Meghan
Minęło już kilka dni od zaginięcia Belli, Lou i Nialla. Normalni ludzie poszli by to zgłosić na policję ale my musieliśmy działać na własną rękę bo inaczej policja mogła by dojść przez Marka do spraw związanych z gangiem Hazzy i mimo to, że z Bellą mamy tam znajomości to dla chłopaków źle by się to skończyło.
Nie wiemy nawet czy zrobił to Mark bo kiedy tam pojechaliśmy nikogo nie było.
Gdybyśmy chociaż mogli się jakoś z nimi skontaktować ale niestety nie mogliśmy.
Nie wyobrażałam sobie mojego życia bez Isy. Jest dla mnie jak siostra i nie dopuszczam nawet do siebie myśli, że możemy ich nie odnaleźć.Siedziałam właśnie na jednym z ławek w parku. Nie mogłam siedzieć w domu bo źle to na mnie działało a nie miałam zamiaru popaść w depresję więc postanowiłam się przewietrzyć. Liam od rana był zajęty, razem z Harrym starali się namierzyć telefon któregoś z zaginionych. Nie chciałam mu przerywać więc starałam się sama sobą zająć.
Nagle poczułam jak ławka się ugina i ktoś siada obok mnie. Odwróciłam głowę żeby zobaczyć kto to i ujrzałam Kylera, o nie.
-Hej Megi.-powiedział uśmiechając się.
-Hej...-mruknęłam.
-Co tutaj robisz?-spytał lustrując mnie od góry do dołu wzrokiem.
-Nie interesuj się mam chłopaka...-powiedziałam nie patrząc na niego.
Chwycił mnie za ramię i przybliżył się do mnie.-Kogo? Tego gnoja który Cię wtedy zdradził?!-spytał podniesionym tonem.
-Po pierwsze jeszcze raz tak o nim powiesz a ci przypieprze łagodnie mówiąc a po drugie on mnie nie zdradził.-wytłumaczyłam poirytowana.
-Ta, to gdzie on niby teraz jest? Hm? Pewnie zdradza cię z inną laską!-krzyknął a ja nie wytrzymałam i dałam mu z liścia po czym wstałam.
-Wal się Kyler...-warknęłam i już chciałam odchodzić ale chłopak pociagnął mnie z powrotem na ławkę.-Puść mnie!
-Idziesz ze mną, byłaś już prawie moja ale ten...-nie zdążył dokończyć bo z znikąd pojawił się Liam i rzucił się na niego. Uśmiechnęłam się delikatnie widząc przerażonego Kylera który i tak nie dawał za wygraną.
-Mojej dziewczyny się nie dotyka, ok?!-warknął wkurzony Liam przyduszając go na alejce parkowej.
-Piep...ał...pieprz się...-wydusił ale wtedy brunet walnął go tak, że Kyler pewnie stracił wszystkie zęby.
Nie było ni go żal ani trochę.
Przywalił się do mnie a teraz chciał mnie jeszcze zabrać do siebie, zboczeniec.-Dobra, dobra! Rozumiem! Zostawię ją!-krzyknął kiedy Liam poluźnił ucisk. Dostał od niego jeszcze raz, dla pewności i wstał po czym szybko podszedł do mnie.
-Wszystko ok?-przytulił mnie a ja odwzajemniłam uścisk.
-Tak, poradziła bym sobie.
-Wiem o tym, ale musiałem go nastraszyć.-powiedział a ja spojrzałam jeszcze na chłopaka który leżał na ziemi i próbował wstać.
Liam pocałował mnie i objął ramieniem.-Udało wam się coś namierzyć?-spytałam wtulając się w niego.
-Tak, ale mamy problem.-kiedy to powiedział ucieszyłam się ale nie wiedziałam jak duży jest ten "problem".
-No?-popatrzyłam na niego pytająco.
-Isa jest prawdopodobnie gdzieś za granicą i wygląda na to, że Niall też.-kiedy to powiedział zamurowało mnie.
-Że co?! Że wywieźli ich?!-krzyknęłam trochę za głośno bo jakiś stary dziadek stojący z psem się na nas popatrzył.
-Sami raczej nie wyjechali...-westchnął.-Będę miał ich lokalizację dopóki ktoremuś nie padnie telefon.
-O matko...-jeśli padną im telefony możemy ich już nigdy nie znaleźć. Świetnie...-A Louis?
-Nie udało mi się go namierzyć. Możliwe, że jest z nimi ale nie koniecznie. Mark mógł go zabrać gdzieś indziej...-popatrzył na mnie i chyba zauważył moje rozczarowanie.
-Ale nie martw się, znajdziemy ich. Harry ma już plan ale dajmy mu kilka godzin na załatwienie spraw.-Za kilka godzin to możemy zgubić ich lokalizacje bo padną im telefony!-westchnęłam. Chłopak zatrzymał się i stanął naprzeciwko mnie.
-Meghan, ufasz mi?-spytał uniosłam jedną brew.
-No tak, czemu miała bym ci nie ufać?
-Więc skoro mi ufasz to wiedz, że ich znajdziemy. Uwierz mi po prostu.-powiedział a ja pokiwałam rozumiejąco głową.
Pocałował mnie jeszcze raz i ruszliśmy dalej.Louis
Jestem skończonym idotą. Pozwoliłem Markowi od tak, sprzedać Bellę i Nialla. Super, pożegnałem się z nimi już na zawszę bo z tego co udało mi się usłyszeć wywnioskowałem, że ci goście wywieźli ich za granicę.
Dziewczynę którą kochałem i chłopaka którym był jednym z moich braci. Nie mam nawet żadnego pocieszenia. Jedyne co mi zostało to chyba modlenie się o śmierć i ewentualne użalanie się nad sobą. Wiedziałem, że Mark to psychopata ale nie wiedziałem, że posunie się so czegoś takiego. Mogłem się tego domyślić ale wnisokując z mojego monologu to już to mówiłem.Mnie przenieśli do jakiejś piwnicy o której nawet istnieniu nie miałem pojęcia i zostałem pod opieką Fynna i Steva.
Akurat zostałem sam, bo oni po coś wyszli ale nie było nawet mowy o ucieczce bo drzwi były zakluczone na dwa zamki, były stalowe więc nie szło ich wyważyć, nie było tu okna a ja byłem przywiązany do krzesła łańcuchami.
Straciłem nadzieję na jakie kolwiek dalsze życie po prostu teraz najbardziej realistyczną opcją była śmierć, śmierć w męczarniach.>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hej 😎 Liam batman i pesymista Lou? Tego jeszcze nie było 😂 No zobaczymy co będzie dalej. Co z Isą i Niallem? Co z Lousiem? Czy Hazza, Meghan, Liam, Harold i Zayn zdążą na czas? Czy może będę musieli pogodzić się z ich stratą na zawsze? Jak będzie wyglądać ich życie? Tego nie wiemy! Ale się przekonamy 😲 (Rozdział nie sprawdzony za błędy przepraszam xd)MiAmI❤
CZYTASZ
Bad Direction 2
FanfictionWszystko zaczęło się od małego wypadku na schodach pewnego wieczoru, a jak się skończy? Przeżyli razem chwilę załamania i szczęścia. Chodź był to krótki czas znajomości coś zaczęło ich łączyć, ale czy to przetrwa?Jak poradzą sobie z kolejnymi nieco...