35.

40 12 1
                                    

CARRIE:

Otworzyłam oczy, ponieważ nie mogłam już spać przez słońce wlatujące do pokoju. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie o poprzedniej nocy. Usiadłam na łóżku i rozciągnęłam się. Czuję, że ten dzień będzie inny, lepszy.

-Chyba muszę kupić gaz zasypiający.- mruknął Kevin, wchodząc do pokoju.- Zepsułaś mi niespodziankę. No chyba, że zamroże cię.

Westchnęłam opadając na łóżko z uśmiechem. Położył się obok mnie na łóżku i wziął mnie za rękę.

-Jak się czujesz?- powiedział, całując moją dłoń.

-Bardzo dobrze.- odparłam, przytulając się do niego. Kevin objął mnie i pocałował we włosy.- Mogę zadać ci pewne pytanie?- spojrzałam na niego, trochę stresując się tym pytaniem.- Kim my już w końcu jesteśmy dla siebie?

-Sytuacja się trochę pozmieniała. Ale mimo tego...Zostaniesz moją dziewczyną?

-Zostanę, ale od tego momentu Twoje fanki mnie zabiją.- Kevin zaśmiał się słodko.- Mówię prawdę.- nachyliłam się nad nim i musnęłam jego wargi.

-Nie chcę żeby ktoś narazie wiedział o nas. Nie chodzi o to, że wstydzę się ciebie, tylko chce sobie oszczędzić tych komentarzy.

❥❥❥

KEVIN:

-Wstała śpiąca królewna!- krzyknął Nathan i objął Carrie.- Powiedz mi, czemu wczoraj nie poszłaś z nami na imprezę?

Carrie spięła się i zabrała rękę ze swojego ramienia. Popatrzyła się na mnie i skierowała wzrokiem na Nathana.

-Bo była ze mną.- odpowiedziałem, opierając się o blat. Nathan spojrzał z zazdrosnym wzrokiem na mnie.- Musiała mi pomóc z muzyką.- podeszłem do Carrie i wyciągnąłem z jej spodni różczkę.- Czyli to tym cackiem robisz taki rozpierol?- zapytałem, wymachując nią. Skierowałem ją w stronę Logana, który stał i dziwnie się uśmiechał.- I z czego się cieszysz?

-Później ci powiem.

-Okej, mamy jakieś plany, albo coś?- odparła siostra mojej dziewczyny.- Nudzi mi się i już nie wiem, co mam zrobić.

-Rozbierz się i pilnuj ubrań.- odpowiedziałem z wrednym uśmiechem.- Chłopaki chętnie popatrzą.

-Albo będziemy grać w butelkę, a Twoje marzenia się zrujnują.- wyminęła mnie z ironicznym uśmiechem.- Ja zaczynam!

Usiałem obok Logana i Hannah na podłodzę i czekałem na kogo ten smutny los padnie.

-Pytanie czy wyzwanie?- Idiotka tak uknuł grę, że trafiło na mojego brata.

Logan przygryzł policzek od środka, wahając się nad wyborem, w końcu powiedział:

-Pytanie.

-Ile znasz Rosalie?

-Ugh. Teraz liczyć te lata, które były piękne, bo nie byłem z czarownicą.- Rose otworzyła usta i zmarszczyła brwi. Damian zaśmiał się, a Hannah była zamyślona czymś innym. Szturchnąłem ją, a ona spojrzała na mnie chwilowo.

-Co się dzieję Hannah?

-Dlaczego ja, Rosalie, Logan, Damian i Ty, mamy moce, Logan wrócił, a mój Vincent dalej jest martwy.

-Są dwa rozwiązania, bo widzisz...Logan nie był jeszcze w takim wieku, jak Vincent z logicznego myślenia to Twój mąż powinien dawno umrzeć i być może umarł teraz, a możliwe, że jeszcze jego moc nie dotarła do niego.

-KEVIN - krzyknęli wszyscy z podnieceniem.- Pytanie czy wyzwanie?

-Na początek wezmę pytanie.


-Czy to z nią byłeś kiedyś razem?.- powiedział Logan, wskazując na idiotkę. Carrie spojrzała niepewnie na mnie.

-Chciałbym powiedzieć, że nie, lecz nie chcę kłamać.- przekręciłem butelkę, która zatrzymała się na Nathanie.- Mój dobry przyjacielu, pytanie czy wyzwanie?

-Wyzwanie.

-Widzisz tamte balony?- rzekłem do niego.- Włóż je pod koszulkę i nie wyciągaj ich do końca gry.

Nathan wziął butelkę i zakręcił, przyjrzał się Carrie, bo akurat wypadło na nią. Moje najgorsze obawy potwierdzają się... Kochanie, wybierz pytanie, proszę.

-Wyzwanie.- odparła, patrząc na mnie z seksownym uśmiechem. Nie prowokuj mnie. Jeszcze jeden taki ruch z jej strony, a wezmę ją tutaj na podłodzę przy wszystkich.

-Pocałuj...-Nathan rozejrzał się po pokoju, patrząc na mnie i na Damiana.-... mnie.

Spanikowana uniosła wzrok na mnie. Mimo, że byłem zazdrosny i zły to pozwoliłem na to. Starałem się zachować w miarę spokojnie, lecz gdy zaczęli się całować stwierdziłem, że muszę wyjść. Wyszedłem na dwór i dałem im czas. Myśli Nathana są duże. Z każdą kolejną myślą w brudny sposób o mojej Carrie, osłabia mnie.

-Wiedziałem.- Logan schował ręce w kieszenie i popatrzył się na niebo.- Ile to trwa?

-Od dzisiaj. Nie mów tego nikomu, dobra? No Rose możesz powiedzieć. A tym bardziej nie mów mamie. Sam ją przedstawię.

-Luz.- wzruszył ramionami.- Szczęścia życzę.

-Logan.- odwrócił głowę w moją stronę.- Fajnie że żyjesz.

-Chyba od jej czarów narąbała ci w bani.

-Nie.

-Tak.

-Nie.

-Tak.

-No dobra! Zamknij pizdę.- przewróciłem oczami, śmiejąc się. Logan śmiejąc się zaczął wycofywać się, ponieważ zobaczył jak w moją stronę idzie Carrie.

-Jesteś zły?- powiedziała moja dziewczyna. Dziwnie dalej się z tym czuję.- Robiłam tak jak mówiłeś. Nie chciałam by coś podejrzewali.

-Jestem zły na siebie.- złapałem ją za rękę i złączyłem nasze palce.- Źle się też czuję przez Nathana. Zabrałem mu dziewczynę, która mu się podoba.

-Kiedyś musi się dowiedzieć...

-Kevin, możemy porozmawiać?- zapytał Nathan, który stał na dworze. Patrzył wściekłym wzrokiem. Mogę się już tylko bać co może zrobić.

Puściłem rękę Carrie i zeskoczyłem na dół. Nathan poszedł za dom i uderzył mnie. Wiedziałem, że to zrobi. W końcu zawsze dziewczyny, które kochał...zawsze wybierały mnie, ale nie ja ich, właśnie ze względu na Nathana.

-Czemu zawsze musisz mi zabrać dziewczynę, która mi się spodoba?- krzyknął, uderzając mnie jeszcze raz.

Nie odpowiedziałem nic. Pozwalałem mu na bicie mnie. Tak bardzo nie chciałem zabrać mu Carrie, ale wyszło jak wyszło. Zakochałem się w niej. Czułem, że z mojej wargi i nosa już leci krew.

-Nienawidzę cię.- popchnął mnie o ścianę i odszedł.

Samotny król Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz