18

294 32 16
                                    

Biegłem przez miasteczko w stronę ośrodka. Byłem lekko zestresowany bo Kageyama pewnie był już nieźle wkurzony. Nagle kiedy skręciłem w prawo na jednej z uliczek zobaczyłem jego przez co o mało zawału nie dostałem. 

- Kageyama! - Krzyknąłem zaskoczony ale tylko tak troszeczką

- Oj, Hinata - Powiedział głosem bez uczuć - Mamy sobie coś do wyjaśnienia

Postanowiłem nie pokazywać strachu i całkiem normalnie się uśmiechnąłem.

- Prawda - To go zaskoczyło bo kiedy robił tą swoją straszną twarz to wszyscy zawsze panikowali 

- Hinata? - Spytał już normalnie a ja pochyliłem głowę w jego stronę

- Przepraszam - Powiedziałem co go zaskoczyło - Byłem trochę... niesprawiedliwy - Był zdziwiony moim postępowaniem i bardzo zmarkotniał

- Ja też przepraszam - Powiedział - Ostatnio chyba jestem zbyt... natarczywy - Zachichotałem pod nosem

 - Faktycznie jesteś - Przyznałem na co ten fukną

- No wiesz - Powiedział jak obrażone dziecko

- Hihi, ale już się nie kłóćmy dobrze - Wyciągnąłem rękę na zgodę którą ten przyjął z uśmiechem

- Eh i co ja z tobą mam - Powiedział na co jeszcze szerzej się uśmiechnąłem 

- Same problemy - Stwierdziłem na co ten udał załamanie - A właśnie! - Popatrzył na nie zdziwiony a ja wyjąłem amulet i bez ostrzeżenia zawiesiłem go na jego szyi

- Ej! Co robisz!? - Zdenerwował się i spojrzał na niego i był zaskoczony - Co to?

- Prezent na zgodę - Powiedziałem i pokazałem swój - Ja też taki mam - Był oniemiały co wydało mi się lekko dziwne ale ważne że się podoba 

- Dziękuje - Wpatrywał się w prezent ze szczerą radością - A skąd go masz - Zachichotałem dumnie

-Ze świątyni - Coś czuje że to już ta pora

- A ile kosztowały - Wypiąłem się dumnie

- Tysiąc Yenów za sztukę - Oświadczyłem a ten patrzył na mnie jak by próbował poskładać jakąś układankę następnie mocno zacisną pięści i spojrzał na mnie ze wściekłością

- PORĄBAŁO CIĘ! - Wrzasną - TYLE PIENIDZY ZA... - Nie dokończył bo spojrzałem na niego oczami zbitego szczeniaka

- Nie podoba ci się - Udałem załkanie i smutek na co ten jakby spanikował i zaczął wymachiwać rękami w obronnym geście

- Oczywiście że się podoba! - Powiedział a ja szybko zbliżyłem się do niego

- Więc nie marudź - I pocałowałem go w policzek na co ten skamieniał

Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę co zrobiłem i zalałem się czerwienią i odwróciłem od niego wzrok. Jak ja...? Dlaczego ja to...? Co ze mną nie tak!?

Ocalili mnie Asahi z Nishinoya. Podbiegli do nas lekko zadyszani.

- Hej! Musicie coś zobaczyć - Powiedział Nishinoya z szerokim uśmiechem a Asahi patrzył na nasze twarze

- Coś się stało? - Spytał a my szybko zaprzeczyliśmy 

- Nie! Nic! - Powiedzieliśmy wspólnie nawet na siebie nie patrząc ale na szczęście Nishinoya nie był tak tym zainteresowany

- Nie teraz, chodźcie! To naprawdę niesamowite! - Lekko zaskoczony poszedłem za nimi aż do ośrodka

Szliśmy w ciszy. Bałem się odezwać a Tobio miał chyba to samo. To było głupie i nie wiem czemu to zrobiłem. To nie powinno mieć miejsca. Co nie?Za nim na jego terenie znajdował się las z dobrze wybrukowanymi drużkami. Przypominało wielki park. Po kilku minutach zobaczyliśmy innych. Na coś się patrzyli. Przecisnęliśmy się przez ten niewielki tłumi i zobaczyłem coś co faktycznie było godne uwagi. Nishinoya nie żartował. To jest niesamowite!

Inkwizytor Niebios - Hinata ShōyōOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz