1

10.5K 634 735
                                    


Perfekcja- pojęcie czegoś wspaniałego, niezastąpionego. Doskonałość danej rzeczy jest nie do podważenia. Każdy pragnie czegoś perfekcyjnego, uczucie posiadania takiej rzeczy, bądź osoby, a następnie dumne chwalenie się tym.

Perfekcją Seulskiego liceum
był sam Kim Taehyung.

•••

-Czym jest...cholera, jak to się wymawia? Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch..?

-Ah, łatwizna! - klasnął w dłonie szatyn, spoglądając na stojącego przed nim przyjaciela. - Najdłuższa nazwa miasta na świecie, dokładnie znajduję się w północno-zachodniej Walii. Musisz się bardziej postarać!

-Błagam cię, wymawiałem to trzy minuty.. - czarnowłosy westchnął, siadając obok młodszego. - Mam dosyć, dostaniesz 6 z tego sprawdzianu.

-Oczywiście, że dostanę! Jak w ogóle mogłeś w to zwątpić?

Szatyn poprawił swoje włosy, głowę trzymając dumnie uniesioną. Spoglądał na tych wszystkich bezmózgowców, będąc dumnym z samego siebie, że nie postanowił zniżyć się do takiego poziomu.

Odkąd poszedł do szkoły, był uważany za najlepszego ucznia w tej placówce. Jego rówieśnicy gdy tylko się dowiadywali, że w organizowanym konkursie udział bierze Kim Taehyung, od razu się z niego wypisywali.

Był dumą rodziny, każdy mu zazdrościł. Ubrania od najlepszych projektantów, dom wyglądający jak pałac. Krótko mówiąc, Kim Taehyung od urodzenia czuł się jak książę.

Jednak w gimnazjum wszystko się zmieniło. Ktoś ośmielił się postawić szatanowi, ośmielił się zwalić go na drugie miejsce. Rywalizowali od paru dobrych lat, ale nikt nie potrafił stanowczo stanąć na podium.

-Nie boisz się, że dostanie lepszy wynik?

Przemyślenia Kima przerwał głos jego jedynego przyjaciela, Hoseoka. Zaprzyjaźnili się na początku liceum, Taehyung wyśmiał go przed całą szkołą, a aktualnie byli jak typowe psiapsiuły, no może prócz tego, że szatyn nadal wytykał mu wady na każdym kroku.

-Proszę cię...sądzisz, że ten mały, infantylny głąb jest w stanie mi zaszkodzić? - młodszy zaśmiał się, zaraz poważniejąc.

-Jakbym już tego nie zrobił.

Szatyn odwrócił się w kierunku głosu. Głosu, którego nienawidził najbardziej na świecie, poprawka, w galaktyce.

-Jeon, spieprzaj.

Przed nim stał jego największy wróg, osoba, która potrafiła mu zniszczyć wszystko w zaledwie parę sekund.

Jeon Jeongguk, definicja debila.

-Śmieszny jesteś Tae, szkoda tylko, że twoja pewność siebie cię gubi. - czarnowłosy patrzył na niego, a w jego oczach był wyraźnie dostrzegalny błysk rozbawienia. - O, cześć Hoseok, znowu cię zmusza do siedzenia z nim na przerwie?

Rudy zaśmiał się, jednak gdy zobaczył wzrok Kima od razu się uspokoił. Wkurzony Tae, to niebezpieczny Tae. Hoseok nie raz to odczuł na własnej skórze.

-Zamknij swoją ohydną gębę, nie masz jakiejś laski do zaliczenia?

To była największa różniąca ich rzecz.
Jeon był typowym playboyem. Nie raz nie dwa dziewczyny z którymi spał, wybiegały ze szkoły z płaczem. Chociaż, nie tylko dziewczyny.

Wszyscy w szkole wiedzieli, że jeżeli Jeongguk wpatruję się w kogoś dłużej niż parę sekund, następnej nocy dana osoba rozkłada przed nim nogi.

Nawet Taehyung musiał przyznać. Był przystojny, kurewsko przystojny.

-Zazdrosny?

Najbardziej irytująca rzecz?
Śmiech tego płoda.

-Oh zamknij się w końcu. - szatyn westchnął, schylając się po swoją torbę, którą następnie przewoził przez ramię. - Hoseok! Idziemy!

Rudowłosy od razu pobiegł za przyjacielem, w oddali słysząc śmiech Jeona.

Nawet Jung mu się dał. Taehyung do teraz nie wiedział, że jego przyjaciel puścił się z jego największym wrogiem.

•••

-Nie wierzę...Jak to mi zabrakło pół punkta do 6?!

Głos szatyna słyszało całe pierwsze piętro, kto wie, może parter także. Tak wkurzonego przyjaciela Hoseok nigdy nie widział.

Zawalił, zjebał najważniejszy sprawdzian, który decydował o jego ocenie semestralnej.

Tym samym znowu przegrał z Jeonggukiem.

Co do Jeona, on sam się zdziwił. Nie uczył się praktycznie w ogóle, a to on zdobył najlepszy wynik. Czuł dumę, zawsze ją czuł gdy był lepszy od Kima.

-Uspokój się Taehyung..

-Zostaw mnie Hoseok, daj mi spokój. - szatyn zostawił przyjaciela samego, sam udając się do swojego ulubionego miejsca, na dach szkoły.

Tylko tam był w stanie w spokoju pomyśleć i posiedzieć, a aktualnie tego niezbędnie potrzebował.

Usiadł przy ścianie, twarz chowając w dłoniach. Nigdy nie płakał, więc teraz również tego nie zrobił. Był po prostu zły, zawiódł się samym sobą.

Uwielbiał być chwalony, uwielbiany i podziwiany. A teraz? Co najwyżej był wyśmiewany, bo przez cały czas twierdził, że jest lepszy od Jeona. Zepsuł swoją opinię, ale to nic. Taehyung był zbyt perfekcyjny, by przejmować się zdaniami zwykłych, biednych rówieśników.

Zazdrościli mu, tak sobie tłumaczył.

W pewnej chwili usłyszał cichy dźwięk, jakby westchnięcie? Zawsze był tutaj sam, jeszcze nie zdażyło się, by kogoś tutaj spotkał.

Poprawił włosy, czując zimny pot, było dosyć ciepło jak na tą porę roku. Znowu coś usłyszał, tym razem inny głos.

Dwie osoby?

Wstał z betonowej posadzki, kierując się w stronę wejścia na dach. Im bliżej podchodził, tym głos stawał się głośniejszy. Stanął przed danymi drzwiami, nie wiedząc dokładnie co na teraz zrobić.

Dobra jebać, najwyżej wygonię stąd jakiś pierwszaków.

Oh, jak bardzo się wtedy mylił, bo gdy drzwi otworzyły się z hukiem, zobaczył coś czego widzieć nigdy nie chciał.

-Boże Jeon, nawet w szkole?!



[hej heloł
chętni na nowe ff?❤️
za wszelakie błędy przepraszam..]

Sмαят Bσч  •j.jк//к.тн•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz