Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Za namową Yoongiego, Jimin zastępuje mało uczęszczane dróżki, którymi dotąd podróżowali, jedną z głównych dróg, na której ruch jest całkiem spory. Podążając za znakami, mają nadzieję dotrzeć do domu następnego dnia. Nie śpieszą się, ani nie żałują czasu na upragnione postoje. Podczas jednego z nich udało im się porządnie opatrzeć ranę Yoongiego, która okazała się wcale nie być zbyt poważna. Zanim dojechali do stacji, całkiem przestała krwawić, a jedynym śladem po wypadku chłopaka był niewielki siniak.
- Tam się coś świeci! - Podekscytowany Yoongi wskazuje palcem w kierunku wędrujących po niebie strużek światła. Kiedy zaczyna zapadać półmrok, obaj wypatrują miejsca, w którym mogliby przenocować.
Jimin zerka we wskazaną stronę, mrużąc lekko oczy.
- To chyba jakaś impreza - mówi, zmieniając pas na prawy. - W sensie, jakiś koncert, czy coś takiego - dodaje, widząc wątpliwość wymalowaną na twarzy starszego.
- Zjedziemy? - pyta blondyn, wciąż wpatrując się w wirujące światła. - Chociaż na chwilę, proszę?
- Pewnie - odpowiada Jimin tonem podkreślającym idiotyczność pytania Yoongiego. - I tak nie mamy nic lepszego do roboty, a może znajdziemy tam miejsce na nocleg.
- A jeśli nie, to prześpimy się w aucie.
- Właśnie.
Z kilometra na kilometr, świateł cały czas przybywa. Stają się one coraz jaśniejsze i coraz bardziej wyraźne, aż w końcu mężczyznom udaje się zauważyć ich źródło - niewielkie wesołe miasteczko, pełne karuzel, rollercoasterów i budek z jedzeniem.
- Zjeżdżamy tam! - decyduje Yoongi, a Jimin w życiu nie pomyślałby, że chłopak może być aż tak stanowczy.
Kiedy parkują na, jak się zdaje, jedynym wolnym miejscu parkingowym, Słońce wciąż wisi nisko nad horyzontem, chociaż, gdyby odwrócić się o sto osiemdziesiąt stopni, zastałoby się już ciemną noc. Taki rodzaj zachodu Słońca jest zdecydowanie faworytem Yoongiego. Uwielbia on powstający wtedy nad jego głową gradient.
Wysiadają z samochodu i bez słowa, jakby potrafili porozumiewać się telepatycznie, ruszają w tym samym kierunku. Miasteczko nie jest otoczone żadną siatką, ani płotem, zdaje się więc, że jest tylko chwilową atrakcją.
Ramię w ramię maszerują najpierw między samochodami, a kiedy zaczyna zalewać ich tłum ludzi, Jimin chwyta dłoń Yoongiego. Nie tylko po to, aby go nie zgubić. Czuje, że to, co robi, jest właściwe, więc odważniej ściska palce chłopaka, aż wreszcie ten odwzajemnia uścisk, uśmiechając się łagodnie.
- Ile masz przy sobie pieniędzy? - Yoongi nie jest pewien, czy wybór jego słów był słuszny, ale jest już za późno. Teraz może mieć tylko nadzieję, że Jimin nie odbierze jego pytania z zły sposób.