Rozdział 13

1.1K 56 10
                                    


Gdy się obudziłam nie było koło mnie już Dominica.Wstałam leniwie i poszłam do sypialni dzieci,Erick robił coś na tablecie a Lilly spała.
Chrząknęłam i Erick momentalnie schował tableta

-Co tata mówił?-zaczęłam

-Nie ma go tu-powiedział patrząc ma mnie smutno

Przypomniałam sobie,że nie jesteśmy w naszym domu razem z Harrym i to co mówię nie ma większego sensu bo ,.Taty tu nie ma''

-To nie znaczy,że zasady,które wymyśliłyśmy z tatą przestają obowiązywać-powiedziałam patrząc na niego uważnie

-Okej...-powiedział,oddając mi tablet

-Co chcesz na śniadanie?-zapytałam

-Jajecznice-powiedział cicho

Uśmiechnęłam się i wyszłam zamykając drzwi

Zaczęłam robić jajecznicę po chwili przyszedł Erick z Lilly

-Po śniadaniu jedziemy do babci i dziadka-powiedziałam podając im talerze z jajecznica-smacznego

-Yhym-powiedziała zaspana Lilly

                               ***

Podróż do moich rodziców minęła nam spokojnie,dzieci całą drogę spały.

-Hej córciu!-wybiegła mama na przywitanie

-Cześć-powiedziałam,całując ją w policzek

-Hej babcia!-przywitały się dzieci

-A gdzie mój ulubiony zięć?-wyszedł tata

-Harry nie mógł z nami przyjechać-powiedziałam wyciągając walizkę z rzeczami dzieci,nie chciałam mówić rodzicom coś się wydarzyło pomiędzy nami bo by go znienawidzili a aktualnie go kochają

-Mama jest zła na tatę-powiedział Erick

Spiorunowałam go wzrokiem chodź tego nawet nie widział

-A co się stało?-zapytała mama gdy weszliśmy do środka

-Mamo... proszę cię-przewróciłam oczami

-Nie męcz jej,jak będzie chciała to ci powie-odezwał się tata

Uśmiechnęłam się wdzięcznie do niego

-No to ja muszę już jechać bo dwie godziny jazdy przede mną,przyjadę za tydzień-uśmiechnęłam się-pa dzieci

Przytuliły mnie,pożegnałam się z nimi i z rodzicami.
        
                             ***

Byłam już spakowana,dochodziła prawie dwudziesta trzydzieści.Pożegnałam się z Dominiciem szybkim buziakiem i wyszłam.
Włożyłam walizkę do bagażnika i ruszyłam w stronę lotniska.

Po godzinie byłam już w miejscu docelowym,ruszyłam w stronę punktu odpraw gdy nagle słysze,że ktoś krzyczy moje imię

-Sam!-odwróciłam się widząc Harrego,który jest zalany łzami

Stoję i patrze na niego.Co on tutaj robi? Zbliża się do mnie a ja stoję i tylko patrze w jego niebieskie oczy.Czuje się jakby czas się zatrzymał,jakby nic się nie liczyło tylko on tu i teraz.
Podszedł do mnie,staliśmy w ciszy patrząc sobie w oczy

-Chce abyś wiedziała,że cię kocham-powiedział gdy jedna łza spłynęła po jego policzku

-Co ty tu robisz?-zapytałam

-Chciałem cię zobaczyć ten ostatni raz-powiedział

Ostatni? Dlaczego ostatni? O co chodzi?

-Ostatni?-zapytałam smutno

-Mam nadzieję,że będziesz szczęśliwa Sam-powiedział po czym pocałował mnie w czoło i odszedł
Stałam i patrzyłam jak odchodzi

Co to miało być?

-Pasażerowie lotu 390 proszeni są o podejście do punktu odprawy-usłyszałam,wzięłam moją walizkę i ruszyłam w stronę podanego wcześniej miejsca

Wchodzę na podkład samolotu,bez Harrego,siadam stylu bez Harrego jestem tutaj sama...Samolot wybija się w powietrze a ja próbuje sobie wyobrazić jak by było gdyby to wszystko się nie wydarzyło.

,,Chciałem cię zobaczyć ten ostatni raz"
,,Mam nadzieję,że będziesz szczęśliwa Sam"
Te słowa cały czas krążyły mi w głowie.Czy on chce wyjechać?

Nie myśląc o tym dłużej,zasnęłam przytulając się do bluzy,którą kiedyś dał mi Harry
Po półtorej godzinie byłam na miejscu,wychodząc z lotniska ciepło uderzyło mnie momentalnie.Był upał,ściągnęłam bluzę i ruszyłam w stronę hotelu.

Kobieta z recepcji dała mi kartę do pokoju życząc miłego pobytu,weszłam do pokoju.Był duży z widokiem na plaże. Nie tracąc czasu odłożyłam walizkę,chwyciłam  strój do kąpieli przebierając się niego.Ubrałam na to halkę i wyszłam z hotelu.
Położyłam się na jednym z leżaków i zaczęłam czytać książka.

Zaczęłam rozmyślać nad tym co powinnam zrobić,źle zrobiła,że przesłałam się z Dominiciem ale czasu nie mogę cofnąć.Jestem zła na Harrego,ale on był pijany.Wiem,że to kiepskie usprawiedliwienie...

*Harry*
Już niedługo zniknę,nie mogę na siebie patrzeć.Będzie lepiej jak mnie  nie będzie.Skrzywdziłem Sam i wiem,że za każdym razem gdy będzie mnie widzieć,będzie sobie przypominała to co jej zrobiłem

Właśnie jadę do teściów,aby pożegnać się z dziećmi.Wiem,że jeśli zniknę będą w dobrych rękach,mają Sam i tego jej Dominica.Mam nadzieje,że będzie z nim szczęśliwa.Przepisze dom i firmę na Sam a drugą na dzieci może w przyszłości się nią zajmą

To był błąd | II cz.,,Jesteś moja"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz