1

1.8K 99 13
                                    

Od dziecka w moim sercu było specjalne miejsce dla skoków. Zaszczepił je poniekąd mój ojciec. Zawsze siadałam z nim przed telewizorem i kibicowałam. Nigdy za to nie widziałam ich na żywo. Obiecywaliśmy sobie z tatą, że kiedyś na pewno na nie pojedziemy. Latami odkładaliśmy wszystkie oszczędności, żeby wyjechać. Niestety nie udawało nam się. Mój rodziciel, po tym jak zostawiła go matka i nie miał zbyt dobrych kontaktów ze swoim rodzeństwem, zapożyczał się, aby wychować mnie w dobrych warunkach. Musiał spłacać długi. 

Pewnego dnia nie wracał długo z pracy. Zaczynałam się martwić. Wydzwaniałam do niego, ale nie odbierał. Panikowałam. Po kilku godzinach usłyszałam dzwonek do drzwi. Policja. Po ich informacji zasłabłam. Obudziłam się w szpitalu.

Tata zginął w wypadku samochodowym. 

Miałam wtedy tylko siedemnaście lat. Opiekę nade mną miała przejąć matka. Szybko jednak ustalono, że jest alkoholiczką. Odstąpiono od tego pomysłu. Zaczęto nawiązywanie kontaktu z rodziną ojca. Okazało się, że ma siostrę na drugim końcu Polski. Doszło do tego, że byłam zmuszona z nimi zamieszkać. Przyjechali po mnie tutaj, do Gdańska, aż z Zakopanego.

Tego dnia czułam podekscytowanie, bo miałam zamieszkać w górach, które widziałam tylko na zdjęciach, ale też lekki strach przed tym, czy zostanę przez nową rodzinę zaakceptowana.
Siedziałam w izbie dziecka i słuchałam muzyki, kiedy podeszła do mnie obca kobieta i położyła mi rękę na ramieniu. Uniosłam niepewnie wzrok. 

- Cześć – odezwała się z uśmiechem. – Nazywam się Małgorzata Kot, jestem siostrą twojego taty. Możesz mówić do mnie po imieniu. Od dzisiaj zamieszkamy razem.

Odwzajemniłam uśmiech, ale nic nie odpowiedziałam. Kobieta była elegancko ubrana, a jej twarz wydała mi się znajoma, miałam wrażenie, że już gdzieś ją widziałam. Szybko jednak wyrzuciłam tę myśl z głowy. Przecież to niemożliwe.

Po kilku papierowych sprawach w końcu wyszłyśmy z budynku. Na dworze panowało ciepło, mimo że był koniec kwietnia. Wsiadłyśmy do czekającej już na nas taksówki.

- Opowiesz mi coś o sobie? – zapytała odważnie. Czułam jednak od niej również niepewność. – Nigdy wcześniej nie miałyśmy okazji się spotkać. Chcę ciebie troszkę poznać. W końcu teraz będziemy spędzać ze sobą całe dni. 

Spojrzałam na ciocię. Wpatrywała się we mnie wyczekująco. Odchrząknęłam ostrożnie i zaczęłam mówić:

- Nazywam się Lena. Za trzy miesiące skończę osiemnaście lat. Czytam dużo książek i interesuję się skokami narciarskimi. 

- O! – znowu się uśmiechnęła. – To tak jak moi synowie. Mają świra na ich punkcie. Będziecie świetnie się dogadywać.

Mam taką nadzieję, pomyślałam. Coraz bardziej zdawało mi się, że skądś znam tę kobietę. 

- Jak się nazywają? – spytałam.

- Ach, sami ci się przedstawią – odrzekła. – Leciałaś już kiedyś samolotem?

- Nie.

- Świetnie. Dzisiaj będziesz miała taką okazję.


________

Tak, wiem, że krótki

new reality | a.wellingerWhere stories live. Discover now