Yoongi i Jimin już pomału dochodzili do swojej ulicy. Tym razem w ciszy, ale ta spowodowana była raczej zmęczeniem blondyna niż tym, co zaczęło się psuć u Tae w mieszkaniu. Szli za to za ręce, w końcu było już ciemno.
Gdy minęli dom młodszego chłopaka, ten zdziwiony popatrzył na Yoongiego -Yoonnie, ale jest już późno, to znaczy, że mogę dzisiaj u ciebie spać?
-No tak. Mówiłeś, że nie ma twojej mamy na noc, a ja nie pozwolę ci tak siedzieć samemu - odparł, zerkając na niego kątem oka.
-Ja jestem już duży, poza tym wiele razy zostawałem sam w domu...
-Bezpieczniej będzie, jak przyjdziesz do mnie.
-A czy... No wiesz.
-Będziemy.
-To ja rano zrobię śniadanie!
-Miałem taką nadzieję już od początku~
-A masz jakieś specjalne życzenie?
-Jeszcze nie, ale może coś słonego?
-Ooo to może tosty? Albo nie, jeśli masz szpinak, to zrobię naleśniki ze szpinakiem, albo może kanapki? Co myślisz, Yoonnie? Nie umiem za wiele, ale na pewno coś wymyślę.
-Na pewno umiesz więcej ode mnie, a cokolwiek zrobisz będzie pyszne.
Gdy pozbyli się zbędnych kurtek, Jimin natychmiast objął swojego chłopaka, przytulając się do niego mocno.
-Mógłbym tak zostać i się nigdzie nie ruszać.
Blondyn bez wahania objął go w pasie, składając czuły pocałunek na jego czole. -Co ty nie powiesz.
-Naprawdę! Żałuję tylko, że nie poznaliśmy się wcześniej.
-Tak miało być... Ale zaraz, poznaliśmy się. Jestem twoim łopatkowym wybawcą.
-Wiem, ale to się nie liczy! Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że ty to ty.
-Ale ja to ja - uśmiechnął się pięknie. -Min Yoongi, jedyny w swoim rodzaju. Geniusz, indywidualista i leniwiec do potęgi entej.
-Zapomniałeś dodać jednej rzeczy.
-Oświeć mnie.
-Mój Min Yoongi. Mój geniusz, mój indywidualista i mój leniwiec, za którego mógłbym oddać wszystko.
-No przecież, jak mógłbym zapomnieć.
-A ja jestem zwykły Jiminnie.
-Mój Jiminnie, więc nie taki zwykły.
Już nic nie odpowiedział. Jedynie przytulił się do niego mocniej, wdychając zapach jego perfum, tak charakterystycznych dla Yoongiego. Ten sam zapach, który potrafił uspokoić go, nieważne w jakim stanie się znajdował.
W odpowiedzi objął go mocno, a na jego usta wkroczył uśmiech. Tak po prostu się uśmiechał, bo miał go przy sobie. Jego przyjaciel, pierwsza miłość, jego Jiminnie. To właśnie jego trzymał właśnie w ramionach.
Yoongi był dla niego dobry, od samego początku, ale nie to było powodem zakochania, jak to określał Hoseok. W ramionach blondyna czuł się bezpiecznie, czuł, że się rozumieją i ufają. Kochają, tak po prostu. Nie było dla tego wytłumaczenia. Po prostu się kochali.
-Masz na co coś ochotę?
-Zależy o co pytasz, Yoonnie.
-Chcesz coś robić?
-Tulać!
-Tylko?
-To możemy coś jeszcze?- zapytał nieśmiało.
CZYTASZ
How your love could do |Yoonmin| [ZAWIESZONE]
Fanfiction"Jesteś moją penicyliną, ratujesz mnie Moim aniołem, moim światem (...) Kochaj mnie teraz" Jimin, który znalazł swój uśmiech w mroku. Yoongi, który dostrzegł sens życia. Czyli o tym, jak przewrotny potrafi być los. Yoonmin| school!au | fluff/angst...