Cztery tygodnie później
Chwyciłem komplet sztućców i zacząłem rozkładać je przy każdym z talerzy, których dzisiaj było nie cztery, a pięć. To nie sama ilość, a fakt, kto miał z nami zasiąść do stołu, niezwykle mnie denerwowała. Nie mogłem zrozumieć, jak po tym wszystkim, co musieliśmy przejść, moja rodzicielka postanowiła zaprosić na obiad naszego, pożal się Boże, ojca. Wciąż była osłabiona, dlatego całą trójką pomagaliśmy jej we wszystkim, jak tylko mogliśmy.
Osobiście podejrzewałem, że podczas operacji nastąpiły komplikacje i dlatego kobieta wpadła na idiotyczny pomysł urządzenia „rodzinnego obiadu".
— Może nie dawajmy Vincentowi noża do posiłku? — zaproponował Alexis, przecierając szklanki.
— Zabawne — skomentowałem ponurym głosem.
Nie miałem zamiaru choćby udawać, że to mi nie przeszkadzało. Kiedy mama powiedziała nam o swoim planie, Alexis początkowo także był negatywnie nastawiony, ale najwyraźniej albo zmienił zdanie, albo był świetnym aktorem. Blaise natomiast jak zawsze był dla mnie zagadką, trudno było mi stwierdzić, jak dokładnie odbierał tę sytuację.
Patrząc na schludnie zastawiony stół oraz czując pyszną woń kaczki unoszącej się w powietrzu, robiło mi się niedobrze. Wpisałem w komórce „jak szybko wywołać gorączkę", lecz nagle usłyszałem dzwonek do drzwi i zrozumiałem, że jest już za późno.
Spojrzałem wymownie na starszego brata, ale ten tylko wzruszył ramionami i kiwnął głową w stronę wyjścia, gdzie się chwilę później udał. „Trzy wdechy i idę" — obiecałem sobie w myślach. Nie musiałem jednak daleko się fatygować, bo nasz gość moment później już był w salonie.
Nie ruszyłem się ani o milimetr, wpatrując się w niego bez słowa. Mężczyzna podszedł do mnie i kulturalnie się przywitał, podając mi dłoń. Ścisnąłem lekko jego rękę, odliczając sekundy do końca tej czynności. Chciałem, jak najszybciej się od niego odsunąć.
— Miło cię znowu widzieć — powiedział, a ja odniosłem wrażenie, jakby nie był pewien, czy powinien wypowiadać to zdanie.
Pokiwałem głową, mówiąc, że muszę pomóc w kuchni. Nie miałem zamiaru kłamać, że cieszę się na jego widok.
Udałem się do kuchni i zacząłem przecierać czyste blaty i wycierać suche talerze, chcąc odsunąć moment, w którym znowu wszyscy będziemy razem przy jednym stole. Jak za starych, dobrych lat.
Nie mogłem odwlekać naszego wspólnego posiłku wiecznie, dlatego zdeterminowany, aby to jak najszybciej skończyć, otrzepałem dłonie i podszedłem do jednego z krzeseł. Usiadłem w możliwe najbardziej oddalonym miejscu od niego i kiedy pieczeń została podana, zabrałem się cicho za jedzenie, które nie smakował tak dobrze jak zwykle.
Kobieta próbowała podtrzymać rozmowę, ale tylko głupi nie zauważyłby napiętej atmosfery. Każde obicie widelca o talerz brzmiało niczym huragan. Milczałem jak nigdy. Podobnie zachowywał się Blaise, ale nikogo to nie zdziwiło, bo chłopak od zawsze był milczkiem. Coś, co mnie jednak zainteresowało to fakt, że wydawał się naprawdę zainteresowany prowadzoną konwersacją. Z naszej trójki tylko Alexis wtrącał coś od siebie od czasu do czasu. Nawet Napoleon wyjątkowo nie towarzyszył nam przy obiedzie, a rzadko kiedy ten kocur rzadko odpuszczał sobie szansę na dodatkowe jedzenie. Gruby, ale sprytny.
— Pyszne jedzenie — skomplementował potrawę mężczyzna, patrząc na mamę. Pewnie domyślił się, że pod tym względem dużo się nie zmieniło i to ona wciąż była rodzinnym kucharzem. Żaden z nas nie otrzymał smykałki do gotowania, dlatego czasami kobieta wolała przygotować wszystko sama, niż wpuścić nas do kuchni.

CZYTASZ
Młody
Teen FictionVincent jest posiadaczem dwóch braci, wrednego futrzaka i uczuć, które ulokował w niewłaściwej osobie... W osobie, którą zna od lat W osobie, która jest chłopakiem... W osobie, która jest przyjacielem jego starszego brata... Zapraszam do czytania pr...