🔯Rozdział VIII🔯

324 29 5
                                    

-Czekaj, czekaj czekaj!-krzyknęłam machając rękoma.-Czy ja dobrze usłyszałam? Jesteś dżinem?
-Tak.-odpowiedział starzec.
-Co? A-Ale jak?! Przecież nie podbiłam żadnego Labiryntu!-załapałam się za głowę.-O co tutaj chodzi?
-Ależ ty głośna..-westchną dziadek.-Niestety nie mogę powiedzieć dlaczego tutaj jestem.
-Czemu?- zapytałam.
-Po wtedy równowaga zostałaby zachwiania.-odpowiedział tajemniczo.-Mogę jedynie powiedzieć iż jestem twoim Dżinem. Daję ci prawo do używania mych mocy, Lea. -Lag mózgu 100%
-Aaahaaa... Aaa jakim jesteś Dżinem? Chodzi mi tutaj o moce. -zapytałam dalej nic nie rozumiejąc.
-Moimi mocami jest światło oraz leczenie.-odparł.
-Czyli, że to była twoja bariera? Tą, którą założyłam nad Aladdinem?
-Dokładnie.-rzekł spokojnie. Widać było, że był starcem cierpliwym i spokojnym. Kątem oka zerknęłam na Sakurę, która stała obok mnie. Gotowałam się ze złości.
-Chwila!-wydarł się wcześniej wspomniana osoba.-Lea, masz zamiar pozwolić mu zostać?!
-No... Tak.-odpowiedziałam-Od dzisiaj papa Faris, również jest częścią mnie.-przyłożyłam dłoń do serca.- Sakura... Poznałam naprawdę super ludzi, których chcę bronić. Twoja moc jest potężna, ale każda dodatkowa może się przydać. Przyznaj, ty też ich polubiłaś.-uśmiechnęłam się chytrze. Policzki kobiety przybrały barwę moich włosów. Obróciła głowę w bok.
-Że niby tego karzełka, zboczeńca-alkoholika, księciunia i tamtych? Nie.-odpowiedziałam stanowczo, a ja pospałam jej spojrzenie typu "gadaj szczerze".-Może-burknęła jeszcze bardziej różowa. Dalej przeszywałam ją wzrokiem-No dobra! Są do zniesienia, okej!? Ale tylko im to powiedz, a obiecuję, że zabiję.-zaśmiałam się. Sakura nigdy nie potrafiła rozmawiać o uczuciach. Zawsze zgrywała twardą i bezuczuciową, ale tak naprawdę bardzo troszczy się o osoby, na których jej zależy.-Oi, dziadku.-zwróciła się do starca. -Skoro Lea cię polubiła, ja też cię akceptuję. I pamiętaj masz jej służyć swoją pomocą oraz mocą zawsze gdy będzie w tarapatach lub o to poprosi, jasne?
-Ależ oczywiście. Panienka Lea jest teraz również moją panią, więc zrobię wszystko aby ona jak i jej bliscy byli bezpieczni.
-Wy dwoje...-zaczęłam, a oni spojrzeli na mnie.-Arigato.-dodałam z szerokim uśmiechem. -A papa.-zwróciłam się do starca-Nie jestem twoją panią, tylko przyjaciółką.- po tym zdaniu spojrzałam w górę-Czas na mnie. Do zobaczenia.

Ponownie otworzyłam oczy. Rozejrzałam się po pokoju. Byłam w nim tylko ja i Magi. Niby wszystko było tak jak wcześniej, a jednak nie do końca. Przykryta byłam miękkim kocem. Miał zapach Morgiany. Od czasu tamtej dziwnej przemiany mój węch się poprawił. A od rozmowy z Dżinem, którą odbyłam przed chwilą, doskonale mogłam wyczuć magoi i lepiej widziałam Rukh latające przy niebieskowłosym. Oparłam głowę o ścianę. Jakie to wszystko porąbane pomyślałam szczerząc zęby. Siedziałam tak jeszcze przez chwilę, gdy nagle poczułam, iż zapasy magoi powoli się wyczerpują. Spojrzałam na swoją prawą dłoń. Tak szybko? zdziwiłam się Nigdy się tasz szybko nie wyczerpywała... "Spokojnie, gdy nauczysz się lepiej wykorzystywać moją magię,magoi starczy na o wiele dłużej jak i na więcej osób" usłyszałam w głowie głos Faris'a, który trochę mnie uspokoił. Postanowiłam zostać tutaj i nazbierać trochę energii. Usiadłam po turecku, rozluźniłam i zabrałam się do roboty. Aby zapić trochę czasu i nudy postanowiłam pośpiewać jedną z moich ulubionych piosenek.

Nauczyła mnie jej pewna młoda wdowa, u której mieszkałam przez pewien czas. Śpiewała ją prawie codzienne, gdy zapytałam się jej czemu ją tak nuci odpowiedziała: Mój mąż wyjechał na wojną. Śpiewam ją, ponieważ wciąż wierzę, że wróci. Jednak niestety, jej nadzieja okazała się złudna. Pewnego dnia dostała lis, że wybranej jej serca poległ w walce z wrogiem. Ona sama niedługo potem zmarła przez chorobę. Była dla mnie miła do ostatnich chwil. W sumie to wspominam ją o wiele milej niż własną matkę. Kiedy zregenerowałam magoi, wznowiłam leczenie. "Nie musisz przy nim być. Bariera zniknie dopiero gdy skończy ci się energia lub twoje życie będzie zagrożone." rzekł staruszek, zupełnie jakby domyślił się, iż takie siedzenie zaczyna mi się nudzić. Wstałam na równie nogi, rozciągnęłam się, posłałam ostatnie spojrzenie Aladdin'owi, a następnie wyszłam z budynku. Uznałam, że przejdę się, tak bez celu. Musiałam trochę pospać, gdyż słońce już powoli się chowało, robiąc na niebie piękne zjawisko. Pomyślałam sobie, że znajdę jakieś dobre miejsce do obserwacji zachodu słońca. Po krótkich poszukiwaniach zdecydowałam się na most. W okolicy nie dostrzegłszy żadnych ludzi więc postanowiłam usiąść na ceglanej poręczy. Firmament był wymalowany kolorami żółci, pomarańczu oraz krwistej czerwieni. Do tego wiał przyjemny lekki wiatr, który delikatnie rozwiewał me różowe włosy. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w dźwięki natury. Muszę przyznać doskonałe miejsce do zrelaksowania się. Nagle do głowy wpadł mi światy pomysł. Szybko pobiegłam do budynku, w którym powinni znajdować się moi przyjaciele. Oczywiście nie obyło się bez wejścia smoka, czyli typowego, mojego sposobu otwierania drzwi, a mianowicie z buta wjeżdżam. Niestety w pomieszczeniu nastałam tylko Sinbada.

-Hejka. Gdzie reszta?-zapytałam podchodząc do stołu przy , którym siedział fioletowowłosy.

-Witaj.-powiedział z uśmiechem.- Z tego co wiem Morgiana poszła sprawdzić jak z rannymi ludźmi, Ja'far i Masrur powinni być teraz u Aladdina, a Alibaba poszedł się przejść. Coś się stało?

-Chciałam to pokazać wszystkim...-rzekłam trochę przygaszona.-Ale skoro jesteś ty.-chwyciłam go za ramię.-To chociaż tobie pokarzę.-dodałam ciągnąc złotookiego.

-Do kąt idziemy?-zapytał po chwili.

-Zaraz się przekonasz.-odpowiedziałam z szerokim bananem na buzi. Dalej trzymałam mężczyznę za rękę. Wreszcie dotarliśmy do tamtego mostu. Na szczęście słońce jeszcze do końca nie zaszło.-Ładne, prawda?

-Tak.-odpowiedział opierając się o murek.-Czekaj. Co ty?-odrzekł trochę zdziwiony gdy wskoczyłam na poręcz. Wyprostowałam się i rozłożyłam ręce.

-Sin.-zaczęłam-Pozwól mi również pomóc temu kraju. Nic nie ukrywaj.-dodałam odwracając się w jego stronę.- Ja też chcę się do czegoś przydać. Jak na razie jedyne co robię to włóczę się bez celu i przeszkadzam. Sinbadzie, nie jestem taka słaba na jaką wyglądam. Połączmy siły, Sin-powiedziałam wystawiając ku jemu otwartą dłoń. Uśmiechałam się szeroko. Król Sindrii podał swoją rękę.

-A więc liczę na ciebie, Lea.-rzekł z uśmiechem.

Pinku no Kami~Utracone Wspomnienia||MagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz