Też chcę umrzeć

4.9K 629 125
                                    

-Dowiedziałeś się czegoś od Cartiera?- spytał Nathan, gdy robiliśmy kartę pracy na historii. Dzięki temu, że nauczyciel pozwolił nam wypełniać ją w parach, w klasie było głośno i mogliśmy spokojnie porozmawiać.

-Chciałbym... Zamiast odpowiedzi, mam więcej pytań- westchnęłam, odkładając długopis.

-Hmm... a co w ogóle u niego?- zapytał, uzupełniając w tym samym czasie lukę w zadaniu.

-Nie no, chyba wszystko okej.- Teraz zdałem sobie sprawę, że dwa dni temu rozmawialiśmy tylko o moich problemach, ale z drugiej strony właśnie po to się spotkaliśmy.

-To dobrze... A idziesz dzisiaj na trening?

-Taaa... Jestem ciekaw, jak bardzo Alexis będzie chciał mnie dzisiaj zabić. Na start dziesięć kołek, czy może jednak najpierw opieprz przy całej drużynie?- oboje się cicho zaśmialiśmy, jednocześnie wiedząc, że nie żartuję.

-Okej, Vincent, dawaj, to uzupełniaj, bo podobno będzie to zbierał pod koniec lekcji.

Ja na to tylko jęknąłem, gdyż dzisiaj wyjątkowo nie chciało mi się myśleć ani pracować. Niestety pogoniony przez przyjaciela, zacząłem przetrząsać podręcznik w poszukiwaniach informacji o plemionach barbarzyńskich.

Te czterdzieści pięć minut upłynęło nam całkiem szybko i faktycznie pod koniec nauczyciel zebrał nasze prace. No cóż, oby zdać...

Jak zawsze w środy pożegnałem się z Nathanem i poszedłem szybko do szatni, chcąc ominąć możliwe spotkanie z Victorem i kolejne spóźnienie u Alexisa. Może, jak będę na czas, to mi trochę odpuści na treningu?

Będąc już przebranym w strój sportowy, skierowałem się na boisko szkolne i przywitałem się z paroma osobami, które już się tam znajdowały.

Po kilku minutach było nas coraz więcej. W pewnym momencie kątem oka zauważyłem, że przyszedł Victor z moim bratem, ale udałem, że tego nie widzę i wróciłem do rozmowy z Alainem.

-Ustawcie się w rządku i sprawdzamy listę!- krzyknął Alex, z zaciętą miną. Właśnie otwarty i zabawny chłopak przekształcił się w demona.

Wszyscy spełniliśmy jego rozkaz, a moment później słyszeliśmy, jak czyta po kolei nazwiska graczy. Lekko zestresowany czekałem, aż dojdzie do mnie. Jeżeli ma mnie zgnoić, to w tym momencie.

-Vincent.- Wydawało mi się, że powiedział to z większą złością, pogardą? Ale nie myśląc o tym więcej, szybko odpowiedziałem.

-Jestem.

Nawet na mnie nie zerknął, tylko kontynuował sprawdzanie listy. Zamiast jego wzroku, poczułem czyjś inny. I dobrze wiedziałem, do kogo należał...

Ku mojemu, naprawdę dużemu zdziwieniu Alexis nie kazał mi robić żadnych dodatkowych okrążeń. Biegłem tyle samo, co pozostali, a następnie przeszliśmy do ćwiczeń.

I tu się skończyła moja sielanka.

Mój brat był dzisiaj dla mnie wyjątkowo upierdliwy. Co chwila słyszałem: szybciej, dokładniej, źle to robisz, tylko na ciebie czekamy. Cały czas mnie poprawiał. Może tego nie widać, ale jego zachowanie było inne. Normalnie dawał mi tylko więcej ćwiczeń, a dzisiaj miałem wrażenie, że na siłę chce mnie upokorzyć, gdyż w tej sytuacji na tle drużyny wyglądałem marnie. Postanowiłem nie nie mówić, wiedząc, że może faktycznie mi się trochę należało za opuszczenie treningu w poniedziałek, co nie zmienia fakt, że chciałem, aby to się, jak najszybciej skończyło...

MłodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz