*Cross pov*
Dzisiaj jest ten dzień, z determinacją otworzyłem swoje oczodoły, po czym dotarł do mnie przepiękny widok. Nighty jeszcze spał, a w dodatku tulił się do mnie, co bardziej mnie zmotywowało do dzisiejszego wyczynu.
Właśnie to określenie pasuje do tego, co zamierzam zrobić, nie poddam się, w żadnym razie. Najpewniej i tak nie dam rady, wyznać mu miłości. To będzie trudne ale muszę dać radę, jak to mówią raz kozie śmierć.
Właśnie zaczął się budzić, przy czym cichutko mrucząc coś pod nosem, muszę uważać, aby niczym go dziś nie zrazić, bo inaczej nici z mojego planu. W końcu przebudził się, po czym zaczął się na mnie patrzeć, swoimi cudownymi oczami.
-H-hej? - spytałem się z moją najsłodszą miną jaką potrafię zrobić, przez co On cały zarumieniony, w szybkim tempie opuścił pokój.
Muszę się dziś postarać o Niego, więc wybrałem chyba najefektywniejszy sposób, przecież każdy kocha słodkie osoby . Udałem się za Night'em do jego stanowiska pracy, zwanego inaczej biurem.
Wchodząc przez drzwi, zobaczyłem go w dość nietypowej dla niego postawie, leżał głową na biurku niczym większość znudzonych uczniów, mam nadzieje, że do tej pory mój plan działa pomyślnie.
Usiadłem naprzeciwko mojego obiektu westchnień, dalej ciągnąc ciszę unoszącą się w powietrzu, ona nadaje idealną atmosferę do przeróżnych przemyśleń, także pomaga zebrać myśli.
Nightmare. Jak się właściwie to zaczęło? Pamiętam przeróżne urywki wspomnień ale nie tego, jak się w nim zakochałem, jakbym to robił od zawszę. Pierwsze nasze spotkanie, propozycja pracy u Niego, nasze krótkie rozmowy, to coś co odmieniło całe moje życie.
- O czym rozmyślasz?- spytał mój ukochany, zarazem przerywając moje refleksje.
- Wszystkim i niczym- rzekłem z wielkim uśmiechem- Jakieś plany na dziś?- spytałem, wyczekując jakiejś inicjatywy.
-Nie możesz siedzieć wiecznie w zamknięciu, co myślisz o patrolu połączonym z spacerem?- odpowiedział, poważnym tonem i lekkim uśmiechem.- Idź się już szykować, o osiemnastej wychodzimy.
Osiemnasta, mam jeszcze trzy godziny po wygospodarowania. Powoli wstałem z krzesła, aby przypadkiem się nie wywrócić, następnie powędrowałem do sypialni. Potrzebuje się przygotować na spotkanie.
Chociaż czy to można spotkaniem zwać, przecież to tylko przechadzka. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze, niezbyt dobrze wyglądam, same pożyczone z szafy Nighta ciuchy, mam nadzieje, że wystarczy zwykłe odświeżenie w łazience, aby coś lepiej wyglądać.
Podszedłem do wyżej wspomnianej szafy, wyjmując z niej jasnoszary sweter oraz spodenki do kolan, po czym udałem się do toalety, następnie się umyłem oraz przebrałem, uprzednie wrzucając brudne ciuchy do kosza na pranie.
Zauważywszy, że minęła mi połowa czasu do zwiadu okolicy, jak już kiedyś wspominałem zamek znajduje się w mocno zalesionym terenie, co za tym niesie możliwości małych polanek, nikłych można by rzec.
Dalej nie wiem w jaki sposób ma przebiec mój plan ale jak widać los się do mnie uśmiecha, jednak nic nie może być za idealne, czego się właśnie obawiam. Możliwe, że to sprawka inicjatywy przez mojego ukochanego.
Mam nadzieje, że się nie wygłupię przed nim, to by spotęgowało mój stres, a jak to mówią w nim nic się nie da zrobić, ani ułożyć prostej myśli, ani też wykonać żadnego czynu, przynajmniej ja tak reaguje, nie wiem jak inni.
Westchnąłem cicho, próbując dać wątpliwością upust, po czym rzuciłem się na łóżko, aby uporządkować plan, ale przecież nie jestem w stanie wielu rzeczy przewidzieć, jednakże to jest las i do tego jeszcze nocą, pełny zwierząt.
Usłyszałem jak ktoś zapukał w drzwi pomieszczenia mojego pobytu, cicho krzyknąłem sygnalizując zgodę na wejście do pokoju. Tym kimś okazał się mój jedyny, najpewniej czas na przygotowania się skończył, mimo tego jestem z siebie dumny ile udało mi się uczynnić.
Wcześniej powoli wstając z łóżko, udając się w kierunku drzwi, natomiast On wyciągnął do mnie rękę, czyli jednak będziemy się teleportować, może to i lepiej, uchwyciłem Jego dłoń, po czym znaleźliśmy się na skraju buszu.
-Mam nadzieje, że się nie boisz- powiedział z wielkim uśmiechem, zauważając moją zdenerwowaną minę.
-Oczywiście, że nie!- krzyknąłem zaprzeczając jego słowom.
-To idziemy- rzekł przy czym śmiejąc się z mojej reakcji.
W sumie to idealnie się składa, skoro myśli że się niepokoję i boję, to możliwe, że pozwoli mi się złapać za rękę. Jak teraz o tym myślę, naprawdę trochę tu strasznie, drzewa oraz krzaki drgały w rytm wiatru, ciemniało się powoli, a natomiast byłem w stanie dostrzec co jakiś czas przebiegające zwierzęta pomiędzy drzewami, nie tak sobie to wyobrażałem.
Zwabiony prawdziwym lękiem, niechcący chwyciłem za Jego dłoń, natomiast owy osobnik lekko się śmiejąc oraz kierując na mnie wzrok. Zastąpił mi drogę, przy czym wpatrywał się we mnie swoimi pięknymi oczami.
-Jaki słodki- powiedział, dalej trzymając moją rękę, przy czym przyciągając moją osobę do siebie.
Serce mi biło jak szalone, moja twarz stała się bakłażanem a On znajdował się nie bezpiecznie blisko z niebieskawym rumieńcem, zrobił to czego nigdy bym się po Nim nie spodziewał, pocałował mnie, oczywiście odwzajemniłem z miłym szokiem.
Mój pierwszy pocałunek z Nim, nigdy bym się tego nie spodziewał, ja z przeszłości powiedziałby, że to herezja. Po skończeniu przyjemnej czynności, przytuliłem się mocno do Niego, zrobił kolejną najmniej spodziewaną rzecz prze zemnie, przeteleportował nas do łóżka
-Ciii, trzeba już spać- szepnął mi do mojego nieistniejącego ucha, przy czym cmoknął mnie w czoło -Dobranoc- powiedział, cały zarumieniony, wpatrując się we mnie.
Zamknąłem już moje ociężałe oczodoły, czując przyjemne ciepełko, obejmujące mnie w pasie. Mam nadzieje, że będzie już tak zawsze.
***********************************
Był brak rozdziałów przez 5 dni, przepraszam was za to, wena nie dopisywała. Dziś w zamian mam dłuższy rozdział. Do nexta~ kabakeły moje kochane
Ps. 1k odczytów!? kiedy, jak i gdzie. Jakim cudem nie wiem, ależ gdzie moje maniery, dziękuje każdemu kabaczkowi z osobna za to, jestem w miłym szoku
Ps2. Vampireverse Errink wygrał głosowanie, na pocieszenie strony FellPoth'owej, po skończeniu książki wygranej, zacznę pisać właśnie niego.
CZYTASZ
Crossmare - Ostateczny czas
FanfictionWojna kończąca wszystko i wszystkich. Dwie odmienne strony, uparte w ogromnym sporze. Czy w tym czasie możliwa jest miłość? Czy Cross'owi się uda zdobyć w tym trudnym czasie Nightmare'a? (Skończona, możliwe że kiedyś będzie poprawiana czy coś w tym...