{17} No I Kto Przyjechał ?

1.1K 70 6
                                    

POV Rebecca
Razem z dziewczynami z naszego domu usiadłyśmy przy stole. Dziąchy strasznie się napaliły na Beauxbatons. Na chłopaków z Beauxbatons. Ja z nich nie mogę no.

Boże co za szok! Nie wierzyłam w to co widzę. To jest poprostu nie-mo-żli-we. Zauważył mnie chyba, odwrócił wzrok, ale znowu na mnie patrzy. On też nie wierzy, na pewno. Dorcas coś mówi, nie słucham. Chociaż teraz zachowuje się jak jakaś dramaqueen. O Merlinie. Dobra spokój. Może to jednak nie on. Może mnie nie pamięta.

- Tse, Becy zakochałaś się czy co? - szturchnąła mnie łokciem - znaczy ... - sciszyla głos - chyba nadal ... ty i Remus, tak? No wiesz, bo ...

- ... słuchaj, widzisz tam - wskazałam palcem na grupkę stojących osób z Beauxbatons - tego blondyna?

- Eeee Becy, ale ja wierzę w ship Remu ...

- ... cicho! Nie o to mi chodzi! Ja go znam z dzieciństwa, myślałam, że jest mugolem! - powiedziałam dalej zdziwiona.

- No to nieźle, ale słuchaj, Remus cię woła - oznajmiła Dora.

- Co? - w ogóle wpadłam z rzeczywistości.

I wtedy on usiadł obok mnie. Dorcas spojrzała na niego z ciekawością, a Lily, która przed chwila skończyła kłótnie z Jamesem popatrzyła zirytowana.

- Eeee to ty, ja myślałem ... Boże kupe lat, Becy ... znaczy Be-Be -. Walnęłam go w ramię.

- Ej, jak możesz to jeszcze pamiętać? Przestań tak na mnie mówić!

Zaśmiał się. Lily wyciągnęła do niego rękę i się przedstawil, potem Dorcas.

- Levis Prefontaine - uśmiechnął się. - Dobra ja chyba już pójdę. Pa Becy - i na pożegnanie mnie przytulił. O Merlinie. Niedaleko siedział Remus. I Merlinie. Nieeeeee. Przecież on mnie wołał. Musiał to widzieć.

- Yyyyy pa - wykrztusiłam.

Kurde niech tylko nie zniszczy mi przyszłego związku to będę szczęśliwa. Głupi Levis. Głupi dzień. Głupia ja. Ech, na szczęście już po kolacji, mogę zaszyć się w łóżku ...

● ● ●

POV Lily
Merlinie czuje się okropnie. Parę dni temu Remus mi powiedział, że tak serio podoba mu się Becy. W sumie to musiałam go przekonywać przez 15 minut, że naprawdę nikomu nie powiem. Ale jednak. Tylko nie mogę powiedzieć Becy, obiecałam. Pytał się mnie o jakieś głupie rzeczy itd. A ja go przekonywałam, że powinien powiedzieć jej na balu. Tak długo, aż nabrał pewności, więc może powie, a może nie. Ale to co stało się na kolacji ... Masz ci los, teraz musze mu to wyjaśniać. Właściwie po co ja to wszystko robię?

- Słuchaj, ten Levis, to jest jej przyjaciel z dzieciństwa. Tylko przyjaciel.

- Chciałbym - powiedział cicho, ale nie na tyle żebym nie usłyszała.

- Co?

- No, przecież wiadomo kogo wybierze - zaczął się nad sobą użalać w typowy sposób 'mnie nikt nie kocha'.- Po co ma być ze mną?

- Przestań tak mówić, lepiej coś zrób, a nie - rzuciłam od niechcenia.

Popatrzyłam na mnie jak pobity szczeniak.

- No weź, będzie ok - pocieszyłam go.

- A ty nie możesz jej powiedzieć?

- A co to niby da?

- No ... mina na focha.

● ● ●

POV Rebecca
Siedziałam w pokoju sama jak jakaś gotycka księżniczka. Lily gdzieś poszła, zapewne do biblioteki. Dorcas powiedziała, że jeszcze nie ma sukienki na bal, a Black (który chce, żeby mu wybaczyła) zna przejście do Hogsmeade. Kurde ta kolacja to była jakaś tragedia. Po co on mnie przytulił? Ludzie zabijcie go. Postanowiłam z nim pogadać. Ogólnie pogadać. Wyszłam z pokoju i ... właściwie to miejsce wiem gdzie mam iść. Nawet jeszcze nie skończyły się schody, a już go znalazłam. I nie tylko jego jak się okazało. Chyba kłócili się o coś z Remusem.

- Cześć, co wy tak głośno?

Spojrzeli się na mnie, jakbym wiedziała coś czego nie powinnam i zaraz mogę to wyglądać.

- A o niczym ... - powiedział Levis.

- Właśnie ja chciałam z tobą pogadać ...

Mało co skończyłam zdanie, a Remus tak poprostu sobie poszedł.

- A jemu co? - zapytałam wystraszona.

- Chyba jest zazdrosny.

- Że co?

- No, wiesz ja jestem zaprzystojny.

- Raczej zagłupi.

Zaśmialiśmy się.

612 słówek
Trochę mało, ale no.
Do następnego

Ta Nieśmiała || Rebecca W. Remus L. ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz