Następnego dnia, tak jak ustaliliśmy z Nathanem, poszliśmy po szkole do galerii handlowej. Na samym początku zabraliśmy się za ubrania. Ja zadowoliłbym się pierwszą lepszą bluzką z byle jakiego sklepu, ale mój przyjaciel okazał się być bardzo wybredny, co do mojej nowej szafy. Dlatego byłem zmuszony obejść z chłopakiem większość sklepów, żebyśmy mieli pewność, że podjęliśmy odpowiednie decyzje. Finalnie wyszliśmy z większą ilością toreb niż podejrzewałem. Oprócz spodni i koszulek kupiliśmy także kilka dodatków i nową parę butów. Na samą myśl skąd miałem pieniądze na to wszystko, chciało mi się śmiać.
Po skończeniu rozmowy z nastolatkiem zszedłem na dół, gdzie ku mojemu zadowoleniu spotkałem mamę. Podszedłem do niej i oparłem się rękoma o blat w kuchni, gdzie kobieta aktualnie podgrzewała sobie obiad po pracy.
— Hej, mamo — przeciągnąłem ostatnią samogłoskę.
— O, Vincent, jak było w szkole? Co z twoimi ocenami? — Padło typowe pytanie, jak na matkę przystało.
— No wiesz... dwójki... trochę dwójek... a, no i jeszcze dwójki! — Zaśmiałem się ze swojej wypowiedzi, ale widząc średnio zadowolony wzrok matki, od razu ucichłem.
— Pozwolisz, że nie skomentuję twojej postawy wobec szkoły. Cud, że jeszcze mnie do dyrektorki nie wezwali.
Pokręciłem głową, myśląc, jak bardzo moja mama była nieuświadomiona. W porównaniu do tego, co czasem potrafił zrobić Alexis, moje dyskusje z nauczycielami, wypadają blado. No ale ja niestety nie miałem tyle szczęścia i sympatii u nauczycieli, co mój brat.
— A zmieniając troszkę temat, mam do ciebie małą sprawę — powiedziałem trochę niepewnie, ponieważ nigdy jeszcze nie prosiłem rodzicielki o dotację na ubrania.
— O co tym razem chodzi? — spytała w tym samym czasie przecierając mokry talerz.
— Potrzebuję pieniędzy.
— No tak, czego innego mogłam się spodziewać. Po co dziecko przychodzi do matki? — Zaśmiała się. — A powiesz mi chociaż, na co tak pilnie ich potrzebujesz?
— Na zakupy... — Po usłyszeniu tego zdania, kobieta wypuściła naczynie z rąk, które upadło na blat poniżej, dzięki czemu się nie rozbiło.
— N-na co? Co ty powiedziałeś? — Po jej minie mogłem wywnioskować, że czuje się zdezorientowana.
— Na zakupy, bo Nathan zapro...
Nie dokończyłem zdania, bo kobieta nagle odeszła w stronę salonu i wróciła po chwili do mnie, wciskając mi do rąk dużą, na mój gust zbyt dużą, sumę banknotów.
— Tyle ci wystarczy? W razie jakby ci zabrakło, załóż ze swoich oszczędności, a ja ci je później oddam... A i pozdrów Nathana! Zawsze go lubiłam.
Usiadłem na ławce przed sklepem zmęczony parogodzinnym rajdem. Nogi bolały mnie od chodzenia, a dłonie drętwiały od ilości torebek, które musiałem nosić. Nie dane jednak mi było długo na niej usiedzieć, bo moment później podszedł do mnie przyjaciel, każąc mi wstawać.
— Gdzie ty mnie jeszcze wleczesz? — wyjęczałem mu do ucha.
— Do najważniejszego punktu naszej podróży — powiedział tajemniczo, co mnie trochę zaniepokoiło.
Po paru minutach obaj stanęliśmy przed finalnym punktem naszej podróży, salonem fryzjerskim. Spojrzałem na chłopaka niechętnie i zapytałem:
— Nie mam wyboru, prawda?
— Oczywiście, że nie — odpowiedział dumny z siebie, a ja nim się obejrzałem, zostałem usadowiony na fotelu fryzjerskim.

CZYTASZ
Młody
Fiksi RemajaVincent jest posiadaczem dwóch braci, wrednego futrzaka i uczuć, które ulokował w niewłaściwej osobie... W osobie, którą zna od lat W osobie, która jest chłopakiem... W osobie, która jest przyjacielem jego starszego brata... Zapraszam do czytania pr...