Looking for answers# 7

9 1 0
                                    

-Fasolki wszystkich smaków?

-Dokładnie wszystkich.-odparł Ron przegryzając czekoladową żabę.-Jest mięta i czekolada,ale jest też szpinak,flaki i wątróbka.

Harry z trudem powstrzymał wymioty.

Jedyne o czym teraz marzył to być już na miejscu i zobaczyć się z Melody.

-George mówił że, raz połknął glutowatą.

Harry skrzywił się i wyciągnął z ust fasolkę.Spojrzał na okno wyobrażając sobie spotkanie z Melody.

-Czekoladowe żaby?Prawdziwe?-zapytał, spoglądając na pudełko trzymane przez Rona.

-A po za tym tu o karty chodzi.W pudełkach są zdjęcia czarodziei.Ja mam chyba z pięćset.-Harry uchylił wieko.

Z pudełko wyskoczyła żaba.

-Uważaj.-powiedział z przejęciem Ron.Żaba rozejrzała się po czym wyskoczyła przez okno.-O, zwiała ci.-Ron wzruszył ramionami.-Zawsze wieją jak tylko znajdą okazję.

Wzrok Harrego powrócił na pudełko.Wyciągnął kartkę i zobaczył uśmiechniętego Albusa.

-Mam Albusa Dumbledora.-rzekł z przejęciem.

-Ja mam chyba ze sześciu.-odparł Ron.

Harry zerknął na Rona a potem znów na pudełko.Dumbledor zniknął.

-Nie ma go.

-Myślałeś że, będzie tam sterczał cały dzień?Co ty.-Ron spojrzał na Harrego z niesmakiem.

Ten westchnął i zaczął obserwować poczynania szczura,siedzącego na kolanach Rona.

-To Parszywek.-rudzielec pogłaskał zwierzę.-Paskudny co nie?

-Tak, odrobinę.-przytaknął Potter.

-Pokazać ci zaklęcie?Zmieni kolor!-Ron wskazał szczura.

-Jasne!-wykrzyknął okularnik z entuzjazmem.

Nim Weasley zdążył wypowiedzieć zaklęcie drzwi do przedziału się otworzyły.Harry poczuł dziwną fale ciepła która przepłynęła przez jego ciało.Może, to Melody?Jego zapał osłabł gdy w drzwiach stanęła dziewczyna.I nie, nie była to Melody.

Rozejrzała się po przedziale po czym rzekła.

-Nie widzieliście tu ropuchy?Neville zgubił.

Ron pokręcił głową.

-O!Coś czarujecie?-dziewczyna wskazała na różdżkę którą dzierżył rudzielec.-Posłucham.

Podniosła głowę i spojrzała na Weasleya z wyższością.Harry nie zamierzał się wtrącać.Ron odchrząknął.

-Słońce,kwiatek,żądło,orzech,szczur ma w żółtym być kolorze.-Ron skierował różdżkę na szczura.Błysnęło światło,jednak nic się nie wydarzyło.

Rudzielec zerknął na Pottera na co ten tylko wzruszył ramionami.

-To na pewno prawdziwe zaklęcie?-dziewczyna spojrzała na Weasleya z pogardą.-Wiesz, za dobre to ono nie jest.-Ron przewrócił oczami.

Dziewczyna weszła do przedziału i usiadła na przeciwko Okularnika.Wyciągnęła różdżkę i skierowała ją w niego.

-Reparo!

Strumień światła poleciał w Harrego.

-Lepiej?

Potter ściągnął okulary i zobaczył że, już nie są połamane.

-Coś takiego!Ty jesteś, Harry Potter!Ja..-znowu uniosła głowę.-..Hermiona Granger.A ty..kto?-spojrzała na rudzielca z obrzydzeniem.Ten z pełną buzią,odpowiedział.

-Ron Weasley.

-Fajnie...-Harmiona skrzywił się i ponownie przeniosła wzrok na Pottera.

-Przebierzcie się.Zaraz będziemy wysiadać.-rzekła, po czym wyszła z przedziału.Okularnik posłusznie przebrał się w swoją szatę.W tym samy momencie poczuł że, pociąg się zatrzymuje.Wysiadł z parowozu i usłyszał dobrze mu znany głos.

-Pirwszoroczni!Pirwszoroczni za mną!Ruszajcie się!Migiem!Za mną!

Potter podszedł do Hagrida.

-Gdzie Melody?Nie widziałem jej w pociągu.

Olbrzym zaczął szukać wzrokiem kogoś kto by go uratował ale że, nikogo nie znalazł tylko westchnął.

-Dziadek ją przywiózł.

-Rozumiem.

-Zobaczycie się na uczcie.

Okularnik pokiwał głową.

Zamek był niesamowity.Tak,zamek.Harry nie sądził że, szkoła będzie mieścić się w zamku.Gdy chwilowy szok minął myślami znowu powrócił do Melody.

-Harry!

Odwrócił się nagle w stronę schodów.Melody zbiegała po nich z uśmiechem.

-Wow.Znasz ją?-Ron nie udawał zachwytu.-Ładna jest.

Potter wiedział co ma zrobić.Rozłożył ramionami.Brunetka już po chwili była w jego objęciach.

-Melody.-wyszeptał okularnik w jej włosy.

Ta odsunęła się od niego delikatnie.

-Jak podróż pociągiem?

-Dobrze.A ty czemu nim nie jechałaś?

Harry mógł się założyć że, na twarzy dziewczyny przemknęła niepewność.Ale uśmiech nie zniknął.

-Rano gdy miałam iść na pociąg spotkałam dyrektora.Powiedział że, mnie podrzuci.

Harremu zrzedła mina.Dlaczego go okłamuje.

-Hagrid powiedział co innego.

Na twarzy dziewczyny odmalowało się zakłopotanie.

-Tak?A co powiedział?

Potter nie zdążył odpowiedzieć bo zjawiła się czarownica.Przedstawiła się jako Minerva McGonall i kazała iść im do Wielkiej Sali.Wskazała wielkie dębowe drzwi na przeciwko.Uczniowie ustawili się i zaczęli wchodzić do sali.Okularnik zauważył iż wiele uczniów już jest na sali i siedzi przy stołach.Poczuł że, Melody zarzuca mu ręce na szyję.Uśmiechnął się.Przysunęła swą twarz do jego ucha i wyszeptała.

-Teraz odbędzie się przydział.

-Przydział?

-Tak,widzisz ten stołek na środku?

Harry spojrzał na środek sali.Faktycznie stał tam stołek.Tuż obok niego na stoliku leżał dziwny kapelusz.

-Tak i co?

-Jak wyczytają Twoje nazwisko musisz iść i usiąść na tym stołku.

Potter odwrócił się do dziewczyny.

-po co?

-Ktoś nałoży ci tiarę na głowę.-wskazała kapelusz.-Tiara ci powie do którego domu będziesz pasował.Możesz trafić do Gryffindoru.-wskazała dłonią stół najbardziej po prawej.-Do Slytherinu.-wskazała stół po lewej.-Do Hufflepufu i Ravenclawu.-wskazała kolejne stoły.

-Co jeśli trafimy do innych domów?

-No cóż.Będziemy ze sobą rywalizować o puchar domów.

-Co to?

-Albus na pewno to wyjaśni a teraz uważaj.

Odwróciła go w stronę sali.

Looking for AnswersWhere stories live. Discover now