Louis
Czułem się okropnie, ale nie moglem żyć ze świadomością, że oni sami odbijają Bellę i Nialla. Czułem, że muszę tam być i im pomóc.
W zasadzie, nikt oprócz Meg nie mógł mnie powstrzymać.
Wiem, że jestem cholernie nie odpowiedzialny ale już to postanowiłem.
Zabieram ze sobą Meghan i lecimy do Liama, Harrego i Zayna.
Przed chwilą pisałem z Derekiem, po długich namowach obiecał, że zarezerwuje nam bilety pod warunkiem, że będzie mógł lecieć z nami. Zgodziłem się. Mimo to, że ledwo stałem na nogach, po prostu czułem, że muszę tam być.Okazało się, że najwcześniejszy samolot mamy o 15.10. Czyli w sumie już za chwilę.
Brunetka stała pod drzwiami już gotowa do wyjścia a ja dołączyłem do niej. Chwilę później pojawił się też Derek i wspólnie udaliśmy się na lotnisko.
Lot minął nam szybko i spokojnie.
Chłopaków też znaleźliśmy bez większego problemu.
Wystarczyło, że Derek zadzwonił do nich "pogadać" i z ciekawości dowiedzieć się gdzie są, i już ich mieliśmy.-Nawet dokładny adres podali...-zaśmiał się do nas Derek kiedy wsiedliśmy do taksówki. Po czym zwrócił się do kierowcy uzgadniając z nim miejsce do którego ma nas zawieźć.
Po 20 minutowej jeźdźie taksówką wysiedliśmy pod niezbyt dużym domkiem.
-To tu?-spytała Meghan.
-Tak.-odpowiedział ciemnowłosy. I ruszył w stronę furtki żeby zadzwonić dzwonkiem. Razem z brunetką ustawiliśmy się koło niego.
Po kilku sekundach drzwi się otworzyły i stanął w nich jakiś znany mi chłopak.
-O matko! Louis?!-krzyknął najwyraźniej rozpoznając tylko mnie. Czyli wszystko było ze mną ok, skoro go pamiętałem.
Przyjrzałem mu się dokładniej kiedy zmierzał w naszą stronę. John! No jasne! To był John!-John! Trochę minęło!-objołem go po przyjacielsku.
-No trochę! Harry nic nie wspominał, że przylecicie.-gestem ręki wskazał żebyśmy poszli za nim.
-Em...bo on nie wie.-odezwała się Meghan a on kiwnął głową na znak, że rozumie.
Weszliśmy do środka i udaliśmy się całą trójką za Johnem.
Chwilę później staliśmy już w kuchni gdzie przy stole siedział Harry, Liam, Zayn i Max.-Louis?! Jak...-przerwałem mu.
-Kiedy indziej wam to opowiem.
-Al...-przewróciłem oczami i znów wszedłem mu w słowo.
-Daj spokój.-popatrzyłam na całą trójkę.-Nie przywitacie się?
Pierwszy podszedł do mnie Liam i trzymał mnie w uścisku przez dobre pięć minut.
-W zasadzie to życie zawdzięczam Derekowi.-wspomniałem kiedy skończyłem się już witać z pozostałymi.
-No, wiedziałem, że Derek nie zawiedzie.-Hazza poklepał go po ramieniu a on uśmiechnął się.
-Dobra, słuchajcie.-zaczął John.-Jutro jedziemy odbić Bellę i Nialla. To może być trudne ale damy radę.
Kiwnęliśmy głowami, na znak, że rozumiemy. Było tyle rzeczy które chciałem powiedzieć Liamowi i chłopakom. Chciałem z nimi normalnie porozmawiać i w końcu zobaczyć Ise.
Jednak musiałem poczekać do jutra. Teraz było już późno a my musieliśmy być wyspani na jutrzejszy dzień.
Kiedy wreszcie powiem jej prawdę.Liam
Kiedy zobaczyłem Meghan i Dereka a w dodatku Louisa mocno się zszokowałem. Nie spodziewałem się ich tu. I szczerze mówiąc, nie byłem zły, że przylecieli. Gdybym ja był na ich miejscu i kazali by mi zostać tam, w Londynie też bym przyleciał. Dopiero teraz zrozumiałem, że nie mogę zabraniać niczego Meg.
Moge dbać o jej bezpieczeństwo i jedynie wyznaczać jej granicę ale nie mogę całkowicie jej czegoś zabronić.
Zwłaszcza w tej sytuacji kiedy Bella to jej przyjaciółka a właściwie siostra tylko od innych matek.Cholernie cieszyłem się, że Louis jest cały. Może nie był w najlepszym stanie, ale żył i trzymał się, to było najważniejsze.
Kiedy już będzie po wszystkim wszytsko mu opowiem i to dokładnie. Musimy nadrobić zaległości w naszych wspólnych wieczorach podczas których graliśmy w fife, czy hackowaliśmy jakieś systemy. Przy nim czułem się po prostu swobodnie i byłem sobą.
Przy Meghan też, ale dziewczyna a przyjaciel który jest jak brat to dwie różne rzeczy. Facet rozumie faceta a kobieta faceta nie zawsze.-Meghan!-krzyknąłem za dziewczyną zmierzającą w stronę przydzielonego jej pokoju. Zatrzymała się i odwróciła spoglądając na mnie.
W jej oczach widziałem lekki strach i może nawet smutek.-Hej, stało się coś?-spytałem obejmując ją.
-Martwię się, że to się nie uda Liam...
-Nie mów tak, uda się.
-Nie wiemy czego oni chcą, ale oni wiedzą, że przyjdziemy.
-Skąd to wiesz?
-Mam takie przeczucie.-popatrzyła na mnie swoimi szaro niebieskimi oczami.
-Może niczego się nie spodziewają? Nie możesz być pesymistką.
-Eh...może i tak. Dobranoc Liam.-pocałowała mnie i odeszła w stronę swojej sypialni a ja zrobiłem to samo.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Ostatni rozdział juz za niedługo 😘 Niestety nie będzie kontynuacji książki. To już ostatni część Bad Direction 🙈 Pojawi się jeszcze jeden rozdział i epilogLounialle
CZYTASZ
Bad Direction 2
FanfictionWszystko zaczęło się od małego wypadku na schodach pewnego wieczoru, a jak się skończy? Przeżyli razem chwilę załamania i szczęścia. Chodź był to krótki czas znajomości coś zaczęło ich łączyć, ale czy to przetrwa?Jak poradzą sobie z kolejnymi nieco...