-Fasolki wszystkich smaków?
-Dokładnie wszystkich.-odparł Ron przegryzając czekoladową żabę.-Jest mięta i czekolada,ale jest też szpinak,flaki i wątróbka.
Harry z trudem powstrzymał wymioty.
Jedyne o czym teraz marzył to być już na miejscu i zobaczyć się z Melody.
-George mówił że, raz połknął glutowatą.
Harry skrzywił się i wyciągnął z ust fasolkę.Spojrzał na okno wyobrażając sobie spotkanie z Melody.
-Czekoladowe żaby?Prawdziwe?-zapytał, spoglądając na pudełko trzymane przez Rona.
-A po za tym tu o karty chodzi.W pudełkach są zdjęcia czarodziei.Ja mam chyba z pięćset.-Harry uchylił wieko.
Z pudełko wyskoczyła żaba.
-Uważaj.-powiedział z przejęciem Ron.Żaba rozejrzała się po czym wyskoczyła przez okno.-O, zwiała ci.-Ron wzruszył ramionami.-Zawsze wieją jak tylko znajdą okazję.
Wzrok Harrego powrócił na pudełko.Wyciągnął kartkę i zobaczył uśmiechniętego Albusa.
-Mam Albusa Dumbledora.-rzekł z przejęciem.
-Ja mam chyba ze sześciu.-odparł Ron.
Harry zerknął na Rona a potem znów na pudełko.Dumbledor zniknął.
-Nie ma go.
-Myślałeś że, będzie tam sterczał cały dzień?Co ty.-Ron spojrzał na Harrego z niesmakiem.
Ten westchnął i zaczął obserwować poczynania szczura,siedzącego na kolanach Rona.
-To Parszywek.-rudzielec pogłaskał zwierzę.-Paskudny co nie?
-Tak, odrobinę.-przytaknął Potter.
-Pokazać ci zaklęcie?Zmieni kolor!-Ron wskazał szczura.
-Jasne!-wykrzyknął okularnik z entuzjazmem.
Nim Weasley zdążył wypowiedzieć zaklęcie drzwi do przedziału się otworzyły.Harry poczuł dziwną fale ciepła która przepłynęła przez jego ciało.Może, to Melody?Jego zapał osłabł gdy w drzwiach stanęła dziewczyna.I nie, nie była to Melody.
Rozejrzała się po przedziale po czym rzekła.
-Nie widzieliście tu ropuchy?Neville zgubił.
Ron pokręcił głową.
-O!Coś czarujecie?-dziewczyna wskazała na różdżkę którą dzierżył rudzielec.-Posłucham.
Podniosła głowę i spojrzała na Weasleya z wyższością.Harry nie zamierzał się wtrącać.Ron odchrząknął.
-Słońce,kwiatek,żądło,orzech,szczur ma w żółtym być kolorze.-Ron skierował różdżkę na szczura.Błysnęło światło,jednak nic się nie wydarzyło.
Rudzielec zerknął na Pottera na co ten tylko wzruszył ramionami.
-To na pewno prawdziwe zaklęcie?-dziewczyna spojrzała na Weasleya z pogardą.-Wiesz, za dobre to ono nie jest.-Ron przewrócił oczami.
Dziewczyna weszła do przedziału i usiadła na przeciwko Okularnika.Wyciągnęła różdżkę i skierowała ją w niego.
-Reparo!
Strumień światła poleciał w Harrego.
-Lepiej?
Potter ściągnął okulary i zobaczył że, już nie są połamane.
-Coś takiego!Ty jesteś, Harry Potter!Ja..-znowu uniosła głowę.-..Hermiona Granger.A ty..kto?-spojrzała na rudzielca z obrzydzeniem.Ten z pełną buzią,odpowiedział.
-Ron Weasley.
-Fajnie...-Harmiona skrzywił się i ponownie przeniosła wzrok na Pottera.
-Przebierzcie się.Zaraz będziemy wysiadać.-rzekła, po czym wyszła z przedziału.Okularnik posłusznie przebrał się w swoją szatę.W tym samy momencie poczuł że, pociąg się zatrzymuje.Wysiadł z parowozu i usłyszał dobrze mu znany głos.
-Pirwszoroczni!Pirwszoroczni za mną!Ruszajcie się!Migiem!Za mną!
Potter podszedł do Hagrida.
-Gdzie Melody?Nie widziałem jej w pociągu.
Olbrzym zaczął szukać wzrokiem kogoś kto by go uratował ale że, nikogo nie znalazł tylko westchnął.
-Dziadek ją przywiózł.
-Rozumiem.
-Zobaczycie się na uczcie.
Okularnik pokiwał głową.
Zamek był niesamowity.Tak,zamek.Harry nie sądził że, szkoła będzie mieścić się w zamku.Gdy chwilowy szok minął myślami znowu powrócił do Melody.
-Harry!
Odwrócił się nagle w stronę schodów.Melody zbiegała po nich z uśmiechem.
-Wow.Znasz ją?-Ron nie udawał zachwytu.-Ładna jest.
Potter wiedział co ma zrobić.Rozłożył ramionami.Brunetka już po chwili była w jego objęciach.
-Melody.-wyszeptał okularnik w jej włosy.
Ta odsunęła się od niego delikatnie.
-Jak podróż pociągiem?
-Dobrze.A ty czemu nim nie jechałaś?
Harry mógł się założyć że, na twarzy dziewczyny przemknęła niepewność.Ale uśmiech nie zniknął.
-Rano gdy miałam iść na pociąg spotkałam dyrektora.Powiedział że, mnie podrzuci.
Harremu zrzedła mina.Dlaczego go okłamuje.
-Hagrid powiedział co innego.
Na twarzy dziewczyny odmalowało się zakłopotanie.
-Tak?A co powiedział?
Potter nie zdążył odpowiedzieć bo zjawiła się czarownica.Przedstawiła się jako Minerva McGonall i kazała iść im do Wielkiej Sali.Wskazała wielkie dębowe drzwi na przeciwko.Uczniowie ustawili się i zaczęli wchodzić do sali.Okularnik zauważył iż wiele uczniów już jest na sali i siedzi przy stołach.Poczuł że, Melody zarzuca mu ręce na szyję.Uśmiechnął się.Przysunęła swą twarz do jego ucha i wyszeptała.
-Teraz odbędzie się przydział.
-Przydział?
-Tak,widzisz ten stołek na środku?
Harry spojrzał na środek sali.Faktycznie stał tam stołek.Tuż obok niego na stoliku leżał dziwny kapelusz.
-Tak i co?
-Jak wyczytają Twoje nazwisko musisz iść i usiąść na tym stołku.
Potter odwrócił się do dziewczyny.
-po co?
-Ktoś nałoży ci tiarę na głowę.-wskazała kapelusz.-Tiara ci powie do którego domu będziesz pasował.Możesz trafić do Gryffindoru.-wskazała dłonią stół najbardziej po prawej.-Do Slytherinu.-wskazała stół po lewej.-Do Hufflepufu i Ravenclawu.-wskazała kolejne stoły.
-Co jeśli trafimy do innych domów?
-No cóż.Będziemy ze sobą rywalizować o puchar domów.
-Co to?
-Albus na pewno to wyjaśni a teraz uważaj.
Odwróciła go w stronę sali.

YOU ARE READING
Looking for Answers
Fiksi RemajaMłoda nimfa, Melody jest zmuszona spełnić ostatnią wolę swej matki.Musi wypełnić zadanie zlecone jej przez Albusa Dumbledora.Misję, polegającą na chronieniu młodego chłopaka - Harrego Pottera.