Perfectly perfect

1.5K 173 37
                                    

Jimin przeżył dwa cudowne tygodnie pełne trzymania się za ręce i delikatnego całowania. Yoongi uczył go przez ten czas wszystkiego, za co był mu ogromnie wdzięczny, bo niektóre sytuacje jeszcze go peszyły, co starał się jakoś przezwyciężać. Yoongi. Synonim do aniołka, bez dwóch zdań. Chłopak, jakiego Jimin potrzebował obok siebie od zawsze. Kochał go z wzajemnością, dlatego czuł się, jakby nie chodził po ziemi, a unosił się kilka metrów nad nią. Jakby wreszcie dostał skrzydeł, które pomału wyrastały wraz z ich pierwszym spotkaniem wrześniowego popołudnia. Teraz mógł latać, wręcz góry przenosić. Ale gdzieś tam w środku jednak nie był tak idealny, jakby tego chciał. Nadal widząc się w lustrze coś mu nie pasowało. A przecież chciał być dla Yoongiego idealny. Bo co to za przyjemność chodzić z zakompleksioną kluską, która nie radzi sobie z własną osobą? Dlatego postanowił wziąć się za siebie w sposób, według niego, odpowiedzialny.

-Mamo, wróciłem!

-Cześć Minnie, nakładam obiad! - odezwała się z kuchni, a gdy Jimin wyszedł z przedpokoju, zerknęła na niego kątem oka. -Minnie, uprałam tę bluzę, która leżała w salonie.

-O to bardzo miło mamuś, ale nie musiałaś, sam bym to zrobił- uśmiechnął się promiennie wchodząc do kuchni.

Mama jednak tylko machnęła ręką, wyciągając sztućce z szuflady. - Ale nie widziałam cię w niej nigdy. Nowa?

-Nieee, Yoonniego!- wyszczerzył się szeroko, siadając na krześle przy stole.

-Ach, Yoonniego - uśmiechnęła się lekko, układając widelce na stole, po czym sama przy nim usiadła. -Smacznego... O właśnie, przy okazji. Gdzie byłeś wczoraj wieczorem?

-Wczoraj? Z Yoonniem na spacerze- szepnął jeszcze ciche smacznego i zabrał się za pyszne jedzenie. Był głodny jak nigdy, bo zapomniał dzisiaj zabrać ze sobą swoich warzyw do szkoły.

Kobieta pokręciła głową, biorąc się za jedzenie. -Smakował ci mój jogurt, który zostawiłam sobie na rano?

-Bardzo...- szepnął nieco speszony. -Musisz uwierzyć mi na słowo, że był pyszny...

Ta wyciągnęła do niego nagle rękę i jak dzieciaka pociągnęła lekko za policzek. -Ale pizzę już chyba nie ty zjadłeś, co?

-Nieee, jogurt jest lepszy- mruknął, mrużąc oczy. -Mamuś, nie rób.

-Ten twój Yoonnie nie zadomowił się tu za bardzo?

-Nie, czemu pytasz?

-Bluza, książki, czego to ja nie znalazłam robiąc dzisiaj porządek - uśmiechnęła się lekko.

-T-To źle? Ja bardzo lubię, gdy mnie odwiedza, a bluza... Tak jakoś teraz jest moja.

-Yoonnie, Yoonnie, Yoonnie... Minnie, ja już nie słyszę o niczym innym - roześmiała się, sięgając po szklankę z sokiem.

-Mamuś p-przeszkadza ci to? B-Bo jeśli tak to ja przestanę, a-ale będzie trudno... Bo Yoonnie jest moim chłopakiem, a ja go tak mocno kocham...

-Nie, cieszę się twoim szczęściem. Tylko brzmisz jakbyś się zaciął, cały czas o nim słyszę.

-Naprawdę? Przepraszam, a-ale ja naprawdę się cieszę, że go mam. I jakoś tak nie umiem przestać myśleć o nim.

Odpowiedziała tylko uśmiechem, w ciszy kontynuując jedzenie. Brzmiał zupełnie tak, jak ona kilkanaście lat temu, więc teraz czuła się, jakby patrzyła w lustro. -Miłość jest piękna.

-Szczególnie, gdy ma się Yoonniego obok siebie- uśmiechnął się ciepło i dokończył swoje jedzenie. -Mamuś, będziesz coś dzisiaj robić?

-Dzisiaj już nic, czemu pytasz?

-B-Bo tak sobie pomyślałem... Czy może przyjść dzisiaj Yoonnie?

-Mam się ulotnić z domu na kilka godzin?

-N-Nie, nie, znaczy przecież nie będziemy robić nic złego, a to twój dom, więc...  Mamuś, przecież nie mogę cię wygonić.

-Jesteście w takim wieku, że możecie już robić te "złe rzeczy" - zachichotała, wstając od stołu.

-Jakie "złe rzeczy"?- spojrzał na nią ze zdziwieniem.

Kobieta pozbierała talerze, zanosząc je do kuchni. -Mam na myśli zbliżenie, Minnie.

-Jakie zbliżenie?- jęknął, przeczuwając do czego zmierza jego rodzicielka

-Intymne, kochanie. O kochanie się, uprawianie miłości - odkręciła wodę, chwytając potem za gąbkę nasączoną płynem w celu umycia naczyń.

-Mamuś...- jęknął, podwijając kolana do brody. -Musimy teraz o tym rozmawiać?

-Tak, szczególnie teraz. Jesteście ze sobą bardzo blisko, więc naturalne, że będziecie to robić... Masz już to za sobą?

-N-Nie, oczywiście, że nie, mamoo!- spojrzał na nią speszony. -J-Jesteśmy ze sobą krótko, p-poza tym... Y-Yoonnie taki nie jest.

-My na przykład z twoim tatą zaczęliśmy bardzo szybko. Niby taki romantyk, a pchał łapki gdzie nie wolno od pierwszego spotkania - zachichotała.

-Mamo, niekoniecznie chciałem o tym słyszeć...- mruknął nieco speszony, jednak pojawiła się jakaś myśl o tacie. Takie małe, drobne wspomnienie, wywołane przez mamę. -Mamuś, jaki był tata? No wiesz, gdy się poznaliście.

-Twój tata był kompletnie inny od reszty. Nie był Supermenem, ale zawsze pomagał innym. I miał ten błysk w oku... Tak, oczy miał piękne. Takie ciepłe, jakby nigdy się nie denerwował - mówiąc to na jej usta wkroczył uśmiech, jednak nie taki, jak to miało miejsce zazwyczaj. Delikatny, ciepły, bo uśmiechała się do samej siebie. Do wspomnień, które wciąż w niej żyły. -Oczy masz po tacie.

-Naprawdę?- szepnął, samemu uśmiechając się nieznacznie. Bardzo lubił, gdy mama opowiadała mu o tacie. W końcu nie wszystko pamiętał, wtedy był jeszcze dzieckiem. A tak bardzo nie chciał zapomnieć o swoim tacie. Jego bohaterze. Jakby odruchowo, dłonią dotknął skroni, tuż przy oczkach. Miał oczy taty, a to znaczyło więcej... Więcej niż mógł sobie wyobrazić. -Yoonnie też jest inny. Inny niż wszyscy. Bo jest mój...

-Cieszę się, że znalazłeś sobie tak odpowiedzialnego chłopaka. Nie spieszcie się, macie na wszystko czas. I mam nadzieję, że na Ciebie nie naciska.

-Y-Yoonnie nigdy by mnie nie wykorzystał, p-przecież to on bronił m-mnie przed... N-Nie ważne.

-Bronił cię?

-N-Nieważne... N-Naprawdę.

-Minnie...

-Ale t-to naprawdę nic takiego, n-nic się nie stało i t-tego się trzymajmy.

-Pamiętaj, że mi zawsze możesz o wszystkim powiedzieć. Dobrze?

-J-Ja wiem o tym... T-Tylko tu nie ma się czym chwalić...

Kobieta widząc tę nagłą zmianę nastroju chłopaka, zostawiła już w spokoju naczynia i podeszła do niego, całując go w czoło. W końcu był jej ukochanym, małym synkiem. Jej całym światem. -To mam was zostawić dzisiaj samych?

-Mamooo...- na jego policzkach pojawił się jeszcze większy rumieniec, a on sam zdawał się jakby płonąć. W żadnym razie nie w ten sposób, jak pod wpływem dotyku Yoongiego. -J-Jeśli chcesz, a-ale my naprawdę n-nie będziemy robić nic z-złego.

-Mhm, no dobrze. Yoonnie może przyjść nawet zaraz.

-Naprawdę? To ja zaraz po niego zadzwonię!- uradowany zerwał się z krzesła i zgarniając po drodze plecak, udał się do swojego pokoju.

How your love could do |Yoonmin| [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz