Yoongi sam nie wiedział o co chodzi, ale czuł się dziwnie, idąc do domu. Miał wrażenie, że chłopak wciąż go obserwuje, nie rozumiał tylko po co to robił. Przecież znali się tak krótko, więc skąd to wrażenie, że jeszcze nie raz będzie im dane się spotkać?
Jeszcze nie wiedział.
Musiał tylko wrócić do domu i utrzymać się przy życiu do dnia następnego.
Wstał za to wczesnym rankiem tak, aby zdążyć na czas, a najlepiej jeszcze przed szkołą coś zjeść. Każdy miał swoje priorytety, u niego było nim jedzenie i wypoczynek.
Idąc doskonale znaną sobie drogą, raczej nie spodziewał się zauważyć czegoś nowego. Te same latarnie, te same psy za płotami i ciekawskie koty za oknami, wszystko to samo.
Ale akurat wychodzący z domu Jimin był czymś nowym, gdyż wcześniej jakoś go nie zauważał. Przystanął tuż przy furtce, czekając aż ten zamknie za sobą drzwi. Yoongi ubrany był zwyczajnie, po prostu w szkolny mundurek, ale nie miał na sobie krawatu, tak jak powinien zgodnie z regulaminem. Marynarka zaś była rozpięta, a torba przewieszona przez ramię, tak aby było wygodnie.
Nie odezwał się od razu, poczekał aż do niego podejdzie.
-No witam, witam - przywitał się z uśmiechem na ustach.
Zaskoczony Jimin podniósł głowę do góry i napotkał ciekawski wzrok starszego chłopaka. Uśmiechnął się. Min Yoongi uśmiechał się do kogoś takiego jak on. Wbrew woli blondyna, jego serce przyspieszyło swój normalny rytm.
-Hyung? Czekałeś specjalnie na mnie?
-A tak sobie szedłem i cię zobaczyłem, to pomyślałem, że możemy się przejść razem. W końcu i tak idziemy w to samo miejsce - odparł niewiarygodnie pogodnie, zupełnie jakby te ledwie kilka godzin snu spowodowało, że wyspał się tak, jak nigdy.
Jimin nie wyczuł od niego charakterystycznego, duszącego zapachu, jaki niosła za sobą nikotynowa śmierć. Czyżby wziął sobie do serca szczekanie młodszego kolegi o tym, jak to sobie życie marnuje?
Jego nadzieje zostały jednak brutalnie rozwiane, gdy dostrzegł paczkę z zapewne przestrzegającym nadrukiem, wystającą z kieszeni jego marynarki.
-Skoro już tutaj jesteś, to czemu nie... - westchnął i ruszył razem ze starszym w kierunku szkoły.
W pierwszej chwili Yoongi chciał zadać pytanie dotyczące tego, na co się tak gapił i co chodzi blondynowi, jednak słysząc głośne westchnienie, sam zrobił to samo. Teraz to nabrało sensu.
-Znowu będziesz marudził?
-Nie, już nic nie powiem. To jest twój wybór, a nie chcę znowu oddawać kilkunastu wonów za zmarnowaną paczkę - mruknął, bardziej naciągając materiał marynarki. Dla bezpieczeństwa przyjął postawę zamkniętą.
-Nie zrozum mnie źle, ale to jedyne co przychodzi mi do głowy, kiedy jestem naprawdę zmęczony. Ale nie palę nałogowo - wytłumaczył się, choć zaraz zachciało mu się śmiać.
Tłumaczył się jakiemuś młodszemu chłopaczkowi. Świat stanął na głowie.
-Czyli to znaczy, że jak ja jestem zmęczony to też mam jarać szluga za szlugiem, hyung? - spytał wyzywająco. Nie zdążył w porę się zreflektować.
-Wydaje mi się, że wyraziłem się jasno - wbił w niego swoje ciemne tęczówki. - Nie jestem uzależniony. Nie pozwalaj sobie, Jiminie.
-Przepraszam, ja... Jiminie? - spojrzał na niego przestraszony, jednak natychmiast złagodniał.
CZYTASZ
How your love could do |Yoonmin| [ZAWIESZONE]
Fanfiction"Jesteś moją penicyliną, ratujesz mnie Moim aniołem, moim światem (...) Kochaj mnie teraz" Jimin, który znalazł swój uśmiech w mroku. Yoongi, który dostrzegł sens życia. Czyli o tym, jak przewrotny potrafi być los. Yoonmin| school!au | fluff/angst...