Rozdział XII

272 31 3
                                    

Kilka dni potem obudziła mnie Morgiana mówiąc, że wypływami do Sindrii.

-Aha. Okej.-odpowiedziałam machając ręką i poszłam spać dalej. Niestety nie było mi dane. Fanalis chwyciła mnie za nogę i wywlokła na dwór, a następnie do portu. Gdy nasi towarzysze zauważyli jak udało się Mor mnie tu sprowadzić wybuchli śmichem. Mnie do śmiechu nie było, moje biedne plecy i ubrania. Chociaż ogon przeżył. Ku mojemu zdziwieniu, Alibaba spał w najlepsze. Ja'far powiedział, że cesarstwo Kou przypłynęło, a książę nie chciał opuszczać swojego kraju. Więc podali mu środek nasenny aby przespał całą podróż. Sin nie płyną z nami, ponieważ kierował się do państwa Kou. Podróż trochę nam zajęła. Alibaba obudził się dopiero gdy byliśmy już prawie na miejscu. Oczywiście nie spodobało mu się to jak go wykiwali.

Minął miesiąc od kiedy przypłynęliśmy do Sindrii. Muszę przyznać, jeden z najładniejszych kraj w jakich byłam, a trochę świata zwiedziłam. Ludzie też byli mili. Ale proszę sobie nie myśleć, że przez te 30 dni zwiedzałam i nie robiłam nic przydatnego! Robiłam dużo. Rano miałam trening z Morgianą i Masrurem, potem razem z Alibabą ćwiczyłam szermierkę oraz Metalowe Naczynia, nadal nie udało mi się go opanować. Potem trenowałam z Aladdinem magię, która o dziwo nie szła mi jakoś super fatalnie. Potrafiłam stworzyć na dłoni mały płomień, a to zawsze coś. Często też pomagałam Ja'farowi przy dokumentach i innych takich. Szczerze, podziwiam go, że chce mu się to wszystko robić. A gdy miałam wolne chodziłam do miasta i dowiadywałam się co słychać w świecie. Nie raz zdarzało się, iż bawiłam się z dzieciakami albo grałam w różnych kasynach. Łatwa kasa. Nie obyło się również bez wizyt w różnych bibliotekach. Siedziałam i czytałam o labiryntach, dżinach, Magich oraz magii. Zahaczyłam nawet o demony,  jednak przez tamto omal nie dostałam raka mózgu. Bujdy na resorach! Nawet zrobiłam jednej bibliotekarce kazanie o tym, że nie powinno tu być takich bzdur. Od tamtego dnia mam zakaz wstępu do tamtego miejsca. Heh.

Tego ranka również trenowałam walkę wręcz z Fanalis. Prawda była taka, że ledwo co dawałam radę. Akurat miałam sparing z Mor. Dziewczyna chciała mnie kopnąć w twarz, lecz zatrzymałam ją prawą ręką. Syknęłam z bólu i złapałam się za bolące miejsce.
-Może jednak powinnaś poczekać aż twoje rany się wyleczą.-powiedziała różowooka. Od mocy Farisa i nauki magii ognia miałam poparzone dłonie, a od walk wręcz posiadałam dość sporo siniaków.
-Spokojnie. Poboli, poboli i przestanie.-machnęłam lekceważąco dłonią. Nagle usłyszeliśmy dzwony.-Chyba przypłyną.-w duchu się ucieszyłam. Trochę brakowało mi tego zboczonego alkoholika.
-Tak.-odpowiedział Masrur. Czym prędzej udałam się do pałacu. Gdy wszyscy moi przyjaciele przyszli, Ja'far zaprowadził nas do Sin'a, który miał opowiedzieć nam o wynikach jego wizyty w Kou.

- Zacznę od ostatecznych decyzji. Cesarstwo Kou wchłonie Balbad, jednak uzna jego prawa jako republiki.-powiedział Sinbad.

-Czyli, że...-ucieszył się Alibaba.

-Tak. Obywatele Balbad mają zapewnione prawa. Nie zostaną zmuszeni do niewolnictwa.-odpowiedział król,a wszyscy odetchnęliśmy z ulgą.-Jednak prawa eksterytorialne, do handlu morskiego i pozostałe nie zostały potraktowane tak łagodnie. Zrobiłem wszystko jako Król Siedmiu Mórz. Dotrzymałem obietnicy.

-Dziękuję bardzo.-odpowiedział blondyn.

-Co teraz zamierzasz, Alibabo?-zapytał złotooki.

-Sądzę, że byłoby wspaniale, gdybym mógł wspierać Balbad po cichu  zewnątrz.-odrzekł były książę.

-Po cichu, co? Niestety to może okazać się trudne. Organizacja ma na ciebie oko.-Sin...Wiesz jak zepsuć dobrą sytuację.

-Organizacja?-zapytałam nastawiając z zaciekawienia uszy.

Pinku no Kami~Utracone Wspomnienia||MagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz