Do sali wszedł chłopak od motoru... CO ON TUTAJ ROBI?! Mam chodzić do kasy z kimś, kto nawet nie wie co to cisza nocna? Poza tym co to za uczeń, który przychodzi dopiero na ostatnią lekcje.
-No witam Szanownego Pana-powiedziała nauczycielka do niego.
-Ah witam witam, dawno Pani nie widziałem.-odpowiedział jak do koleżanki.
-Ciekawe dlaczego.-zmarszczyła brwi i kazała mu usiąść.
Czułam się jak w jakimś kiepskim filmie, bo oczywiście jedyne wolne miejsce to ławka obok mnie.
Siadając, patrzał się na mnie a po chwili nawet odezwał...
-Panna od piżamy?-zaśmiał się-wygodnie było na podłodze?-dodał.
Jeju co za wstyd... Czułam jak się zaczerwieniam ale nie chciałam dać za wygraną.
-A ten kask to odciął ci dopływ krwi do mózgu?-dzielnie próbowałam zmienić temat.
-Nie, mam tak na widok ładnych dziewczyn.
-Że niby o mnie mówisz?
-Nie schlebiaj sobie okularnico, nie jesteś jedyną laską w tym budynku-założył ręce za głowę i zaczął się śmiać.
-Baran!-w tym momencie zadzwonił dzwonek a ja wybiegłam z klasy wkurzona.
-Hej hej czekaj, to nie twoje?
-To znowu ty?! Tak, to moje.-wyciągnęłam rękę by odebrać mój długopis ale szybko go ode mnie oddalił.
-Co ty wyrabiasz? Oddawaj!
-Zadziorna. Ja tylko chcę znać twoje imię.
-Klara, nie miło mi cię poznać, a teraz dawaj.
-Uhuh, ja jestem Oliwier i miło mi cię poznać. Ale za ten twój cięty język nie oddam ci długopisu.
-To nie! Chcesz to sobie go bierz.
Wróciłam do domu, cała nabuzowana.
-I jak było kochanie?-zapytała mnie mama, które stała i gotowała obiad.
-Było dobrze, jak się czujesz?
-Ah, brzuch boli heh.
-Em, okej. Idę na górę pa.
-A czekaj czekaj, czym wróciłaś?
-Autobusem, tata nie mógł mnie odebrać.
Poszłam do swojego pokoju, reszta dnia minęła mi na ogarnianiu lekcji i rozmowach z rodzicami. Teraz leżę w łóżku i jest godzina 21:10. Idę zaraz spać... Ale najgorsze, że jutro muszę wracać na uczelnię, a przecież tam jest ten.. no... Nawet nie wiem jak go określić!
Uh, idę spać... Za dużo jak na jeden dzień.