziłam, że on jest chyba chory. Był bardziej blady niż zwykle i wydawał się smutny. Co mogło się stać?

- A może chodźmy po naszego przyjaciela Lucjusza?

Dramatyczna chwila ciszy.

Wybuch niekontrolowanego śmiechu.

Gdy dotarłyśmy na miejsce była już tam cała reszta. Usiadłyśmy z Dorą w jednej ławce a przed nami była Stephanie. Lucynka siedział(a) jak najdalej od nas, jakbyśmy miały zarazę. Chociaż to nawet lepiej, bo nie będzie mi życia uprzykrzał. Po krótkim wstępie Ślimaka byłyśmy już załamanie, ponieważ tym razem mamy pracować same, a nie w parach. W końcu po wielu staraniach (żartuje, to dzięki Lily) udało nam się stworzyć zieloną breję. Taki miał by właśnie efekt. Slughorn był zdziwiony odbierając od nas fiolki na koniec zajęć. Okazało się, że Malfoyowi nie poszło tak dobrze jak nam, bo jego mikstura miała żółty kolor. Dora chciała już iść, bo miała się spotkać z Syriuszem. Ja czekałam na nasze oceny.

- Dobrze panna Wilson - W (wybitny- 6), tak samo jak panna Meadowes. Panna Harrelson P (powyżej oczekiwań- 5) i pan Malfoy N (nędzny- 3).

Na widok jego miny chciało mi się śmieć. Malfoy ma gorsza ocenę z Eliksirow niż my? (Trzeba to oblać joł dop. aut.). Merlinie toż to cud! Rudowłosy cud z zielonymi oczyma. Wyszłam z sali i chciałam iść do dziewczyn, może do biblioteki czy coś, ale pewien pan z włosami niczym roszpunka mnie zatrzymał.

- Czego chcesz Malfoy?

- Jak mogłaś mieć lepsza ocenę ode mnie?! - krzyknął ze złością. (Lol jaka spina Malfoy dop. aut.)

- No normalnie ... czekaj jak ty to mówisz : niegodziwe, plugawe szlamy, które nie powinny być w świecie czarodziejów jednak coś potrafią.

- Bombarda Maxima!! - rzucił zaklęcie, jednak uchyliłam się przed nim, więc w efekcie trochę zniszczyło to kamienną ścianę za mną.

O Merlinie co ja mam robić? Jeszcze z nikim nigdy nie walczyłam na zaklęcia. Kurde jak się nazywało to rozbrajające?

- Expelliarmus - powiedziałam i różdżka Lucynki potoczyła się po podłodze.

OK. Teraz jest bezbronny, więc już mnie nie zaatakuje. Spoko. Trochę ochłonęłam. Powinnam to powiedzieć jakiemuś nauczycielowi czy coś. Dziwne, Slughorn niczego nie słyszał. Ale zaraz czy Malfoy idzie w moją stronę? Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić dostałam w nos. Z pięści. A. U. A. Szybko przełożyłam rękę do bolącego miejsca. Leci mi krew.

- Malfoy idioto! Co ty odpier***asz? Zostaw Becy!!! - krzyczała z oddali Stephanie, która najwyraźniej zawróciła, bo masz usłyszała.

Nie zważając na ból poczułam straszną chęć przyłożenia mu. Oj tak popamięta mnie. Może i jestem nieśmiała, ale nie będzie mnie tu bił żaden ₩#^×*'¥@;@, ($**¥₩.

Zamachnęłam się i przełożyłam mu prosto w brzuch. On cicho jęknął i już, już miał mi coś zrobić, ale popchnęła go Steph.

- Petrificus Totalus - powiedziała moja wybawicielka, po czym Malfoy upadł sztywny na ziemię.

Pobiegłyśmy do najbliższej sali gdzie cały czas znajdował się Slughorn.

- Panie profesorze! Bo ... - zaczęła Stephanie.

- O Merlinie co ci się stało? Szybko panno Harrelson, proszę zaprowadzić koleżankę do SS (Skrzydła Szpitalnego) - przerwał Ślimak, a ja przypomniałam sobie, że przecież leci mi krew z nosa. I że mnie boli. No tak.

- Ale ... - chciałam wytłumaczyć, że to przez tego kretyna.

- Bez żadnych ale szybko!

Kiedy szliśmy razem ze Ślimakiem zobaczył leżącego na ziemi Malfoya i stanął przy nim. Kazał nam to wytłumaczyć. Powiedziałyśmy mu jak Lucjusz mnie pobił i tak dalej (omijając to, że dałam mu w brzuch ....). Mój kochany przyjaciel dostał karę w postaci szlabanu, odjęcia 30 punktów Slytherinowi i listu do rodziców.

No witam was tym razem 881 słów.
Postanowiłam, że nie będę robić ograniczeń typu 600 - 900 słów, tylko będę pisać rozdziały o różnej długości, tak żeby zawierały 1 ... 'historię'
Do następnego!

Ta Nieśmiała || Rebecca W. Remus L. ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz