Siedzieli razem dosyć długo, a że to była zima i szybko robiło się ciemno, już o 17 słońce było za horyzontem. Pewnie jeszcze długo by tak rozmawiali, gdyby nie telefon, który otrzymał Yoongi z nakazem od mamy, co by już wracał, bo ma do niego pilną sprawę. Oczywiście, chciał najpierw odprowadzić Jimina, jednak Hoseok zaoferował swoją pomoc i zapewnił, że oddeleguje Jimina bezpiecznie na miejsce.
Yoongi potraktował jego zapewnienia jako próbę naprawienia tego, co nagle zaczęło się znowu psuć tego dnia między tą dwójką, więc tak zapewniony po prostu szybko udał się do domu. Zaś ta dwójka, gdy już wyszła na zewnątrz praktycznie się do siebie nie odzywała. Hoseok co jakiś czas rzucał mu poirytowane, znudzone bądź też wkurzone spojrzenie, ale na razie nic nie mówił.
-Nie musisz ze mną iść, hyung. Dam sobie radę sam- szepnął, naciągając na twarz swój kraciasty szaliczek.
-Obiecałem Yoonniemu - mruknął, wbijając w niego wyraźne, niezadowolone spojrzenie. -Co, jeszcze teraz spędzacie razem święta, co?
-T-Tak, jutro mam przyjść do niego na kolację i wtedy dam mu prezent- na samą myśl o wspólnie spędzonych świętach, uśmiechnął się szerzej, a Hoseok mógł dostrzec to przez nikłe światło latarni.
Prychnął tylko, spoglądając w drugą stronę. -Nic o nim nie wiesz.
-Wiem całkiem sporo! Dalej się poznajemy, ale ja naprawdę się staram, bo to mój przyjaciel i chciałbym wiedzieć o nim jak najwięcej.
-Gówno prawda! - warknął, chowając ręce do kieszeni. -Spędziłem z nim całe życie i kocham tego palanta, a ty? Pojawiasz się z dupy wzięty i nagle mi go zabierasz. Próbujesz wkupić się w moje łaski, jakieś prezenty, kiedy ja nawet o tobie nie myślę. Rozumiesz? Znoszę cię, toleruję, bo muszę. Ale tak naprawdę szlag mnie trafia, kiedy tu jesteś.
Jimin spojrzał na niego nie tyle zaskoczony, co po prostu zdziwiony, że powiedział to na głos. A jednak każde słowo wypowiedziane przez niego rozbrzmiewało w głowie chłopaka, echem odbijając się i wracając z powrotem. Zacisnął piąstki, jednak nie udało mu się powstrzymać perełek, które ciągnęły mu się w kącikach oczu. -P-Przepraszam... J-Ja wiem, że przeszkadzam, po prostu Yoonnie jest dla mnie ważny, b-bardzo bardzo w-ważny i t-to nie tak, że chcę cię kupić, po prostu t-też chciałbym się z tobą przyjaźnić i-i... I j-jeśli chcesz t-to ja mogę zniknąć, ale będę b-bardzo tęsknić za Yoongim, a-ale jakoś wytrzymam i... K-Kochasz go?
-Ech, tak, ale to bez znaczenia. Ty też nie możesz się teraz usunąć, za bardzo jemu zależy na tobie. Po prostu... Kurwa przez tyle lat był tylko mój - warknął rozżalony, spuszczając głowę w dół. -Nie wiesz o nim, tyle co ja. Nie wiesz, ile słodzi kakao i jak bardzo uwielbia japońskie słodycze. Nie wiesz, ile napisał piosenek, ale za to słyszałeś jak je gra. A ja nie. I kurwa... Denerwujesz mnie. Będziecie siedzieć razem w święta, a ty jeszcze tyle o nim nie wiesz... - nawet on był zmuszony wyciągnąć rękę z kieszeni i otrzeć oczy. -Nie wiesz, że umiera.
-Nie muszę wiedzieć tych wszystkich rzeczy, żeby móc powiedzieć, że jest dla mnie najważniejszą osobą, jaką do tej pory spotkałem, więc nie mów mi, że nie mogę go kochać, bo ty byłeś pierwszy- krzyknął na jednym oddechu, rozżalony zaciskając oczka, jednak gdy dotarły do niego ostatnie słowa, spojrzał na Hoseoka w ogromnym zdziwieniu. -U-Umiera...? Jak to umiera? Nawet tak nie mów, n-nie wolno.
-Tak, umiera. Widzisz? Nie powiedział ci - szepnął, biorąc głębszy wdech. -Yoonnie jest chory... Ma bradykardię, uszkodzoną zastawkę i... No sam sobie kurwa dopowiedz - mruknął, starając się znów zachować zimną krew.
-T-To niemożliwe, powiedziałby mi...Kłamiesz, p-powiedz, że kłamiesz, a Yoonniemu nic nie jest- rozpłakał się na dobre, nawet nie próbując ocierać dwóch, cienkich strumyczków, które powstały na jego pulchnych policzkach.
CZYTASZ
How your love could do |Yoonmin| [ZAWIESZONE]
Fanfic"Jesteś moją penicyliną, ratujesz mnie Moim aniołem, moim światem (...) Kochaj mnie teraz" Jimin, który znalazł swój uśmiech w mroku. Yoongi, który dostrzegł sens życia. Czyli o tym, jak przewrotny potrafi być los. Yoonmin| school!au | fluff/angst...