Od dziecka w moim sercu było specjalne miejsce dla skoków. Zaszczepił je poniekąd mój ojciec. Zawsze siadałam z nim przed telewizorem i kibicowałam. Nigdy za to nie widziałam ich na żywo. Obiecywaliśmy sobie z tatą, że kiedyś na pewno na nie pojedziemy. Latami odkładaliśmy wszystkie oszczędności, żeby wyjechać. Niestety nie udawało nam się. Mój rodziciel, po tym jak zostawiła go matka i nie miał zbyt dobrych kontaktów ze swoim rodzeństwem, zapożyczał się, aby wychować mnie w dobrych warunkach. Musiał spłacać długi.
Pewnego dnia nie wracał długo z pracy. Zaczynałam się martwić. Wydzwaniałam do niego, ale nie odbierał. Panikowałam. Po kilku godzinach usłyszałam dzwonek do drzwi. Policja. Po ich informacji zasłabłam. Obudziłam się w szpitalu.
Tata zginął w wypadku samochodowym.
Miałam wtedy tylko siedemnaście lat. Opiekę nade mną miała przejąć matka. Szybko jednak ustalono, że jest alkoholiczką. Odstąpiono od tego pomysłu. Zaczęto nawiązywanie kontaktu z rodziną ojca. Okazało się, że ma siostrę na drugim końcu Polski. Doszło do tego, że byłam zmuszona z nimi zamieszkać. Przyjechali po mnie tutaj, do Gdańska, aż z Zakopanego.
Tego dnia czułam podekscytowanie, bo miałam zamieszkać w górach, które widziałam tylko na zdjęciach, ale też lekki strach przed tym, czy zostanę przez nową rodzinę zaakceptowana.
Siedziałam w izbie dziecka i słuchałam muzyki, kiedy podeszła do mnie obca kobieta i położyła mi rękę na ramieniu. Uniosłam niepewnie wzrok.- Cześć – odezwała się z uśmiechem. – Nazywam się Małgorzata Kot, jestem siostrą twojego taty. Możesz mówić do mnie po imieniu. Od dzisiaj zamieszkamy razem.
Odwzajemniłam uśmiech, ale nic nie odpowiedziałam. Kobieta była elegancko ubrana, a jej twarz wydała mi się znajoma, miałam wrażenie, że już gdzieś ją widziałam. Szybko jednak wyrzuciłam tę myśl z głowy. Przecież to niemożliwe.
Po kilku papierowych sprawach w końcu wyszłyśmy z budynku. Na dworze panowało ciepło, mimo że był koniec kwietnia. Wsiadłyśmy do czekającej już na nas taksówki.
- Opowiesz mi coś o sobie? – zapytała odważnie. Czułam jednak od niej również niepewność. – Nigdy wcześniej nie miałyśmy okazji się spotkać. Chcę ciebie troszkę poznać. W końcu teraz będziemy spędzać ze sobą całe dni.
Spojrzałam na ciocię. Wpatrywała się we mnie wyczekująco. Odchrząknęłam ostrożnie i zaczęłam mówić:
- Nazywam się Lena. Za trzy miesiące skończę osiemnaście lat. Czytam dużo książek i interesuję się skokami narciarskimi.
- O! – znowu się uśmiechnęła. – To tak jak moi synowie. Mają świra na ich punkcie. Będziecie świetnie się dogadywać.
Mam taką nadzieję, pomyślałam. Coraz bardziej zdawało mi się, że skądś znam tę kobietę.
- Jak się nazywają? – spytałam.
- Ach, sami ci się przedstawią – odrzekła. – Leciałaś już kiedyś samolotem?
- Nie.
- Świetnie. Dzisiaj będziesz miała taką okazję.
________
Tak, wiem, że krótki
YOU ARE READING
new reality | a.wellinger
FanfictionNie chciałam żadnego współczucia. Żadnego pocieszenia. Nie wiedziałam, dokąd idę. Chciałam zostać sama. Po prostu szłam przed siebie.