KEVIN:
Damian i Diana próbują ściągnąć mnie na dół żeby porozmawiać z nimi przy śniadaniu.
Nie jestem głupi, a na dodatek umiem czytać w myślach. Chcą bym zobaczył się z Carrie.
Yhm. Po wczorajszym wyznaniu mam ochotę oderwać sobie głowę i spalić na stosie. Nic nie odpowiedziała, tylko przez minutę nie wiedziała o czym mówię, a później nie wychodziła na kolację.
-Ona jeszcze śpi!- krzyknęła, waląc w drzwi Diana.
-A ja słyszałem jak płaczę...- dodał Damian. Niechętnie otworzyłem drzwi i stanąłem z nimi twarzą w twarz.- A za to ty Kevin wyglądasz, jakby ktoś cię dawno zgwałcił.
-Dzięki.- odparłem z szybkim i wrednym uśmiechem. Dina uspokoiła Damiana klepiąc go w brzuch.- Może dlatego, że od miesiąca nie wypiłem krwi... Nie mam czasu na jedzenie.- podwinąłem rękaw od koszuli. Oczy Diany się zdecydowanie rozszerzyły. Szarpnęła moją rękę i przejechała po tatuażu tamtej wiedźmy.
-To klątwa.-szepnęła, dotykając spadniętych płatek róż.-Kto ci to zrobił?
-A żebym to ja wiedział.- przewróciłem oczami, schodziłem ze schodów i prawie bym się wywalił, bo Diana zaszła mi drogę.- Pamiętam, że miała brązowe włosy z zielonymi pasemkami i kocimi oczami.
Damian szybko stanął przy półce z książkami, by wyciągnąć czarną z nich. Przekartkował strony i pokazał mi z daleka pewne zdjęcie.
-To ona?- zapytał z ciekawością.
-Tak. To ta sama dziewczyna.- wziąłem zdjęcie. Zdziwiła mnie ta sytuacja, bo skąd oni znają ją.- Zaraz...skąd to wytrzasnąłeś?
-To ciocia Carrie. Uczy w szkole dla czarodziejów. Niestety zajmuję się też rzucaniem klątw na okrutnych ludzi.-odparła Diana.- Róża oznacza śmierć...Tylko nie pamiętam dla kogo.
-...dla miłości jego życia.- wtrąciła się Rosalie.- Nasz ojciec opowiadał Carrie o czarach, więc słuchałam. Studiował właśnie klątwy. Wiesz co, Kevin?- spojrzała na mnie z irytującym uśmiechem.- Mam nadzieję, że nie zdążysz na czas i umrzesz sam, bo zasługujesz na to.
-Ty zasługujesz na gorsze rzeczy.- warknąłem.
-Tak?- zaśmiała się.- To pokaż mi na jakie.
Uniosłem rękę by ją uderzyć, ale to ona pierwsza mnie zaatakowała swoimi długimi szponami. Schodząca ze schodów bratowa zauważyła, że coś się dzieję i odciągnęła Rosalie ode mnie.
-Idiotka.- mruknąłem, gdy zaczęła ochodzić zdala ode mnie. Wyminąłem wszystkich i oparłem się o parapet. Musiałem jakoś opanować nerwy, więc podziwiałem krajobraz gór. Jest to już chyba miejsce, które odwiedzę nie raz. Odwróciłem się i zobaczyłem schodzącą ze schodów Carrie. Zdenerowałem się jeszcze bardziej.- Będę czekał na dworze.- powiedziałem do Damiana.
-Kevin.- rzekła za plecami Carrie, ale ją zignorowałem i chowałem potrzebne rzeczy.- Porozmawiaj ze mną...
-Nie mam teraz czasu.- syknąłem. Ona najwidoczniej dalej nie chciała mnie puścić, bo położyła swoją dłoń na mojej ręce, przez co musiałem przerwać swoją czynność.- Nie dotykaj mnie.- spojrzałem w jej oczy, tym samym wzrokiem co pierwszego dnia, gdy ją zobaczyłem. Zastałem dokładnie taką samą reakcję. Wystraszona odeszła ode mnie, dając już sobie spokój.
❥❥❥
Wybraliśmy się w góry, by w końcu pojeździć na nartach. Czekałem na to tak długo.
CZYTASZ
Samotny król
VampireJak to jest być wybranym przez los królem? Chłopak, który nie wiedział o istnieniu czegoś takiego, jak królowie dobrych, czy złych wampirów. Jego rodzina jest zapełniona wampirami, ale on nie chcę być jednym z nich. Poznajcie kolejnego chłopaka...