{33}

845 61 7
                                    

POV Rebecca

Gdy się obudziłam, prawie spadłam z tego siedzenia. Remus natychmiast przestał bawić się moimi włosami,  ale jednak ja wiem, że to robił. Co tu się stało. Jakoś nie pamiętam żebym zasypiała mu na kolanach. No dobra, dobra sama przeszłam na siedzenia obok niego, ale tylko tyle!

- Emm ... - mruknęłam nie wiedząc co właściwie mam powiedzieć. Usiadłam już normalnie, zapewne z najbardziej czerwonym odcieniem twarzy jaki na niej miałam. Zresztą nie tylko ja w tym przedziale.

-  Yyyyy prze-przepeaszam, ja ... sorry - jąkał się.

Już chciałam zacząć się tłumaczyć, że ja najpierw leżałam obok niego i ja nie wiem jak to się stało ale pociąg stanął i nie musiałam robić z siebie idiotki. Stanęłam na palcach i sięgnęłam swój kufer, po czym wymaszerowałam z pociągu. Próbowałam odnaleźć Dove, ale w tym całym harmiderze było to niemożliwe. Wsiadłam do powozu kilkoma osobami z Hufflepuffu, to najbezpieczniejsza opcja. Byli całkiem mili, przedstawili się trochę pogadali, ale było widać, że woleliby jechać beze mnie.

Na kolacji usiadłam sama przy złączonym, wspólnym stole i wypatrywałam Remusa, bo przy stole go nie było. Gdzież on się podziewa? Może się obraził czy coś ... Ale przecież musi coś jeść.  Właściwie to to w pociągu było dziwne, dziwne było też to, że to ze mną z dziewczyn najczęściej rozmawia, że mnie zaprosił na bal, że ... CHCIAŁ MNIE POCAŁOWAĆ! Na gacie Merlina! Albo teraz uświadomiłam sobie coś nieprawdopodobnego, albo mam dość poważne urojenia. Bardzo dziwnie się czułam dopóki obok mnie nie zasiadł Syriusz-Casanova-Black. Zanurzylam widelec w jajecznicy z nadzieją, że pomyli mnie z kimś i odejdzie.

- Hej piękna - powiedział swym uwodzicielkskim głosem, na dźwięk którego w normalnych okolicznościach rykłabym niokrzesanym śmiechem, ale wtedy byłam (1) zaskoczona nową rozkminą i (2) podbita tym czy moi rodzice wydobrzeją oraz (3) zmęczona podróżą. Więc jedyna co zrobiłam to spojrzenie na niego spode łba z uniesionymi brwiami.

- A no tak to ty Rebecca ... powiedział z udawaną znużeniem.

- Coś ci nie pasuje Syriusz? - spytałam z uśmiechem na twarzy i przesadnie słodkim głosem, celując w niego widelcem.

- Nie, skąd poprostu ... - mruknął coś ci brzmiało po dłuższym zastanowieniu się jak 'ty jesteś już zarezerwowana'.

- Huh? - spytałam, ale odpowiedzi juz nieuzyskałam.

- To co ... co cię tu sprowadza? - zapytał nakładając na talerz 2 tosty.  Kiedy przez dłuższy czas nie odpowiadałam szturchnął mnie ramieniem o z pełnymi ustami powiedział - Czy powiedziałem coś nie tak? - z naciskiem na w ostatnie słowa.

- Czytasz czasem proroka? - spytałam słabszym głosem niż zwykle gdy mówię do niego.

- Nieeee - odpowiedział zapewne nie widząc w tym żadnego powiązania ze swoim pytaniem.

- Zaatakowali nas śmierciożercy - tłumaczyłam zapewne zbyt szybko i cicho by mógł zrozumieć.

- Możesz głośniej? - pyta wyraźnie zainteresowany.

Jednak ja tylko powtarzam swoje ostatnie słowo, czyli śmierciożercy i zamykam się usiłując udawać, że to wcale mnie nie rusza i nie chce mi się płakać. Zaciskam zęby i patrzę na bruneta kątem oka. Widzę że ma wspułczujący wyraz twarzy.

- Skoro nie wiesz o ... o nich nie wiesz to dlaczego tu wróciłeś? - na to pytanie stalowooki śmieje się o wiele za długo. Przez to zaczęłam myśleć, że z tego powodu, bo nie wypowiedziała słowa śmierciożercy. Jednak on tylko wskazuje swój jeden czerwony policzek i odpowiada - gniew Walburgii Black - i zaśmiewa się dalej. W końcu wyjaśnia mi, że po powrocie z przejażdżki swoim motocyklem w dzień kiedy się widzieliśmy w kawiarni wujka jego matka wpadła w szał i strzeliła mu w twarz no i odesłała z Hogwartu. Na moją zdziwiona minę powiedział tyle co 'to normalne w takich rodzinach jak nasza' z obrzydzeniem na twarzy.

● ● ●

Po kolacji byłam bardzo zmęczona i próbowałam zasnąć, ale marnie mi to wychodziło. A gdy już mi się udało obudziłam się z wrzaskiem. Byłam zlana zimnym potem i szybko oddychałam. Ma pewno śniło mi się coś okropnego, ale na szczęście nikogo nie obudziłam nikogo w swoim dormitorium, bo byłam tam zupełnie sama.
 
Wstałam z zamiarem udania się do Lupina.

636 słówek

Sorry, że nie wrzuciłem tego wcześniej :p

Do następnego!


Ta Nieśmiała || Rebecca W. Remus L. ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz