23

1K 83 87
                                        

Stałam i przyglądałam się ostatnim skokom pierwszej serii. Ewa robiła zdjęcia. Przetarłam oczy rękoma. Nieprzespana noc. Cóż, zachciało nam się imprezowania i grania w gry. Lepszej osiemnastki nie mogłam sobie wymarzyć. Wolałam ją spędzić tak niż na piciu alkoholu i wyprawiania hucznego balu w restauracji. Nie czułam jednak tego wkroczenia w dorosłość. Może to i lepiej. Świat dorosłych wiąże się z odpowiedzialnością, pracą, brakiem czasu... Nie chciałam tego. Nie teraz. 

Ktoś złapał mnie w pasie, podniósł i zakręcił w powietrzu. Zaczęłam krzyczeć tym niespodziewanym atakiem. Wrzeszczałam na całe gardło, aż postawiono mnie z powrotem na ziemi.

- Boże, Lena! – śmiał się Richard. – Nie krzycz tak, bo zaraz zlecą się dziennikarze i już jutro w gazetach będą nagłówki Niemiecki skoczek Freitag molestuje nastolatkę.

- Idiota – burknęłam, poprawiając włosy związane w kucyka. – Przynajmniej Schuster poznałby w końcu twoją prawdziwą naturę i wywalił z kadry.

- Ej – wskazał na mnie palcem. – To zabolało. 

- Taki miałam cel. Co ty tu w ogóle robisz?

- Nie zakwalifikowałem się do drugiej serii – wytłumaczył. – Jak ty uważasz? Tak marnować swoje urodziny...

- Richardzie Freitag – zwróciłam się do niego z powagą. – Jeśli nie przeszedłeś do drugiej serii, a jesteś moim ulubionym skoczkiem, lepiej bierz dupę w troki, bo zaraz zginiesz za to, że rozwalasz mi najważniejsze święto w życiu.

- Dobra, dobra – podniósł ręce w geście poddania. – O ile się nie mylę, już jest po urodzinach.

- No właśnie – potwierdziłam. – Nie denerwuj mnie zatem.

- Ciasto było przepyszne – zmienił temat Niemiec. – Musiałem wyrywać Andreasowi resztkę z paszczy, bo nic by dla mnie nie zostawił. 

- Przestań – powstrzymałam się od parsknięcia śmiechem.

- Ale taka prawda – zachował kamienny wyraz twarzy. – Walczyłem jak gladiator z przeraźliwie niebezpiecznym lwem. 

- Nie ośmieszaj się.

- Ja się nie ośmieszam. Ja rozśmieszam innych ludzi. Ale na ciebie nie za bardzo to działa.

- Musisz zmienić taktykę.

- Podobasz mi się.

Zaraz... Co?! Spojrzałam na niego z wytrzeszczonymi oczami. Patrzył na mnie z powagą. Zmierzyłam go wzrokiem. Nie mogłam odczytać z niego żadnych uczuć. Przełknęłam powstałą w gardle gulę. Wygląda na śmiertelnie poważnego... Co ja mam mu teraz odpowiedzieć?

- Eee – bąknęłam. Podrapałam się po głowie. Kurczę, niełatwa sytuacja. – W takim razie... Przykro mi Richi, ale jesteś dla mnie jedynie przyjacielem i ja nie chcę tego popsuć... To tylko przyjaźń, nic więcej. Przepraszam. 

Freitag patrzył na mnie jeszcze chwilę, po czym wybuchnął śmiechem, aż łzy stanęły mu w oczach.

- Ty rozśmieszasz samego siebie, a nie innych – powiedziałam pod nosem.

- Żebyś tylko widziała swoją minę! – zawołał, dławiąc się.

W oczekiwaniu aż się uspokoi, wyciągnęłam z małego plecaczka butelkę wody i zajrzałam na tablicę. Super, przegapiłam skok Maćka. Po pierwszej serii prowadził, za nim znajdował się Geiger, a trzeci był Dawid. 

- Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać – tłumaczył skoczek. – A teraz tak na serio, muszę sobie ciebie odpuścić, bo Andreas by się wściekł, że zabieram mu dziewczynę, za którą szaleje.

new reality | a.wellingerWhere stories live. Discover now