26

188 15 0
                                    

Meghan

Nagle połączenie z Isą zostało przerwane.
Mimo to, spojrzałam z nadzieją na Liama.

-Nie jest źle, mamy ich lokalizację ale nie wiemy na jak długo.-przygryzł wargę.

-Jeźdźmy tam od razu!-krzyknęłam.

-Meghan po pierwsze to jest na innym kontynencie a po drugie musimy zaczekać na Hazze.-wyjaśnił Harold.
Od kilkunastu minut siedzieliśmy całą czwórką w salonie i czekaliśmy na Harrego.
Cameron i Michael nie wiedzieli o żadnym porawniu. Od kilku tygodni byli w Berlinie bo dostali tam zlecenie od Shawna.
Nikt nie pomyślał żeby im powiedzieć ale może to i lepiej bo Cameron jeszcze zaczął by panikować i cała ich praca poszła by się walić.

-Musimy działać jak najszybciej, przecież oni mogą ich zabrać gdzie kolwiek...-stwierdził Zayn.

-Wiem!-powiedział nerwowo Liam.-Ale nie jestem szefem i nie mogę o tym decydować.-chłopak bezradnie usiadł obok mnie. Już miałam zamiar przytulić się do niego ale przypomniałam sobie, że na razie musimy trzymać nasz związek w tajemnicy.

-Nasze szanse za chwilę będą zerowe jeśli pan wielki książę Harry Styles się nie pośpieszy...-mruknął Harold przywracając oczami.

-Po pierwsze. Musimy się uspokoić...-powiedział Liam i wtedy usłyszeliśmy huk a zaraz po tym do salonu wpadł Harry.-Dłużej się nie dało zjebie!?

-Jechałem najszybciej jak mogłem...-powiedział zdyszany loczek.

-Zmęczyłeś się jechaniem?-jego bliźniak popatrzył naniego pytająco.

-Gdzie są?-Harry zignorował pytanie brata i popatrzył na mnie.

-Kierują się na Toronto, Isa powiedziała, że nie ma z nimi Louisa.-wyjaśnił brunet. Oglądałam wszystko z boku. I tak nie mówili mi wszystkiego, ale przynajmniej wiedziałam, że póki co Isabella żyje.
Była w zupełnie innym mieście, zupełnie innym stanie i na zupełnie innym kontynencie.
Liam myślał, nie nie wiem co się stało.
Myślał, że nie wiem o tym, że straciliśmy łączność z Bellą.
Wiedziałam z czym to się wiąże, możemy ich już nigdy nie znaleźć ale właśnie wtedy wpadłam na genialny pomysł.

-Liam?-przerwałam chłopakowi a wsztscy popatrzyli na mnie pytająco.-Straciliśmy łączność z telefonem Nialla i Belli, ale chyba możesz namierzyć numer z którego dzwoniła Isa?-oczy bruneta szeroko się otworzyły.

-O matko! Masz rację Meg! Czemu ja na to nie wpadłem?-spytał sam siebie.

-Bo może to ja w naszym związku jestem mądrzejsza?-mruknęłam prawie niesłyszalnie. Dopiero po chwili zorientowałam się, że zostałam tutaj sama. Super.

Pół godziny później Harry kazał nam wszystkim zebrać się w swoim gabinecie.

-Słuchajcie, mam już plan.-zaczął-Ja i Liam lecimy do Kanady bo Nialla i Bellę. Lecimy tylko we dwójkę bo wsparcie będziemy mieć na miejscu.
Harold, mam nadzieję, że mogę ci zaufać. Ty i Zayn póki co zostajecie z Meghan. Zostaje nam jeszcze Lou, ale na razie nie wiemy gdzie on jest ani co z nim się dzieję. Spokojnie, bo Derek obiecał, że pomoże i będzie pracował nad tym, żeby go znaleźć.

-Ale ja chcę lecieć z wami!-powiedziałam stanowczo.

-Meg, tym razem naprawdę nie możesz, to zbyt niebezpieczne, to nie zabawa.-powiedział Liam a ja westchnęłam.

-Tym razem? Czyli przy poprzednich akcjach mogłam iść tylko nie chcieliście mnie zabrać, tak?!-powiedziałam oburzona.

-Meghan, żadna z tych akcji nie jest dla ciebie.-dodał Zayn.

-Bo co?! Bo jestem dziewczyną?!-byłam naprawdę wkurzona. Bella była moją przyjaciółką i miałam prawo ją ratować a to, że oni się nie zgadzali mnie nie obchodziło.

-Meg, proszę cię...-zaczął Li.

-Ja też cię proszę, Liam. I co? Nie słuchasz!-krzyknęłam.

-Meg...-zaczął Harry.

-Nie! Dajcie mi spokój!-byłam naprawdę wkurzona. Po prostu wstałam i wyszłam. Wybigłam na ulicę jak najszybciej i skierowałam się w stronę garaży które kiedyś były ulubionym miejscem moim i Belli.
Jako 15 latki chcąc odpocząć od braci szłyśmy na garaże, siedząc na ich dachach było widać połowę miasta.
Lubiłyśmy tak przesiadywać ale czasem zaczęłyśmy to robić coraz żadziej.
W sumie to żadna z nas nie wie dlaczego, tak się po prostu stało.
A teraz, ja potrzebowałam chwili oddechu. Potrzebowałam się wreszcie komuś wygadać. Równie dobrze mogłam się wygadać i wyżalić Liamowi ale ja potrzebowałam przyjaciółki. Mojej przyjaciółki.

Po chwili musiałam zwolnić bo nie miałam już siły.
Kiedy doszłam na miejsce
wspięłam się na jeden z garaży i usiadłam na brzegu spuszczając nogi.
Popatrzyłam na okolicę i zachodzące już słońce. Brakowało mi jej, jej głupich tekstów i pomysłów.
Nie chcę nawet dopuścić do siebie myśli, że mogę jej już nigdy więcej nie zobaczyć.

-Meghan...-usłyszałam niski, męski głos. Aż delikatnie poda podskoczyłam o mało nie dostając zawału. Odwróciłam się powoli i zobaczyłam Dereka.

-Derek?-uniosłam jedną brew. Chłopak przysiadł się do mnie.

-Co tu robisz?-spytał. Westchnęłam i odwróciłam wzrok.

-Siedzę...nie widzisz?

-Pokłóciliście się...-powiedział.

-Kto?

-Ty i Liam...-popatrzył w bok.

-No...to normalne, przyjaciele czasem się kłócą...-wytłumaczyłam.

-Nie jesteście przyjaciółmi, Liam to twój chłopak.-zamurowało mnie, teraz byłam jeszcze bardziej zła na Liama. Obiecaliśmy sobie, że na razie nikomu nie mówimy.

-Skąd wiesz?-spytałam żeby się upewnić.

-Widziałem was wtedy w parku.-wyjaśnił.

-Ja cię...koleś ty jesteś wszędzie!-popatrzyłam na niego zdziwiona a on się zaśmiał.

-I wiem więcej niż ci się wydaję...-dodał.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Powoli zbliżamy się do końca 😲 i mogę wam zdradzić że już mamy napisane parę rozdziałów do nowej książki 😏

MiAmI❤

Bad Direction 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz