*Nightmare pov*
Obudziłem się, jak zawsze mając obok siebie Cross'a, niezbyt mi z tym dobrze, niszczę się i zaczynam czuć pozytywne emocje, czuje że tego chcę ale przecież nie mogę. Jestem koszmarem, potworem, czy też tym złym gościem, a nawet nie wiem co się ze mną dzieje.
Spojrzałem na przyczynę mojego zwątpienia, wygląda muszę z przykrością stwierdzić, że słodko oraz uroczo, przez ostatnie dni mocno się do niego przywiązałem. Postanowiłem wstać wreszcie z łóżka ale moje planowane poczynanie zostało udaremnione, przez wyżej wspomnianego osobnika.
Niestety musiałem poczekać aż się obudzi, sam nie wiem dlaczego, może po prostu nie chcę, aby był zaspany? Moja czaszka jest zasypana samymi pytaniami, oraz Cross'em, denerwuje mnie to bardzo, mimo tego że spędzamy razem dużo czasu, on nawet musi mnie tam nawiedzać.
Nie to, że tego nie lubię, nawet mi się podoba to, spędza ze mną czas, a ja nie muszę się obawiać, że wyskoczy mi z nożem w każdej chwili. Czuje się przy nim wyjątkowo bezpiecznie, ale nigdy nie wiadomo co mu siedzi w głowie.
O wilku mowa, właśnie zaczął się przebudzać, mamrotał coś niewyraźnie pod nosem. Po otworzeniu swoich oczodołów, zaczął się na mnie cały fioletowy gapić, kiedyś Dream mi mówił, że rumieńce wskazują chorobę albo miłość. Wydaje się jednak zdrowy, dziwna sprawa.
-S-senpai?- rzekł patrząc mi się w oczy, rozumiem znaczenie tego określenia, jednak czemu on mnie tak nazywa?
Ta, leże właśnie po drugiej stronie łóżka i z zamyśleniem się w niego wpatruje, dość nietypowa sytuacja, jednakże nie mam powodu, by się tłumaczyć przed nim, mimo tego że czuje w głębi mojej duszy, aby porozmawiać o tym wszystkim.
Wybrałem najprostsze rozwiązanie, wyszedłem do biura, przecież zostały tylko trzy dni do tej całej "wojny", nie mam pewności do wygranej, czuje w kościach, że oni coś cicho kombinują, muszę się dowiedzieć ich cel. Nie widzę pozytywów, tych bitew dla nich, więc dlaczego się zgodzili na ten układ? Nikt oprócz StarSanses i ich drużyny, nie wie.
Głowiąc się nad tymi pytaniami nawet nie zauważyłem, gdy czarnobiały usiadł naprzeciwko mnie przy biurku. Czasem naprawdę się go obawiam, przychodzi pod moją nieuwagę i jeszcze nawet nie puka w drzwi, przed wejściem.
-C-co się s-stało?- jak zawsze ma jakiś dziwny problem z wysławianiem się i jeszcze do tego bacznie mnie obserwuje, jakby miał mnie spłoszyć najmniejszym ruchem.
-Trzy dni- powiedziałem, po czym najwidoczniej spochmurniał, postanowiłem dodać, na rozluźnienie rozmowy -Ej no nie smuć się, wolę gdy się słodziaśnie uśmiechasz- co było zgodne z prawdą.
Skończyło się na tym, że Cross został bakłażanem, coraz częściej to robi. Teraz jak o tym myślę, to może jednak mój brat miał trochę racji i jednak Krzyżyk mnie kocha, nie to było by zbyt dziwne, nawet jak na niego.
Zauważyłem, z lekkim przerażeniem, jak gadanie z nim zżera czas ale jednak czy to można nazwać rozmową? Cross ciągle się z czymś waha, przez co zaczyna pojedynczym wyrazem swoją wypowiedz, zarazem ją kończąc.
A ja? Siedzę i czekam, aż postanowi coś zrobić. Jestem szczerze ciekawy, o co mu biega ale nie mam całej nocy na to. Nocy? Ona nastała godzinę temu, nie rozumiem wielu rzeczy. Czemu on jest taki miły dla takiego potwora, który ma na sumieniu kilkaset potworów?
Zdecydowałem wstając z krzesła, że nie chcę dalej ciągnąć tej farsy, złapałem go mackami i przyciągnąłem do moich rąk, już pora spać, nic na to nie poradzę, nie będę go zamęczać, nie rozumiem dlaczego mi na nim zależy.
Położyłem go lekko na łóżku, opatulając go kołdrą, po czym samemu poszedłem w jego ślady, zarazem przytulając jego cieplutkie ciałko.
CZYTASZ
Crossmare - Ostateczny czas
FanfictionWojna kończąca wszystko i wszystkich. Dwie odmienne strony, uparte w ogromnym sporze. Czy w tym czasie możliwa jest miłość? Czy Cross'owi się uda zdobyć w tym trudnym czasie Nightmare'a? (Skończona, możliwe że kiedyś będzie poprawiana czy coś w tym...