Dzień 12

807 76 33
                                    

07.04.18              Notka o maratonie: Przypominam o ostatnich dwóch rozdziałach maratonu o czternastej i piętnastej.Od jutra normalnie rozdziały,muszę ja i moja wena  odpocząć ;-; ♥ kocham was kabaczki!

                                                   * Cross pov*

Obudziłem się jak zwykle w ostatnich dniach w sypialni u Night'a, postrachu całego świata, pogromcę nadziej i marzeń, sądzę że to nie prawda, każdy ma  w sobie cząstkę goryczy nawet jeśli jej nie pokazuje, czujemy ją kiedy staramy się, chociaż nam nie wychodzi, a komuś kto się obijał się udaje od razu.

Patrząc w historię Jego, można zobaczyć to, że stał się taki przez innych oraz los, nie mamy na niego wpływu, co jest trochę śmieszne. Skąd znam przyszłość mojego ukochanego? Ink sam mi ją opowiedział w pustce, chociaż mówiłem, że nie można obgadywać ludzi, on dalej to robił i najpewniej robi.

Podniosłem się do pozycji siadu, po czym zauważyłem przygotowane śniadanie na tacy, rozumiem że jesteśmy w zamku ale dla mnie to trochę naciągane. Jednak postanowiłem zjeść kolejne pyszne danie, szczerze nigdy tu nic nie było ohydnego, przez co coraz bardziej powątpiewam w zło Nightmare'go.

Postanowiłem się przebrać w kolejne pożyczone ciuchy od wyżej wspomnianego osobnika, wybór padł na zwykłe spodnie dresowe oraz czarny podkoszulek , i tak nie mam gdzie się wybrać a wolę nie narażać mojej ręki znów na mój strój, to była katorga.

Dalej się nad tą całą "wojną", prawie wcale się nic nie dzieje, wysyłają tylko dokumenty, aby nas dezorientować? Możliwe, możliwe że coś planują, sam nie wiem. Podczas mojego gdybania zauważyłem w wazonie kwiaty, które przyniosłem z Underswap.

Nagle do sypialni, trzaskając drzwiami przybiegł Senpai, widać że postanowił nauczyć się mojego wejścia smoka, szkoda mi trochę tych drzwi. Obiekt moich westchnień zbliżał się do mnie, z kolejnymi bandażami.

Uraczył mnie spokojnym wyrazem w oczach oraz jakimś innym, którego nie rozpoznałem, w jego oczach zauważyłem także oczekiwanie. Powoli zdjąłem koszulkę, aby dać mu dostęp do moich poranionych oraz kilku połamanych żeber.

Na początek wziął moją rękę i zaczął zmieniać mi opatrunek, w obawie o to co zobaczę odwróciłem wzrok w prawą stronę. Gdy poczułem, że skończył z moją ręką, zwróciłem ku Niemu wzrok moich czerwono-białych oczów.

Zabrał się za moje żebra, które były w lepszym stanie niż ręka, ale bolały dużo bardziej, przecież jest to jedno z czulszych miejsc w kościach. Nim się objeżdżałem miałem już całe zawinięte, a gdy już On miał wychodzić zatrzymałem go, przez co lekko się do mnie obrócił, nie wiele myśląc spełniłem moje kolejne marzenie, czyli pocałowanie Jego w policzek, chwilę stał w miejscu cały niebieski, a gdy już się otrząsnął wyszedł z pokoju.

Mam nadzieje, że nie będzie zły za ten czyn ale nie mogłem się powstrzymać, jeszcze do tego wyglądał tak uroczo... stop Cross, jeszcze trochę a się zagalopujesz, powoli trzeba iść kroczkami do celu, chciałbym aby to Night uczynił pierwszy krok, więc jeszcze dużo czasu.

Z tą myślą, padłem na łóżko, mając intencje wpadnięcia w błogi sen, nie mogę się doczekać jutra, sam nie wiem dlaczego, tak po prostu, jedyne co przez snem usłyszałem to uchylanie się drzwi do pomieszczenia w którym się znajdowałem.

Crossmare - Ostateczny czasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz