Meghan
Był weekend. Całe szczęście bo już miałam dość tych nauczycieli.
Weszłyśmy z Bellą do domu chłopaków i od razu usłyszałyśmy Harrego.-Liam! O 18 przyjeżdża Shawn!-krzyknął loczek prawdopodobnie z kuchni.
-Wiem...-mruknął Liam schodząc po schodach.-O Meghan! Możemy pogadać?-podszedł do nas i stanął przede mną.
-To ja was zostawię-powiedziała Bella i udała się w stronę kuchni.
-Jasne, tooo...o czym?-spytałam.
-Chodź, nie tutaj.-chłopak szybko ubrał białe conversy, swoją drogą brawo Liam padał deszcz i teraz jest mokro.
Wyszliśmy przed dom i pokierowaliśmy się w stronę parku.
Ubrałam kaptur na głowę i starałam się dorównać chłopakowi.
Po pięciu minutach byliśmy już w parku, ławki były mokre od deszczu więc postanowiliśmy się przejść.-Słuchaj Meghan...-zaczął spokojnym tonem.-Wydaje mi się, że znamy się już dość długo i to odpowiedni moment. Mam nadzieję, że tym razem zrobię to w dobry sposób i nie zrozumiesz mnie źle.-Chwila, chwila...co? O co mu do cholery chodzi?
-Nie rozumiem...-powiedziałam.
-Chodzi o to, że...no fuuuuuuck!-krzyknął a ja już miałam ochotę zacząć się śmiać ale nie chciałam mu przerywać.-Dobra-westchnął-Pamiętasz jak byłem w szpitalu?
-Pamiętam, i co w związku z tym?-uniosłam jedną brew.
-Myśleliście, że śpię i nie słyszę waszych rozmów. Słyszałem co do mnie mówiłaś...
-Wszystko?-spytałam.
-Wszystko.
-O shit...-westchnęłam. Brunet stanął przede mną.
-Kocham Cię Meghan-powiedział a ja bez zawachania go pocałowałam. Tak, wkurzał mnie. Ale nie mogłam oszukiwać samej siebie, że go nie kocham.
-Ja Ciebie też Liam-powiedziałam po dłuższej chwili i przytuliłam się do niego a on odwzajemnił uścisk.
-Meg?
-Tak.-wiedziałam o co chciał zapytać ale nie musiał kończyć.-Tylko mam prośbę. Nie mówmy na razie nikomu. Nawet Lou i Belli. Powiemy im jak będziemy gotowi, razem.
-Ok-odpowiedział.
Isabella
Siedziałam rozwalona na fotelu w salonie chłopaków i patrzyłam jak Niall gra z Haroldem w fife.
-Umierasz już?-spytał Lou wchodząc do salonu.
-Tak...-mruknęłam.
-Chodź-powiedział i wyszedł stwierdziłam, że i tak nie mam nic lepszego do roboty więc pójdę z nim.
Zatrzymał się w przedpokoju i zaczął ubierać swoje adidasy.-No ubieraj-ponaglił mnie i wziął swoją bluzę.
Ubrałam buty i wyszliśmy.
Było nawet ciepło a słońce przedzierało się przez chmury.-Gdzie idziemy?-spytałam.
-Pograć-odpowiedział krótko. Weszliśmy do parku i skierowaliśmy się w stronę boiska.
-Lou, Bella? Co wy tu robicie?-przed nami stanął Liam razem z Meghan.
-Idziemy pograć, idziecie?-spytał szatyn.
-Jest mokro...-powiedziała brunetka.
-Dlatego jakbyśmy nie wrócili to znaczy, że się zabiliśmy.-powiedziałam uśmiechając się.
-Gdyby nie to, że przyjedzie Shawn to bym został...-powiedział Liam.
-Dobra to widzimy się później, cześć!-krzyknął Louis i żegnając się z nimi ruszyliśmy dalej.
Doszliśmy do dużego boiska, innego niż zeszłym razem.
Chłopak wziął piłkę i zaczął się przede mną popisywać.-Pffff...umiem tak...-powiedziałam kiedy po raz piąty zrobił tą samą sztuczkę.
Wzięłam drugą piłkę i położyłam na niej prawą nogę zastanawiając się jaką wymyśloną przeze mnie sztuczką mogę się popisać.
Louis podszedł do mnie i stanął przede mną a ja położyłam drugą nogę na piłkę i prawie się zabijając starałam się utrzymać równowagę.-Widzisz, teraz jestem równa z tobą!-uśmiechnęłam się zwyciesko i nawet nie wiem kiedy ale go pocałowałam. Albo to on pocałował mnie?
-Bella, Lou! Tu jesteście!-krzyknął Niall a ja tak się wystraszyłam, że straciłam równowagę i poleciałam do tyłu.
Blondyn podbiegł do nas.-Nie wzieliście mnie i...czemu leżysz na mokrej trawie Isa?-Louis patrzył na mnie uśmiechając się a ja nawet nie wiedziałam czy to ja pocałowałam jego czy on mnie.-Sprawdzam jak bardzo mokro jest-uśmiechnęłam się i wstałam.
-A ok, to gramy?-spytał Niall a my przytaknęliśmy i zaczęliśmy gre.
Nie mogłam się w ogóle skupić przez co się wywaliłam. Co jak co ale ja chyba zamieniam się w Meghan.
Leżałam ma trawie i gapiłam się w niebo a nade mną stanął Louis.-Co ci się opalać za chciało?-spytał śmiejąc się i wyciągając do mnie rękę. Chwyciłam ją i podniosłam się.
-Nie patrz tak na mnie...-powiedziałam kiedy szatyn znów uśmiechał się do mnie zwycięsko.
-Patrzę bo mogę-powiedział wystawiając mi język.
-A minie nikt nie kocha...-wtrącił Niall.
-Jego też nie-wskazałam na Louisa i uśmiechnęłam się zadziornie.
-Pfff...-prychnął szatyn.
-Jej czyli nie jestem sam!-krzyknął blondyn i objął mnie i Louisa.-To gdzie idziemy? Zmęczyłem się już tym graniem...chodźmy do lasu!-zaproponował Niall i tak też zrobiliśmy.
Wyciągnęłam telefon i napisałam esemesa do Meg.Ja: Jak nie wrócę to szukaj mnie w lesie 😔
Meghan: Co ty robisz w lesie? I jeszcze i powiedz, że jesteś tam z Lou 😂
Ja: I Niallem...
Meghan: Nie martw się ja się zaopiekuję twoimi rzeczami 😀
Ja: Dzięki 😑
-Dobra! Postój bo zawału dostanę!-powiedział zdyszany Niall.
Chłopak usiadł przy drzewie.-Słaby jesteś-Louis dosiadł się do niego aja wspięłam się na gałąź.-W małpę się bawisz?
-Żebyś wiedział...-mruknęłam i rozglądnęłam się. Zatrzymałam wzrok na czymś co przypominało jakąś postać.-Yyyy...chłopaki?
-No?-szatyn spojrzał w moją stronę.
-Tam ktoś stoi czy mam zwidy?-Louis podniósł się i wszedł do mnie na gałąź żeby lepiej widzieć.
-Ej czekajcie!-Niall też starał się wejść do nas ale słabo mu to szło dlatego wyciągłam do niego rękę.
-Yymmm...-zaczął Louis.-on tu idzie...-po tych słowach straciłam równowagę i razem z Niallem spadłam w dół.-Wiejemy!-szepnął Niall ale było za późno.
-No proszę, proszę. Kogo ja spotkałem?-odwróciłam głowę w stronę mężczyzny i od razu tego pożałowałam.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hejka 😍 Meghan i Liam nareszcie razem! Kto na to czekał? 😏 A kto czeka na Lou i Belle? 😂 I jak myślicie, co to za facet? 😲
Lounialle 🍀💕
CZYTASZ
Bad Direction 2
FanfictionWszystko zaczęło się od małego wypadku na schodach pewnego wieczoru, a jak się skończy? Przeżyli razem chwilę załamania i szczęścia. Chodź był to krótki czas znajomości coś zaczęło ich łączyć, ale czy to przetrwa?Jak poradzą sobie z kolejnymi nieco...