{7} Białe Łóżka Otaczają Mnie

1.5K 84 64
                                    

POV Rebecca
Szłam ze Steph do SS i łapałam ciekawskie spojrzenia innych uczniow. Możliwe, że to przez rozwalony nos, który bolał coraz bardziej. Gdy już dotarłyśmy, Pomfrey kazała iść Stephanie.

- Dzięki, że mnie uratowałaś przed Lucynką.

- Nie ma sprawy. Nieźle się bijesz.

- Hehehe. Należało mu się!

Weszłam do SS. W całej sali było biało. Na paru łóżkach już któż leżał, więc zajęłam wolne i czekałam na panią Pomfrey. Jeszcze nigdy tu nie byłam i trochę dziwnie się czułam, bo nie wiedziałam co robić. Czułam też ciekawość, bo nie wiem jak wygląda leczenie w świecie czarodziejów. W końcu przyszła do mnie pielęgniarka. Zapytała co mi się stało, więc odpowiedziałam jej przemiłą historię z Malfoyem w roli głównej. Opatrzyła mi nos i dała trochę Eliksiru, który smakował jak papier. Fuj. Ale poza tym nie bolało mnie tak bardzo.

Uświadomiłam sobie ze poleżę tu sobie jeszcze do rana, a nie mam co robić. Genialnie. Nie rozmyślałam  nad tym długo, bo ma salę wparowali Huncwoci. Najwyraźniej kogoś szukali, bo rozglądali się po wszystkich łóżkach, aż natrafili na moje. 

- Rebecca! To ty się biłaś z Lucynką? - podbiegł do mnie James ze zdziwionym wyrazem twarzy.

- Może byś tak nie krzyczał?

- No dobra, ale TY? - Nie dawał spokoju Syriusz.

- No można tak powiedzieć. To znaczy tak.

Opowiedziałam (znowu) im o zajściu w lochach a oni wyglądali jak ja, kiedy mając 11 lat trzymałam list z Hogwartu. Dla takich chwil się żyje. Szkoda, że nie mam aparatu, bo byłaby niezła fotka.

- Wow - rzucił okularnik.

- Nie wiedziałem, że umiesz się bić - powiedział zdumiony Remus.

Oooooo. Ale fajnie pochwalił mnie! Chyba. Nieważne, przynajmniej się odezwał. Czy ja się czerwienię?

- No ale ja go tylko walnęłam ... wcale się nie biłam.

- Ale to i tak to było piękne! - odezwał się pan-idealna-fryzura.

Powiedzieli mi, że niedługo zrobią kawał Lucjuszowi w podziękowaniu  za mój śliczny nosek. Zemsta. Hahhahahahahahahaha (iście szatański śmiech dop. aut.)

- Nie byłaś na kolacji, prawda? - zapytał Lupin.

- Nie a co? - zapytałam z uśmiechem na twarzy (jak zawsze kiedy do niego mówisz hehe, taką cię stworzyłam dop. aut.)

- Masz, pewnie jesteś głodna - powiedział i dał mi czekoladę.

Ale czad dostałam czekoladę od Remusa Lupina! Aaaaaaaaaa!

- Dzięki.

POV Remus
Pomfrey nas ochrzaniła za to, że weszliśmy i nas wygoniła. Szliśmy do PW.

- No, no - zaczął James i szturchnął mnie łokciem.

- No: co?

- No to, że ty nikomu nie dajesz czekolady! A ona nawet nie prosiła - wyjaśnił James

- Ach, te dzieci dorastają tak szybko - westchnął Syriusz i otarł 'łezkę'

- Taaa na pewno. Dzisiaj pełnia coś wam to mówi?

- Przecież ona sprała Malfoya, myślisz, że to ma dla niej jakieś znaczenie? - spytał Syriusz.

- Ale ona nawet nic o tym nie wie! - wybuchnąłem - Nie mieliśmy jeszcze o wilkołakach na OPCM, a ona mieszka z mugolami. 

- No to co wytłumaczysz jej - powiedział Peter.

Wszyscy zgromiliśmy go wzrokiem.

- Idę do biblioteki.

- A my już w połowie umiemy się przemienić! - pochwalił się James.

- Mówiłem wam, że ...

POV Rebecca
Kiedy przebrałam się w piżamę leżałam bezczynnie na łózko i jadłam czekoladę. Tak, tą czekoladę. Huhuhu ale czad. Jakbym nie była tutaj to bym krzyczała ze szczęścia. Dokładnie. W końcu czekolada się skończyła i została tylko nuda. Zaczęłam lustrować każdą ścianę, łóżko itp.... wkrótce zasnęłam.

Obudziłam się w nocy zupełnie nie wiedząc, która jest godzina. Może to dlatego że zasnęłam wcześniej? Zdecydowanie nie. Słyszałam jakieś szepty i kilka osób poruszających się po SS. Przestraszyłam się, co jak to śmierciożercy? Powoli mój wzrok zaczął się przyzwyczajać do ciemności i zobaczyłam 4 sylwetki zmierzające do jednego z łóżek. To łóżko było obok mnie. Jedna osoba została położona na nim przez pozostałe. Coś chyba musiało się stać, bo przecież było cicho i słyszałam jak ktoś na łóżku jęczy. 

Niedługo po tym przyszła pani Pomfrey i ... zdaje się, że opatrzyła rany chorego. Być może też dała mu eliksir. Próbowałam znów zasnąć, ale to nie było takie proste. Może po godzinie, a może po 2 zaczęło się robić jasno. W końcu odważyłam się wziąć moją różdżkę.

- Lumos - powiedziałam i na czubku różdżki rozbłysło światło. Przystawiłam ją do mojego zegarka i okazało się, że jest 4:43.

666 słów. O jejku cóż to za przypadek, że akurat teraz skończyłam pisać i robię nowy rozdział. Dziwne, nie?
Tak poza tym to czy o 4 rano robi się jasno?
Do następnego!

Ta Nieśmiała || Rebecca W. Remus L. ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz