Harry
-Jeszcze raz. Pisała do ciebie, że idą do lasu, tak?-spytałem brunetki która nerwowo krążyła po pokoju.
-Tak! No przecież mówię!-krzyknęła.
-Spokojnie Meghan...-powiedział Liam zatrzymując ją i zmuszając do tego żeby usiadła na kanapie. Dziewczyna westchnęła.
-Czemu ten debil nie odbiera?-spytał Zayn wchodząc do salonu.-Dzwonię do Louisa od 15 minut!
-My też dzwoniliśmy, nikt nie odbiera. Ani on ani Niall ani Bella.
-A co jeśli to Georg?-spytała Meg.
-Nie możliwe, zabiliśmy go.-powiedział Li.
-Na pewno?-spytałem.
-Tak, Lou wstrzyknął mu to tak jak powiedział Zayn, do żyły.-wytłumaczył brunet.
-Dawka była silna, nie miał szans na przeżycie.-dodał Zayn. Przygryzłem wargę. Nie wiedzieliśmy czy ktoś ich porwał, zabił czy po prostu rozładowały im się telefony.
Nagle usłyszeliśmy, że drzwi się otwierają z nadzieją wyjrzeliśmy z salonu i zastaliśmy tam Normana.-Em...hej-powiedział-Przeszkadzam?
-Nie...wchodź-pokazałem mu żeby wszedł. Usiadłem na oparciu fotela i popatrzyłem na nich. Po wytłumaczeniu Normanowi i zawołaniu Harolda doszliśmy do wniosku, że pojedziemy tam i przeszukamy las.
Na miejscu rozdzieliliśmy się na trzy grupy po dwie osoby.
Liam z Meghan, Zayn z Normanem i ja z Haroldem.-Szukajcie czego kolwiek co mogłoby nas na nich naprowadzić a najlepiej to znajdzcie tą świętą trójcę-powiedziałem po czym się rozdzieliliśmy.
-Nie zgubili by się, Louis by się nie zgubił.-powiedział Harold.
-To co sugerujesz?-spytałem.
-Nie jestem pewien, ale może...Mark? W końcu zabiliście Georga a mnie porwaliście.
-Dla twojego dobra.
-Tak, tak, wiem.-popatrzył na mnie.-Może on się mści? To pieprzony zdrajca, Bóg wie co ma w głowie.
-Jak to kolejne porwanie to ja przysięgam, że za niedługo się wykończe...
-Macie lub...mamy opinię najgroźniejszego gangu. A oni mszczą się w ten sposób żeby nas przetestować.
-Jednak to więzienie dobrze ci zrobiło, zmądrzałeś.
-Taaa...dzięki.
Isabella
-Pieprz się, pieprz się, pieprz się, piep...-przerwał mi i krzyknął.
-Zamknij się!
-Bo co?-spytałam i popatrzyłam na niego. Pieprzony zdrajca aka Mark.
-Bo pożałujesz.
-Już się ciebie boję!-popatrzył na mnie morderczym spojrzeniem ale miałam go gdzieś. Był tylko chorym psychicznie człowiekiem, który mógł mnie zabić.
Nie był zbyt orginalny bo mnie i Nialla zamknął w tym samym pomieszczeniu w którym byłam zamknięta z Meghan.
Te porwania były już nudne. Nie mogę żyć jak normalna nastolatka bo ciągle muszę się przejmować czy jak wyjdę na ulicę to nie dostanę kulką w łeb.-Radzę wam tu grzecznie siedzieć, a ja idę się zająć tym gnojkiem.-Lou by się nie dał ale dostał w łeb i nie bardzo miał jak się wyrwać.
Prawdopodobnie jesteśmy idiotami bo daliśmy się złapać jednemu psychopacie w TRÓJKĘ. Tak, w trójkę ale próba ucieczki z Niallem i Louisem który robi wszystko po swojemu, nie jest łatwa.-Super, umrzemy tutaj. Liczyłem na inną śmierć ale skoro już tak, no to...co ja gadam nie chcę umierać!-krzyknął blondyn.
-Zamknij ryj to nie umrzesz-warknęłam. Chłopak westchnął i popatrzył na mnie.-Uciekniemy stąd, tylko musisz robić to co ci powiem.-powiedziałam stanowczo a on skinął głową na znak, że rozumie.
-A co z Louisem?-spytał, przygryzłam wargę bo nie wiedziałam jak odpowiedzieć. Nie wiedzieliśmy gdzie był więc były dwie opcje. Albo uciekniemy sami albo znajdziemy Louisa i uciekniemy z nim.
-Jeszcze nie wiem, ale napewno go tu nie zostawimy. Nawet jeśli uciekniemy sami to musimy tu wrócić jak najszybciej z Harrym i zrobić coś z Markiem bo inaczej to się nigdy nie skończy.-blondyn przytaknął.
Liam
-No przecież my ich nigdy tu nie znajdziemy!-krzyknęła Meg i osunęła się po drzewie siadając pod nim.
Usiadłem obok niej.-A może ich tu nie ma? Może są gdzieś indziej?-popatrzyłem na nią.
-Pisała, że idą do lasu.
-Lou i Ni są zmienni, wiesz o tym.-powiedziałem.
-To co, mamy czekać? Czekać na nich kiedy okaże się, że nie żyją bo ktoś ich zabił?-spytała z lekkim wyrzutem.
-Nie, możemy poszukać ich w inych miejscach.
-Na przykład?
-U Dereka, boisko? Wszędzie gdzie mogliby pójść.-brunetka westchnęła.
-A jeśli ich nie znajdziemy?-popatrzyła na mnie swoimi szaro-niebieskimi oczami. Objołem ją i pocałowałem w policzek.
-Wtedy Mark skończy swój żywot.-Dziewczyna odwzajemniła uścisk i mocno wtuliła się we mnie a ja się uśmiechnąłem. Tak długo na to czekałem i wreszcie się udało.
Po chwili mój telefon zaczął wibrować, dziewczyna podniosła się jak poparzona i kiedy odebrałem wpatrywała się we mnie i czekała na wiadomość.-My nic nie mamy, Zee i Norman też. A wy?
-Pusto...
-Ehh...dobra widzimy się pod autem.
-Czekaj...
-Hmm?
-Przeszukajmy wszystkie możliwie miejsca a jeśli ich nie będzie pojedziemy do starej kryjówki Georga.-chłopak przez chwilę milczał i po dłuższej chwili usłyszałem odchrząknięcie.
-Dobra, widzimy się za chwile.-rozłączył się a ja schowałem telefon do kieszeni.
-Nie ma ich?-spytała rozczarowana a ja skinąłem głową.-Fuck!
-Chodź, mamy iść pod auto.-wstałem i podałem jej rękę żeby mogła wstać.
Brunetka chwyciła ją i chwilę później już szliśmy w stronę samochodu.Z oddali było widać Harrego który opierał się o samochód i zastanawiał się co robić.
Harold popatrzył na nas podejrzliwie.-Dobra-zaczął Harry-Liam, Meghan jedziecie do Dereka spytać się go czy ich nie widział, Zayn, Norman jedziecie na boisko. Spotykamy się pod domem za godzinę.-powiedział loczek.
Razem z Meg wsiedliśmy do mojego Camaro po czym skierowaliśmy się w stronę warsztatu Dereka.
Martwiłem się bo ten idiota znając jego znowu się w coś wpakował i tym razem to z Niallem i Bellą.>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hejka 💕 Mamy dla was wiadomość.
Do końca książki zostało 13 rozdziałów i od razu mówię koniec może być dla niektórych nieco szokujący. Niestety jest to ostatnia część Bad Direction 😢 Nam też jest szkoda ale zrozumcie, nie mamy już co tutaj wpleść. Ale na pocieszenie, mamy dla was kolejną wiadomość. Pojawi się nowa książka, tytułu jeszcze nie mamy ale zobaczycie z czasem 😘
MiAmI❤
CZYTASZ
Bad Direction 2
FanfictionWszystko zaczęło się od małego wypadku na schodach pewnego wieczoru, a jak się skończy? Przeżyli razem chwilę załamania i szczęścia. Chodź był to krótki czas znajomości coś zaczęło ich łączyć, ale czy to przetrwa?Jak poradzą sobie z kolejnymi nieco...