Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Nie poznaję cię - mówi Jimin, opierając się ramieniem o framugę łazienkowych drzwi. Yoongi właśnie przycina włosy nad umywalką, a z kranu powoli sączy się woda.
- Ja też nie - odpowiada blondyn, nie spuszczając oczu ze swojego lustrzanego odbicia.
- Ale podoba mi się ta wersja Yoongiego - kontynuuje Jimin, uśmiechając się półgębkiem.
- Czyli stara ci się nie podobała? - Yoongi odkłada nożyczki na bok i przeczesuje grzywkę palcami. Wydaje się być równa, ale dla pewności układa ją jeszcze w dwóch innych pozycjach. Roztrzepuje włosy, tworząc wachlarz, zasłaniający jego czekoladowe oczy, i podcina zbyt długie kosmyki.
- Była trochę nudna - przyznaje rudzielec, krzyżując ręce na piersi.
- Raczej po prostu zmęczona - poprawia go starszy.
- Czym?
- Życiem. - Yoongi zerka w stronę Jimina, ale ten milczy, w pewnym stopniu utożsamiając się ze słowami mężczyzny. Blondyn chowa nożyczki, czyści umywalkę z kłaków i zakręca wodę, po czy wychodzi z łazienki. Jimin snuje się do salonu zaraz za nim.
- Masz ochotę na przygodę? - pyta po chwili, zaskakując Yoongiego, kiedy ten opada na kanapę. Staje kilka centymetrów przed nim z rękami podpartymi na biodrach i trąca jego kolano swoim.
- Teraz? - Yoongi unosi brew.
- No a kiedy? - Ręce Jimina opadają po jego bokach, a dłonie uderzają o kieszenie sztruksów.
- Jak tak o tym mówisz, to trochę mi się odechciewa - wykręca się starszy. Idea wieczornego spaceru wydaje się być nienajgorsza, ale fakt, że Jimin nazywa wyście z domu "przygodą" powoduje u Yoongiego nieprzyjemny ucisk w brzuchu.
- Co? Niby czemu?
- Przygoda chyba powinna być spontaniczna, nie wiem. - Blondyn wzrusza ramionami, a Jimin nabiera w policzki powietrza i zaciska usta w cienką linię.
- To chodź - rozkazuje rudzielec, wyciągając do przyjaciela dłoń. - No, chodź - powtarza, kiedy Yoongi nie reaguje. - Jezu, idziemy! - Chwyta chłopaka za oba nadgarstki i podciąga go do góry. Pisarz jest wyjątkowo lekki, więc Jimin nie ma problemu z wypchaniem go z powrotem do przedpokoju.
- To nie ma sensu - jęczy Yoongi, ale mimo to wkłada powoli buty, odrobinę ciekawy tego, co ma w planach Jimin.
- Widzę, że dopadł cię kryzys egzystencjalny - wystawia diagnozę młodszy, zaglądając na zegarek w swoim telefonie. - Ubierz się ciepło, bo raczej nie wracamy dzisiaj na noc - podpowiada, samemu także zgarniając z haczyka ciężką, jeansową kurtkę.
- Nie powinienem był rzucać pracy - mruczy Yoongi, raczej do siebie, niż do Jimina. - Boże, co ja sobie myślałem?
- ...to była inna sytuacja. - Jimin spina się na wspomnienie swojej nie tak dawnej przeszłości. Potrząsa szybko głową, chcąc pozbyć się negatywnych myśli i pogania siedzącego na kafelkach Yoongiego lekkim kopniakiem. - Dawaj, zaraz zrobi się całkiem ciemno.
- To źle? - pyta starszy, przyzwyczajony do spacerów po zachodzie Słońca.
- Idealnie wręcz. - Usta Jimina wyginają się w szaleńczy uśmiech, kiedy Yoongi chwyta się jego uda i wspina się po nim do góry.
Faktycznie, kiedy wychodzą z klatki, Słońce wisi już nisko nad horyzontem, w każdym momencie gotowe do ucieczki. Powietrze jest ciężkie i jakby wilgotne, klejące się do ciał mężczyzn, a zarazem przyjemne, kojące.
- Nastoletni bunt, volume dwa... - Jimin kreśli przed sobą półkole, mające symbolizować tytuł nowego rozdziału ich życia. Uśmiecha się przy tym dumnie, a w jego oczach widać blask.
Yoongi powtarza jego gest, zmieniając same słowa:
- Czemu dalej się z tobą zadaję?, volume sto dwadzieścia jeden.
- Bo mnie kochasz, oczywiście - prycha Jimin, dając starszemu kuksańca między żebra.
- A tak, zapomniałem - śmieje się Yoongi, przewracając oczami.
Jimin prowadzi Yoongiego w miejsce, o którym chłopak nie miał pojęcia, że w ogóle istnieje. Bloki wyglądają tutaj na starsze, bardziej zniszczone, a niewielka garstka ludzi, których mijają, wydaje się być przerażająca i przerażona jednocześnie.
Niskie drzewa o rozłożystych koronach powodują, że chłopak czuje się, jakby wkroczył do jakiejś magicznej, tajemniczej krainy. Niebo rozświetlają ostatnie promyki słoneczne, ale wydeptana ścieżka, którą idą, jest już pogrążona w mroku.
Yoongi wyciąga z kieszeni empetrójkę, która już dawno stała się praktycznie częścią jego ciała, prawie tak samo ważną, jak jego serce. Kilka kliknięć potem z małych głośniczków rozbrzmiewa muzyka. Jimin zna utwór, który wybrał starszy. Zaczyna więc podśpiewywać cicho, poruszając ramionami na boki:
- You gotta love someone - łączy mowę ze śpiewem, nagle czując się zawstydzony.
- You gotta love someone - dołącza do niego Yoongi, bardziej burcząc, niż śpiewając.
Idealny duet.
Dochodzą do zarośniętych krzakami garaży i Jimin przestaje śpiewać, zbyt skupiony na przyglądaniu się metalowym blachom.
- Aha! To tutaj - oznajmia w końcu, podchodząc do jednego z wjazdów.
Yoongi idzie za nim, nie wierząc, że "przygoda" jest da Jimina równa z nocowaniem w opuszczonym garażu. Zawsze jest to nieco bardziej szalone, niż sam spacer wokół bloków, ale jednak chłopak mógłby się bardziej postarać.
- Ekstra - bąka Yoongi, rozglądając się wokół, a kiedy ponownie zerka w stronę Jimina, mruży w niedowierzaniu oczu. Rudzielec stoi przed otwartym garażem, w którym stoi całkiem elegancki samochód, pomalowany beżowym lakierem, odpryśniętym w kilku miejscach. Spod wierzchniej warstwy farby przebija się jaskrawa czerwień, więc Yoongi zakłada, że lakierowanie odbyło się w warunkach domowych, a nie w warsztacie.
- Niezły, nie? - Jimin poklepuje samochód po masce.
- To twój? - pyta Yoongi, podchodząc bliżej. - Nie wiedziałem, że umiesz jeździć.
Jimin zerka na niego kątem oka, jakby urażony.
- Umiem, ale samochód nie jest mój - mówi. - Znaczy, formalnie. Nieformalnie jak najbardziej.
- No to czyj?
- Bo ja wiem... - Jimin wzrusza ramionami, a Yoongi parska śmiechem.
Cała ta "przygoda" zaczyna zapowiadać się coraz ciekawiej i blondyn nie może się już doczekać nocy, którą zaplanował dla nich młodszy.
///śpieszyłam się, także przepraszam za wszelkie błędy i brak spójności