3

562 58 40
                                    

-Nie dobrze! Nie dobrze! Nie dobrze! NIE DOBRZE! - Jechałem na swoim rowerze jak szalony. Przez te głupie rozmyślanie o Przewodniku straciłem poczucie czasu! Kageyama mnie za to zabije! - Nie dobrze! Nie dobrze! - Cały czas mówiłem do siebie. Ludzie których mijałem po drodze krzyczeli na mnie nazywając wariatem i piratem drogowym. Pirat drogowy na rowerze. Brawo Hinata wszedłeś na wyższy level.

Pewnie się zastanawiacie czemu jadę na rowerze skoro mogłem szybciej polecieć. Odpowiedź jest ku temu bardzo prosta a mianowicie o tej porze jest zbyt wielki ruch i wolałbym nie ryzykować że ktoś mnie zobaczy czy tym bardziej nagra a po za tym..... jeszcze nie latałem więc się troszeczkę boję że spadnę. A po za tym i tak jechałem za szybko jak na człowieka ale jak na razie chyba nikt tego nie zauważył. 

W końcu dotarłem pod mury szkoły. Szybko odstawiłem rower i spojrzałem na zegarek. Mam jeszcze trzy minuty. Na pewno zdążę! Ruszyłem Super Sprintem do szatni. Gdy tam dotarłem zobaczyłem jak reszta drużyny opuszcza już szatnie. Suga który wychodził ostatni zauważył mnie i był wyraźnie zaskoczony. Zwykle byłem najwcześniej ze wszystkich więc jego zdziwienie było zrozumiałe. 

- Hinata? Co się stało że jesteś ostatni? - Podbiegłem do niego i udawałem bardzo zmęczonego i dyszałem a następnie się wyprostowałem i ukłoniłem

- PRZEPRASZAM ZA SPUŹNIENIE! - Ten aż się skrzywił i potarł obolałe uszy

- Nic się nie stało - Lekko się uśmiechną - Idź się szybko przebierz bo się spóźnisz - ruszył w stronę hali

- Tak jest! - Zasalutowałem i wbiegłem do pomieszczenia się przebrać co zrobiłem w minute 

Następnie wybiegłem z szatni i szybkim biegiem pognałem na hale. Wparowałem do środka ciężko dysząc, oczywiście udawałem. Wszyscy na mnie spojrzeli zdziwieni ale wygląda na to że jestem na styk. Poczułem ulgę.

- O ludzie - Odezwał się Tanana a ja spojrzałem na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi - Jak Hinata się spóźnił na trening to musi koniec świata się zbliżać - Wszyscy zachichotali poza paroma wyjątkami

- Hinata jeszcze nie raz nas zaskoczy - Powiedział Nishinoya

- Ej, bo jeszcze zrobi się zbyt pewny siebie - Zażartował Daichi

Popatrzyłem po zebranych i zauważyłem że nie widzę Kageyamy. Czyżbym nie był ostatni. Nagle przeszły mnie dreszcze i w tej samej chwili poczułem jakąś czarną złą aurę za swoimi plecami. Cały się spiąłem i powolutku odwróciłem głowę. Za mną stał wściekły Król. A co najgorsze, przełknąłem ślinę, uśmiechał się. To nigdy nie wróży nic dobrego. 

- B-Boże dopomóż - Szepnąłem ledwo słyszalnie

~ Nie~ Usłyszałem głos w głowie na co się zmieszałem ale postanowiłem zostawić to na później

- Oj, Hinata? - Spytał się przerażająco powoli a ja się odwróciłem do niego przodem i zacząłem powoli cofać

-T-tttak? - Głos mi się łamał. Zabawne prawda. Niby już nie jestem człowiekiem ale on i tak mnie przeraża

- Przypomnij mi proszę.... - Przerwał na chwile - Jak to mnie przez telefon nazwałeś? - Nogi miałem jak z waty

- Alle o czym ty mówisz? - Uśmiechłem się głupkowato patrząc w duł ciągle zdenerwowany

- Ooo, to teraz ci przypomne - Przetarł pięści i poszerzył uśmiech 

W tym momencie zacząłem uciekać i schowałem się za naszym Jezusem. Chodzi mi o Azumane. Był najwyższy więc miałem nadzieję że Kageyama się zniechęci.... ale się myliłem.

Inkwizytor Niebios - Hinata ShōyōOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz