zepsuta wskazówka

1.8K 352 63
                                    

Chociaż poprzedni dzień był upalny, noc okazuje się być na tyle chłodna, że około piątej nad ranem Jimin nie wytrzymuje

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Chociaż poprzedni dzień był upalny, noc okazuje się być na tyle chłodna, że około piątej nad ranem Jimin nie wytrzymuje. Budzi się, rozprostowuje kości i z zamkniętymi oczami snuje się krok po kroku do samochodu, przez którego zamknięte drzwi słychać chrapanie Yoongiego. Pisarz zazwyczaj nie wydawał w nocy żadnych dźwięków, a przynajmniej zarzekał się, że nie wydaje. Jimin nie jest pewny, ale teraz nie ma siły, by się nad tym zastanawiać.

Otwiera tylne drzwi i opada na kanapę, a potem podkurcza nogi do brzucha, by przez kolejne godziny snu niepotrzebnie nie tracić ciepła.

Prawdziwa pobudka odbywa się dopiero w okolicach południa, kiedy to wpadające przez przednią szybę Słońce rozgrzewa twarz Yoongiego jak patelnię. Chłopak rozkoszuje się przyjemnym ciepłem przez mniej więcej dziesięć minut, dłużej nie wytrzymuje. Otwiera oczy, od razu spuszczając wzrok na własne kolana, by nie dostać chwilowej ślepoty. Potem, kiedy jeszcze nawet nie jest w pełni świadomy, zerka w stronę ławki, na której wcześniej zostawił Jimina.

Serce staje mu na moment, ale szybko wraca do swojego normalnego tempa, gdy słyszy chłopaka mamroczącego coś na jego plecami.

- Już myślałem, że cię porwali - mówi, wzdychając głośno, po czym odwraca się i klęka na fotelu, opierając się czołem o jego zagłówek. Patrzy na zaspanego Jimina, który uśmiecha się do niego łagodnie. Mimowolnie odwzajemnia jego uśmiech.

- Nie dałbym się im - odpowiada po dłuższej chwili Jimin, podnosząc się do pozycji siedzącej. Daje swojemu umysłowi chwilę na ogarnięcie sytuacji, po czym wychodzi z samochodu i bez krępacji zaczyna podlewać przydrożne chwasty.

Kolejny dzień na drodze znów mija im wręcz sielankowo. Rozmawiają, śmieją się i śpiewają głośniej, niż piosenkarze w radio. Yoongi nie jest tak spięty, jak zazwyczaj. Właściwie, Jiminowi udało się doprowadzić do stanu, w którym pisarz w dupie ma wszystko i wszystkich, oprócz jego, oczywiście.

Słońce grzeje bez opamiętania, a spocone dłonie mężczyzn ocierają się co jakiś czas o siebie, kiedy obaj sięgają do pokręteł przy radiu.

Wiatr wpada przez otwarte szyby, chłodząc ich ciała, ale to na niewiele się zdaje, kiedy źródłem prawdziwego gorąca jest uczucie między nimi.

- Dzisiaj śpijmy już w motelu - zaproponował Jimin, bo to jego wykończyła noc spędzona na ławce.

- Stać nas na to? - zapytał Yoongi, wystawiając przez okno całe przedramię.

- Mówiłem, że wziąłem pieniądze - odpowiada Jimin i w chwili, gdy ponownie otwiera usta, samochód gaśnie. - Kurwa.

- Kurwa - powtarza po nim blondyn, momentalnie zerkając w stronę deski rozdzielczej. Na jego oko wszystko wydaje się być w porządku, ale Yoongi nigdy nie był fanem motoryzacji, także może tylko zgadywać, co i dlaczego dzieję się z autem.

Po chwili samochód zatrzymuje się na środku drogi. Jimin ogląda się do tyłu i kiedy widzi, że nic nie jedzie, wysiada, a następnie traktuje przednią oponę kilkoma kopniakami.

- Co za gówno - mamrocze, ale Yoongi i tak słyszy jego słowa, siedząc nieruchomo na miejscu pasażera. W tej sytuacji i tak nie jest w stanie w żaden sposób pomóc Jiminowi, więc postanawia mu po prostu nie przeszkadzać.

Rudzielec chodzi chwilę wokół samochodu, jak gdyby miało to w jakikolwiek sposób pomóc. Klnie przy tym pod nosem, aż w końcu otwiera maskę Cadillaca i omiata wzrokiem silnik, akumulator i splątane przewody, w których jest on zanurzony.

- Wszystko wydaje się być w porządku - oznajmia, a Yoongi nie ma innego wyjścia, jak tylko zaufać mu na słowo. - Pewnie zabrakło paliwa.

Blondyn wpakowuje się za kierownicę i palcem stuka w szybkę, za którą znajduje się wskaźnik poziomu paliwa. Wskazówka, która wcześniej praktycznie się nie poruszała, nagle opada na zero.

- Chyba tak - woła Yoongi do Jimina, nurkującego ponownie pod maską samochodu. Chłopak z hukiem zatrzaskuje metalową klapę i podchodzi do przednich drzwi. Otwiera je i przytrzymując się ich ramieniem, zagląda do środka, głową prawie dotykając policzek Yoongiego.

- No, chyba, kurna, tak - wzdycha, wychylając się z powrotem z samochodu. Rzuca ciche "ja pierdolę" i uderza czołem o dach auta. - Dobra, spychamy je na pobocze i dygamy po paliwo. Nic innego nie wymyślimy - ustala szybko, rozprostowując ręce nad głową.

Yoongi nie protestuje, bo sam nie ma lepszego pomysłu. Spacer na stację benzynową wydaje się być jedynym sensownym wyjściem, a on nie ma nic przeciwko niemu. Nie mogą przecież tylko siedzieć w samochodzie, nie na tym miała polegać ich wspólna przygoda.

Nieprzystosowany do tak wysokich temperatur, Jimin ściąga koszulkę, którą potem przewiesza sobie przez ramię. Yoongi ma ochotę iść w jego ślady, ale za bardzo wstydzi się swojego wątłego, trupio bladego ciała. Żar leje się z nieba, tworząc na prostej drodze przed nimi wyimaginowane kałuże, ale on woli pozostać w swojej odrobinę cuchnącym już t-shircie.

- Na trzy - informuje Jimin, gotów do zepchnięcia samochodu z drogi. - Raz... dwa... trzy! - mówi, zaczynając siłować się z kupą metalu chwilę przed czasem. Yoongi stara się pomóc, jak tylko może i niedługo Cadillac stoi już w bezpiecznym miejscu. Rudzielec najpierw wraca na ulicę, by zobaczyć, czy na pewno żaden pirat drogowy nie urwie im lusterka, a potem podchodzi do bagażnika i otwiera go za pomocą tych samych sztuczek, dzięki którym w ogóle odpalił tego starego gruchota. Schyla się, a kiedy Yoongi ponownie spogląda w jego stronę, Jimin ma na ustach szeroki uśmiech, a na ramieniu materiałową torbę w moro.

- Co masz? - pyta Yoongi, unosząc delikatnie rąbek swojej koszulki. Jimin może przysiąc, że wcale nie zerka na odsłonięty pępek chłopaka specjalnie, to taki refleks.

- Nieważne - odpowiada Jimin, na co Yoongi przewraca oczami, ale nie naciska. Puszcza materiał t-shirta, gdy okazuje się, że unoszenie go nie przynosi właściwie żadnych rezultatów. A przynajmniej nie takich, jakich chłopak oczekiwał, czyli chociaż odrobiny chłodu na skórze. Zamiast tego ma gapiącego się Jimina, czyli to, czego wcale nie potrzebował.

Rudzielec uśmiecha się jeszcze szerzej, a jego oczy praktycznie znikają za fałdkami tłuszczu. Na twarzy Yoongiego automatycznie także pojawia się uśmiech.

- Serio, co tam masz? - pyta ponownie i tym razem Jimin nawet nie próbuje ukrywać swojej ekscytacji. Otwiera torbę, rozchyla ją i pokazuje blondynowi popakowany w paczuszki stos banknotów. Yoongi tylko unosi brew, czekając na wyjaśnienia.

- Nie zostawię ich tutaj. - Jimin wzrusza ramionami, a potem zamyka powoli i delikatnie pociąga za zamek torby, jakby był to jego największy skarb (bo pewnie nim jest). Pisarz kładzie dłonie na biodrach, przyglądając się, jak półnagi chłopak bez krępacji okrywa spocone plecy koszulką, a następnie przewiesza gruby pasek torby przez wyrzeźbiony tors. Cóż za bezwstyd.

- Nawet nie chcę wiedzieć, skąd je masz - mamrocze, ruszając w kierunku najbliższej stacji benzynowej .

- Na twoim miejscu wziąłbym ze sobą kurtkę! - krzyczy za nim Jimin. - Tak jakby co.

strawberries & cigarettes [yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz