Rozdział 42

3.5K 186 17
                                    

Hejoszki^^ Następny postaram się zrobić dłuższy

Mimo iż się bałam tego zakichanego lasu bieglam przed siebie nie zatrzymywując się. Uczucie wolności było silniejsze. Niestety nie na długo. Ktoś szarpnął mnie za łancuch do tyłu przez co skręciłam prawdopodobnie kostke na co cicho syknęłam z bólu. Obróciłam się i zobaczyłam chłopaka,ktory jeszcze przed momentem na moich oczach leżał skulony na ziemi. Nie chciałam mu pokazać że sie go boje a tym bardziej że mnie coś boli więc zignorowałam moją kostkę.

- Przejebałas sobie! - Syknął wkurwiony

- A weź, ile razy ja to już słyszałam- Zachichotałam przy czym jeszcze bardziej go wkurwiając.

Chłopak momentalnie mnie podniósł przerzucając przez ramię i ruszył z powrotem mimo iż sie szarpałam i go kopałam nic to nie dawało. Był silniejszy ode mnie. Więc nic innego mi nie zostało jak krzyczenie na całe swoje gardło, może ktoś usłyszy niewiaste w potrzebie. Kurwa,że to akurat mi się przytrafiło. Kiedy tam krzyczałam wkurzyłam go jeszcze bardziej. Momentalnie z cała siła rzucił mną o ziemie. Bolało jak cholera a najbardziej mój tyłek. No pięknie najpierw kostka teraz dupa. Ale co się przejmować z Derekiem miałam gorsze jazdy. Kiedy chciałam spojrzeć co wyczynia mój porywacz poczułam ukłucie w szyję a następnie widziałam tylko ciemność. Czy ja tak umrę ?


DEREK

Ich ciagłe słowa, które oznaczały,że jej nie znaleźli tylko co raz bardziej mnie dołowały. Niby pierwszą kryjówkę w której ją trzymał odkryliśmy ale było już za późno.

- Derek, musimy pogadać - Usłyszałem głos blondyna, który weszedł do mojego pokoju.

- Czego chcesz? - Wymamrotałem,

- Zabieram Rona i Nanę do siebie, dobrze widze, że nie dajesz już rady psychicznie jak i fizycznie. - Spojrzałem na niego,widziałem w jego oczach politowanie.

- Rób co chcesz, ide dalej jej szukać - Odparłem, było mi już wszystko jedno.

- A co jesli ona już nie...- Na te słowa momentalnie chwyciłem Jack'a za kołnierz i podparłem do ściany.

- Lepiej zejdz mi z oczu! - Syknałem spogladajac w jego oczy.

- Ale minął już rok, Derek przestań tak odpierdalać, przeszukaliśmy cały kraj i nigdzie jej nie było - Te słowa wkurwiły mnie jeszcze bardziej, rzuciłem go na ziemie i zeszłem po schodach kompletnie go ignorując.

Znajdę ją ona napewno żyję, musi życ dla mnie.

JACK
Derek się zmienił, wszyscy się zmieniliśmy od czasu kiedy Lili zniknęła. Ale najbardziej przeżył to on. Wrócił do nałogu. Pali coraz więcej. W domu przebywa tylko po to by przespać chociaz kilka godzin. Mimo tego widać po nim, że cierpi na bezsenność. Każdy już wie że Lili została porwana. Ruszyłem do pokoju Nany i Rona kiedy usłyszałem trzask frontowych drzwi co oznaczało że Derek już wyszedł.

- Spakujcie się, od dzisiaj pomieszkacie u mnie - Powiedziałem otwierajac drzwi do pokoju. Spojrzałem na Nane, która pokiwała tylko głową ale nigdzie nie widziałem Rona, - Gdzie jest Ron?

- Z paczką, on tez sie stara odnaleźć Lili- Wymamrotała bez zycia brunetka. Bez zastanowienia ruszyłem jej pomóc spakowac ją i bruneta.

- Nie martw się wszystko będzie dobrze, pomyśl o tym jakby Lili była na długich wakacjach i wyobraź sobie że teraz opala się na plaży- Powiedziałem czochrając jej włosy.

RON

Od kiedy Lili zniknęła, Nana każdej nocy ma koszmary i budzi się z krzykiem, zaś Derek zachowuje się i chodzi po domu jak wrak człowieka. To wszystko nie ma sensu. Facet porwał dziewczynę i nie kontaktuję sie z Derekiem aby cos wynegocjować.
Postanowiłem, że im pomogę sam w końcu martwie się o blondi. Moi ludzie doszukują się ciągłych informacji ale jak narazie słabo im to idzie.
Boże mam już dość patrzenia na to jak oni wszyscy się niszczą, gdy tylko dowiem się, który sie odważył z nami zadrzeć pożałuje tego, będzie wręcz błagał o życie.
Wróciłem już do domu. Zorientowałem się że Dereka jak zwykle nie ma więc ruszyłem w stronę pokoju mojego i brunetki.
Kiedy byłem już przed drzwiami o mało nie dostałem zawału, ponieważ w tym samym momencie kiedy chciałem pociągnąc za klamkę zrobił to ktoś po drugiej stronie. Był to Jack.

- O Ronuś wrócił - Usłyszałem głos blondyna

- Nie mów tak do mnie to obrzydliwe- Fuknąłem

- Jesteś bez serca - Wymamrotał coś pod nosem, zorientowałem się wtedy, że blondyn trzyma walizkę Nany.

- Co ty chcesz zrobić z tą walizką? - Pokazałem palcem na bagaż

- A no tak, od dzisiaj będziecie mieszkać ze mną i Alexem - Zdziwiłem się nie powiem, że nie zrobiło mi się żal bruneta. W końcu dość,że nie ma Lili i biedak ledwo sobie z tym radzić to jeszcze my odejdziemy z tego domu.

- Jak tam chcesz, jednak głupio mi tak zostawiać Dereka - Spojrzałem w oczy Jack'a

- Nie masz o co się martwić, Derek się zgodził - powiedział posyłając mi uśmiech.

Po jakiś 20 minutach spakowani ruszyliśmy z domu. Przystanąłem jeszcze na chwilę przed nim aby odwrócić się i spojrzeć na niego ostatni raz przypominając sobie jak było tutaj kiedyś radośnie, niestety spoglądając tak na niego jedynie co dostrzegłem to smutek.

Czy wolno nam kochać ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz