8

1.2K 82 27
                                    

W szkole nie znalazłam nowych przyjaciół. Na lekcjach siedziałam sama, a przerwy spędzałam w łazience. Wiele razy próbowałam zakolegować się z niektórymi dziewczynami z klasy, ale te odchodziły po kilku minutach rozmowy. Długo zastanawiałam się, dlaczego tak mnie traktują, aż w końcu podsłuchałam chłopaków, wchodząc za nimi do sali. 

Każdy wiedział, że jestem kuzynką sławnego polskiego skoczka narciarskiego i mieszkam z nim oraz jego rodziną, ale nikt nie miał pojęcia, skąd się wzięłam. Czasami brała mnie ochota na podejście do nich i zapytanie prosto z mostu, w czym przeszkadza im moja osoba. Niestety zawsze musiałam stchórzyć. Brakowało mi odwagi, a przez tych ludzi przemawiała tylko zazdrość. 

Po powrocie ze szkoły ciotka pytała, jak minął mi dzień. Odpowiadałam, że dobrze. Nie zdradzałam swojego problemu. Co prawda nie bolało mnie to zbyt bardzo, bo w poprzedniej szkole też nie miałam przyjaciół. Byłam wyrzutkiem, ale w jakiś sposób pewna cząstka mnie cierpiała. Agnieszka to zauważyła. Przed tą dziewczyną nie dało się niczego ukryć. Pewnego wieczora zapukała do drzwi.

- Proszę – powiedziałam, zatrzymując oglądany na laptopie film. 

- Hej – weszła, szepcząc. – Nie przeszkadzam?

- Skąd – odparłam. – Coś się stało? Usiądź – przesunęłam się na jedną stronę łóżka i wskazałam miejsce obok siebie. – Zmieścimy się obie.

- Co porabiasz? – zapytała po wygodnym usadowieniu się i spojrzała na ekran. – O, „Zanim się pojawiłeś", byłam na tym w kinie. Przepiękny film. Bardzo wzruszający.

Zmarszczyłam brwi. Coś mi tu nie grało.

- Nie po to tu przyszłaś – stwierdziłam.

Westchnęła, a uśmiech zniknął jej z twarzy. 

- Widzę, że nie jest tak, jak wszyscy uważają – oznajmiła. – Masz w szkole jakieś problemy.

- Nie – skłamałam. 

- Lena, nie ukrywaj tego. Mnie możesz powiedzieć. Nikomu nie wypaplam. Obiecuję.

Porozmawiać czy nie? Najchętniej zostawiłabym ten temat w spokoju i nie rozpoczynała go tu, w domu, gdzie czuję się najlepiej na świecie, pośród osób, które codziennie rozśmieszają mnie do rozpuku. Maciek często opowiadał o różnych sytuacjach z dzieciństwa. O tym, jak bawili się z Kubą w Indian i zrobili pułapkę na wujka. Związali go sznurem, posadzili na środku pokoju i był ich jeńcem. Dopiero pod wieczór, kiedy ciocia wróciła do domu, został uwolniony. 

- To jak? – przerwała moje rozmyślania Aga. – Chcesz porozmawiać?

Zgodziłam się. Opowiedziałam o sytuacji w szkole od początku do końca. Agnieszka była dobrym słuchaczem. Nie przerywała mojego monologu. Dopiero kiedy skończyłam, odezwała się.

- Lena, tak mi przykro – zaczęła. – Widzisz, niestety są tacy ludzie, którymi kieruje tylko zazdrość i jest ich wielu. Nie możesz się nimi przejmować, bo źle się to na tobie odbije. Poza tym masz przecież nas. Chyba w naszym towarzystwie się tak nie czujesz? – Zaprzeczyłam. – Dobrze. Nawet nie wiesz, jak my cię kochamy i chcemy dla ciebie jak najlepiej. Nikt tutaj nie pozwoli, aby stała się tobie krzywda. A następnym razem jeśli będziesz miała jakikolwiek problem, pamiętaj, że możesz do mnie przyjść, zadzwonić o każdej porze dnia i nocy, a ja ci pomogę. Okej? Nie trzymaj tego w sobie, bo to niczym nie skutkuje. Najlepsza jest rozmowa, po niej poczujesz się znacznie lepiej, coś o tym wiem.

Skinęłam głową. Faktycznie jakby mi ulżyło. Wyrzuciłam to z siebie, wszystkie moje problemy, na sercu zrobiło się lżej. 

Agnieszka wstała, uśmiechnęła się do mnie i powiedziała:

- A teraz śpij. Jutro zakończenie roku. Nie możesz być nieprzytomna. 

Już chciała wychodzić, kiedy z moich ust wydobyło się słowo, którego nie mogłam zatrzymać.

- Stój.

Odwróciła się przodem do mnie, trzymając klamkę na drzwiach. Wygrzebałam się spod kołdry, podeszłam i przytuliłam ją.

- Dziękuję.

Poczułam, jaka jest zszokowana, ale zaraz potem rozluźniła się i pogładziła mnie po plecach.

- A ja przepraszam, że przyszłam dopiero po kilku miesiącach. 

- To nie twoja wina.

Trwałyśmy w ciszy przez chwilę, aż w końcu odsunęłam się powoli od dziewczyny. Zauważyłam, że w oczach ma łzy. Szybko zamrugała jednak oczami i wyszła, rzucając:

- Dobranoc, kochanie.

Dlaczego zaczęła płakać? Teraz to ja martwiłam się o nią. Stałam w bezruchu kilka minut, po czym spojrzałam na zegar. Zbliżała się północ. Musiałyśmy długo rozmawiać. Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej białą koszulę oraz czarną spódnicę. Zrezygnowałam ze stroju jednoczęściowego, chociaż ciotka, Aga i Asia wyposażyły mnie w całą masę różnych sukienek. 

Wakacje, w końcu wakacje. Koniec szkoły, koniec patrzenia na fałszywe mordy, więcej czasu w domu, z rodziną.

Oraz letnie Grand Prix.

***

Ostatnie miesiące spędzałem na codziennych treningach, wyjazdach i spotkaniach z przyjaciółmi. Znałem na pamięć godziny powrotów Leny ze szkoły i kiedy nie byłem w rozjazdach, starałem się być wtedy w domu, żeby spędzać z nią więcej czasu. Zauważyłem, że u niej w szkole nie dzieje się najlepiej i za wszelką cenę próbowałem ją rozśmieszać. Nawet mi wychodziło. 

Było już bardzo późno, kiedy Agnieszka przyszła do pokoju. Widziałem, że ma zaczerwienione oczy i nie jest zbyt wesoła. Położyła się i odwróciła do mnie plecami. Odłożyłem książkę i nachyliłem się ku niej.

- Hej, rybko, co jest? – spytałem, martwiąc się. 

Leżała chwilę w ciszy, aż w końcu spojrzała na mnie. Po policzkach leciały jej łzy. Otarła je szybko.

- Ona tak bardzo przypomina mnie – wyszeptała. – Też długo byłam odrzucana przez rówieśników i nie miałam przy sobie nikogo. Porozmawiałam z nią. Potem podziękowała mi i przytuliła. Żałuję, że nie poszłam do niej wcześniej. Trzymałaby to w sobie krócej. 

Westchnąłem głęboko. Myślałem, że Aga już zapomniała o przeszłości na trochę dłuższy czas.

- Wszystko dobrze – powiedziała szybko. – Nie wracam do tego. To jednorazowa sytuacja. Idę spać, jestem zmęczona. Dobranoc.

Pogładziłem ją po włosach i pocałowałem w czoło.

- Cieszę się, że zostawiasz to za sobą. Dobranoc. 

Zgasiłem lampę i objąłem Agnieszkę w pasie, ale ona zgarnęła moją rękę. Piotrek mówił, że jego żona też tak robi, kiedy nadchodzi kobiecy czerwony sztorm. Uśmiechnąłem się pod nosem. Ten to zawsze coś wymyśli. Teraz mieliśmy spotkać się w Wiśle.

Na letnim Grand Prix.

***

Zainteresowanie nieznajomą dziewczyną z upływem czasu malało. Jednak czasami pojawiała się u mnie w głowie. Krążyły różne plotki, ale po rozmowach z Richardem i Markusem doszliśmy do wniosku, że musi być ona z Kotem spokrewniona. Przyznaję, to ja wszcząłem ten temat przy chłopakach. Miałem ogromną nadzieję, że o nic mnie nie podejrzewali tak jak moje siostry, mimo iż nie wiedziały, o co chodzi. Nie myliłem się. 

Dalej żyłem własnym życiem, dużo wyjeżdżałem, aż nadszedł czerwiec i zaczęły zbliżać się kolejne zawody. Nie przepadałem zbytnio za nimi, ale zawsze jest to czas, aby spotkać się z innymi skoczkami, z którymi nawet się zaprzyjaźniłem. Do głowy by mi nie przyszło, że wywróci to mój świat do góry nogami.

Kochane letnie Grand Prix.


______________________

Nie podoba mi się zbytnio ten rozdział.

new reality | a.wellingerWhere stories live. Discover now