Louis
Liam zerwał się z lekcji godzine temu. Nie chciałem tu siedzieć, chciałem iść z nim ale Harry kategorycznie mi tego zabronił i pilnował mnie jak małe dziecko.
Ja: Stary żyjesz jeszcze? 😢
Liam: Spoko żyje, już tęsknisz? 😂
Ja: Babka przesadziła do mnie tego debila...
Liam: Dominica?
Ja: Mhm...
Liam: R.I.P Louis William Tomlinson (*)
-Louis! Odłóż ten telefon bo ci go zabiorę!-krzyknęła nauczycielka od biologi.
-No właśnie i wszyscy się dowiedzą, że nielegalnie się ściągasz...-szepnął do mnie Dominic. Schowałem telefon pod ławkę.
-O czym ty mówisz?-spytałem.
-Nie rób ze mnie idioty Tomlinson. Głupi nie jestem. Upozorowałeś swoją śmierć żeby Bella popadła przez ciebie w depresję? Ja nie wiem co ona w tobie widzi...-prychnął.
-Czekaj, czekaj...co?-co prawda Meg mówiła mi, że Isa też coś do mnie czuje ale ona mi tego nie okazywała.
-Skończ pieprzyć Louis...jesteś zwyczajnym dupkiem i tyle...-przewrócił oczami i wtedy zadzwonił dźwonek.
Wyszedłem z klasy jako ostatni i kiedy znalazłem się na korytarzu od razu podeszła do mnie Meghan.-Hej Lou-powiedziała stając obok mnie.
-Hej, gdzie Bella?-spytałem brunetki.
-Jakiś ziomek ją zaczepił pod muzyczną.
-Czarny?
-Boże Louis ty rasisto...-prychnęła.
-Chodzi mi o włosy. Miał czarne włosy?
-No i ogólnie był wysoki.-stwierdziła dziewczyna.
-Zabije-warknąłem i szybkim krokiem ruszyłem w stronę sali pod którą miała być Bella.
-Ej czekaj! Lou!-brunetka podbiegła do mnie i szła razem ze mną.-Znasz go?-spytała już lekko dysząc bo jednak byłem wyższy i chodziłem nieco szybciej.
-Niestety-i wtedy przede mną ukazał się ten debil z Isą. Podszedłem do nich i popatrzyłem na niego groźnie.
-Ooo Lou hej!-krzyknęła blondynka i rzuciła mi się na szyje po czym szepnęła mi do ucha.-Uratowałeś mnie.
-To co Bella, idziemy jutro na tą kawę?-spytał Dominic.
-Nie, jestem zajęta.-powiedziała obejmując mnie. Jak mogłem się domyślić była to tylko przykrywka.
-A za tydzień?-chłopak nie dawał za wygraną.
-Nie-powiedziała i głośno westchnęła.-To co idziemy na biolke?-podeszła do Meg ciągnąć mnie za sobą za nadgarstek. Brunetka przytaknęła i kiedy odchodziliśmy rzuciłem złośliwy uśmieszek Dominicowi.
Liam
Shawn pokierował mnie co mam zrobić, jak się zachowywać i czego nie robić.
Pokazałem te wszystkie sfałszowane papiery i przebrałem się w ten idiotyczny strój w którym wyglądałem jak ksiądz.-Panie Lloydzie, za 20 minut rozprawa. Pański klient jest pod opieką ochrony w poczekalni.-jakiś stary gościu skinął do mnie głową i przez chwilę się zastanawiałem skąd wie jak "mam" na imię ale później się skapłem, że mam plakietkę z imieniem przypiętą do tej sutanny.
-Yy...ok...to znaczy tak, jasne-trochę się pogubiłem więc szybko wyszedłem i skierowałem się w stronę poczekalni.
Zobaczyłem tam chłopaka o którym mówił Shawn.-Możecie mnie z nim zostawić na chwilę samych?-spytałem dwóch ochroniarzy a oni skinęli głowami i odeszli parę metrów dalej.-Ty jesteś tym prawnikiem którego miał mi załatwić Shawn?-spytał unosząc brew.
-Tak, Liam jestem. A ty to eeee...-zawiesiłem się.
-Erni-powiedział.-Ty jesteś od Harrego?-przytaknąłem. Chłopak miał średniej długości blond włosy i brązowe oczy.-Wiem, że prawnikiem nie jesteś, ale błagam cię zrób coś żeby mnie stąd wypuścili wolnego...
-O to się nie martw.
Isabella
Po szkole razem z Meghan stwierdziłyśmy, że pójdziemy się przejść. Louis chciał jechać do Liama ale Harry mu nie pozwolił bo ta rozprawa podobno dalej trwa.
-Idziesz z nami Lou?-spytała Meghan, szatyna kiedy właśnie wychodziliśmy ze szkoły.
-Ok...-mruknął. Cały czas szedł za nami jakoś dziwnie cicho.
-Chodźmy na peron jak żule podziwiać pociągi!-krzyknęła brunetka.
-Taak!-zgodziłam się i po dziesięciu minutach siedzieliśmy na pustym peronie. Była wiosna i było dość ciepło. Przynajmniej mi, bo Meghan to inna bajka, dlatego oddałam jej moją kurtkę.
Wiał lekki wiatr, siedzieliśmy na ławce.-Louis jakiś dziwny jesteś...-stwierdziłam i popatrzyłam naniego marszcząc brwi.
-Zmęczony jestem...-odpowiedział cicho. Za cicho, jak na niego.
-Lou, przecież Liama nie zabiją w tym sądzie. A poza tym on by się nie dał!-powiedziała brunetka.
Siedziałam pomiędzy nimi i przysięgam, że widziałam to porozumiewawcze spojrzenie brunetki w stronę chłopaka.
Coś musiało go dręczyć a Meg o tym wiedziała.
Oparłam swoją głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy.-Zaniesiecie mie do domu? Dzięki, wiem, że mogę na was liczyć!-rzuciłam i położyłam nogi na kolanach brunetki.
-Pfff! Chciałabyś!-dziewczyna zepchnęła moje nogi i wystawiła mi język a szatyn objął mnie ręką tak jakby chciał mnie udusić.
-Aha czyli wy planujecie mnie zabić? -spytałam i w tym momencie telefon chłopaka zawibrował. Louis odczytał wiadomość i uśmiechnął jakby sam do siebie.
-Skądże-dziewczyna nachyliła się nad uchem chłopaka i głośno szepnęła.
-Ja biorę jej rzeczy.-kiedy to powiedziała walnęłam ją w ramię a usiadła po turecku naprzeciwko mnie.
-Lou mógłbyś mnie nie dusić?-spytałam.
-Sorka-zaśmiał się i objął mnie mocniej.
Westchnęłam po czym popatrzyłam na Meghan a za nią zobaczyłam zbliżającego się do nas Liama.
Pokazał mi żebym była cicho po czym zakrył brunetce oczy.-Boże Iska, Lou czy to jakiś pedofil?-spytała szybko. A my zaczęliśmy się śmiać.
-Meguś, Meguś...-powiedział Liam i odkrył jej oczy a ona odwróciła się w jego stronę.
-Ooooo Liam!-krzyknęła-Już myślałam, że jakiś zbok...-dziewczyna odetchnęła z ulgą a Liam usiadł za nią opierając głowę na jej ramieniu.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hejka 💕 Co tam u was? Myślicie, że to koniec spraw z Shawnem? (Zdradzę wam, że nie ;p) Kim okaże się Dominic?
Lounialle 🍀💕
CZYTASZ
Bad Direction 2
FanfictionWszystko zaczęło się od małego wypadku na schodach pewnego wieczoru, a jak się skończy? Przeżyli razem chwilę załamania i szczęścia. Chodź był to krótki czas znajomości coś zaczęło ich łączyć, ale czy to przetrwa?Jak poradzą sobie z kolejnymi nieco...