11

438 35 12
                                    

- Feliks!!!? - Krzyknąłem zaskoczony

- Tak to ja! - Odpowiedział dalej z szerokim uśmiechem i zaśmiał się lecz nagle dostał w łeb od Kageyamy więc jękną i się zamkną masując bolącą część głowy - Za co!? - Spytał w końcu oburzony

- Za wchodzenie do czyjegoś domu bez pozwolenia! - Wysyczał zły Tobio. Feliks już pewnie chciał się odgryść ale go przed tym uratowałem

- Masz może do mnie jakąś sprawę? - Spytałem a ten spojrzał na mnie już nieco bardziej poważnie choć dalej z szerokim uśmiechem. Mimo iż oczy miał przymrużone dostrzegłem w jego oczach pewien błysk 

- Musimy iść, najlepiej teraz - Oznajmił na co przełknąłem ślinę

- Iść, ale po co? - Spytałem 

- Właśnie, po co Hinata ma z tobą iść? - Spytał poirytowany Kageyama. Przez chwilę panowała niezręczna cisza podczas której Tobio zabijał Feliksa wzrokiem a ja jak otępiały się na nich patrzyłem. W końcu Feliks westchną

- Chyba nie muszę ci tłumaczyć? - Powiedział po czym spojrzał na mnie - Eh, szef dał nam robotę, musimy kogoś... odwiedzić - Oznajmił i w tym momencie myślałem że skocze na niego i zaduszę na śmierć! Aż poczerwieniałem ze złości i strachu

- Szef? - Tobio spojrzał na mnie - Hinata to ty masz pracę? - Spojrzałem na niego zaskoczony

- Ee, tak - Potwierdziłem 

- Ale nie jest to nic niebezpiecznego? - Chciałem odpowiedzieć ale ubiegł mnie Feliks

- Ależ skąd! - Odparł - Tylko jeździmy po różnych miejscach i szukamy wskazanych nam ludzi. I w sumie... tyle - Wzruszył ramionami i muszę przyznać że nieźle tą wymówkę sobie wymyślił

- A ty od jak dawna tam pracujesz? - Spytał go Tobio

- Od niedawna, a Hinata-sempai jest moim tymczasowym zwierzchnikiem - Tobio przez chwile mu się przyglądał a następnie spojrzał na mnie

- To prawda? - To pytanie sprawiło że się spiąłem ale szybko się opanowałem

- Tttak?! - Pośpiesznie odpowiedziałem. Teraz nam obu zaczął się przyglądać po czym zatrzymał wzrok na Feliksie

- Nie ufam ci - Oświadczył przez co zaczęło mi się robić gorąco

- I słusznie - Ku mojemu osłupieniu powiedział Feliks - Ale gwarantuje ci że jemu nic a nic nie zrobię

- A co było wczoraj?

- A to był mały wypadek przy pracy - Oznajmił już z lekka podirytowany 

- Doprawdy? A co to za wypadek?

- Jakiś debil pomylił przesyłki a klient dobrze tego nie przyjął i postanowił się wyżyć na najbliższej osobie którą na nieszczęście był Hinata - Gdzie on się uczył tak kłamać!? Nawet nie zamrugał! Ale ta informacja chyba wkurzyła Kageyame bo pojawiła się wokół niego gęsta mroczna aura a ręce mocno mu się zacisnęły. Nawet Feliks się skrzywił

- Który to?! - Wycharczał groźnie - Zabije! Wykastruje! Powieszę! Spalę! Obleje kwasem! Ugotuje i podam świnią! - Mi i Feliksowi oczy wyszły na wierzch  

- Co? - Zdołałem tylko powiedzieć. Ten szybko się opamiętał i się lekko zaczerwienił po czym odkaszlną 

-  To ten, w każdym razie następnym razem mi mówcie o takich rzeczach- Zachichotałem a ten spojrzał na mnie nie wiedząc o co mi chodzi

- Mówisz tak jakbyś się o mnie martwił - Nagle usłyszałem dźwięk mocno wdychanego powietrza a ta mroczna aura zastąpiła teraz bardziej przygnębiająca

-  Jak chcesz to idź sobie - Powiedział i wyszedł z pokoju - Ale masz wrócić do wieczora! - Krzykną a ja spojrzałem na Feliksa który w figlarny sposób patrzył się na mnie

- Czy on chce bym... przyszedł do niego na kolacje? - Spytałem ostrożnie lekko się trzęsąc a ten tylko poszerzył uśmiech

- Choć, powinniśmy być już na miejscu - Powiedział. Widocznie nie zamierzał kontynuować tematu za co w sumie byłem mu wdzięczny. Szybko dopiłem herbatę i włożyłem kubek do zlewu po czym wyszedłem z Feliksem z domu nie informując o tym Tobio a następnie ruszyłem za blondynem 


 Perspektywa Kageyamy

Z okna w salonie patrzyłem na tą oddalającą się dwójkę aż nie zniknęli skręcając w zaułek. Dopiero też mogłem odetchnąć. Usiadłem na kanapie i masowałem twarz. Czułem się jak wykończony 40-latek. I nie chodziło tu o Feliksa, choć myślę że ma coś z tym wspólnego. Chodzi o Hinate. Coś z nim było nie tak. I to od paru dni a zaledwie kilka godzin temu otrzymałem tego potwierdzenie. I nie chodzi o to że był cały potargany i brudny jak po jakiejś walce, nie! Westchnąłem. Nie powiedziałem mu wszystkiego co się wydarzyło po tym jak go przyniosłem do mojego domu. Może mi się zdawało. Nie. Pokręciłem głową. Nie możliwe! Jestem tego pewien. Wiem co widziałem! Ale mimo to... nie chce w to wierzyć. 

Gdy położyłem Hinate do mojego łóżka i chciałem opuścić mój pokój co mnie podkusiło by jeszcze na niego spojrzeć. W końcu mam ku temu tak niewiele okazji. Lecz kiedy się odwróciłem z zaskoczeniem odkryłem że Hinata siedzi na łóżku z nogami pod pierzyną i patrzył się w strone okna. Chciałem się odezwać, spytać jak się czuje ale nie mogłem. Dlaczego? Z powodu jego... oczu. Białka były całe czarne niczym smoła a źrenice świeciły niczym ogień. Nie wiem ile tak stałem patrząc się na niego w kompletnym szoku ale w końcu wypowiedział słowa "Redeem peccatorum, salus lucrari", po czym opadł na łóżko i zasną. Jeszcze przez chwilę się na niego patrzyłem po czym jednak wyszedłem i kierowałem się do pokoju rodziców. W głowie dźwięczały mi te słowa. Była to Łacina, tego byłem pewien. Sprawdziłem na laptopie znaczenie tych słów i wówczas jeszcze bardziej zaniemówiłem. Znaczenie tych słów to "Odkupić grzechy, zyskać zbawienie". Wówczas opadłem na łóżko i aż do teraz mam w głowie tylko jedno pytanie które powoduje że serce mnie zaczyna boleć a łzy same napływają do oczu.

- Hinata, co ci się na Budde stało!?


Perspektywa Feliksa

 Poszliśmy z Hinatą do jednego z wielu ślepych zaułków a stamtąd, ku zabawnej reakcji Hinaty, piszczał z przerażenia, trafiliśmy do celu naszej podróży. 

- Gdzie jesteśmy? - Spytał

- W Berlinie - Staną jak osłupiały - Czeka cię tu twoje pierwsze zadanie i radził bym się postarać - Zaznaczyłem ale ten dopiero po kilku chwilach przytakną 

- A - Zaczął - Co jest dokładnie moim zadaniem? - Spytał ostrożnie na co się uśmiechnąłem choć tak naprawdę obawiałem się czy da rade podołać na wstępie takiemu zadaniu

- Trzeba... kogoś zabić - Oświadczyłem a jego oczy rozszerzyły się do niewyobrażalnych rozmiarów a towarzyszył temu cichy jęk

 kogoś zabić - Oświadczyłem a jego oczy rozszerzyły się do niewyobrażalnych rozmiarów a towarzyszył temu cichy jęk

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Inkwizytor Niebios - Hinata ShōyōOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz