Kobieta w już podeszłym wieku stała pod bramą oczekując na pojawienie się osoby która by ją wpuściła na tereny szkoły.Ostatnio nie czuła się dobrze, powinna odpoczywać ale nie mogła zlekceważyć prośby Albusa.Ten niesamowity człowiek uratował jej życie.A ona obiecała mu że, jak on będzie potrzebował pomocy od razu się zjawi i choćby nie wiadomo o co prosił on mu pomoże.Może to głupie dawać taką obietnicę.Ale ona była Albusowi tak bardzo wdzięczna.Była w ciąży, miała w brzuchu maleńką istotę, nie mogła umrzeć.Przyłapała się że, od dłuższego czasu patrzy w ziemię, podniosła wzrok akurat w momencie gdy przed nią zmaterializował się czarodziej.Machnięciem różdżki otworzył bramę.Kobieta otworzyła usta aby się przywitać albo przynajmniej podziękować za otwarcie bramy lecz czarodziej tylko machnął ręką aby za nim szła i szybkim krokiem ruszył do zamku.Kobieta ledwo zdołała go dogonić.Gdy mężczyzna stanął w świetle księżyca ujrzała jego twarz, jego czarne włosy.Na dogłębniejsze przyjrzenie się mu niestety nie miała czasu bo już po chwili stali pod jakimiś drzwiami.Czarodziej wypowiedział jakieś słowa których kobieta nie dosłyszała.Drzwi otworzyły się a ze środka dobiegł do niej tak dobrze znany jej głos.
-Wejdź moja droga.
Kobieta odwróciła się aby podziękować czarodziejowi który ją tu przyprowadził ale jego już nie było.Weszła do pokoju.Drzwi od razu się za nią zamknęły.Jej uwagę od razu przykuły obrazy wiszące na ścianie, obrazy przedstawiające byłych dyrektorów Hogwartu.Kobieta stanęła przed jednym z obrazów, przeczytała napis mieszczący się w lewym dolnym rogu.Dyrektor spoglądał na nią zaintrygowany.Albus odchrząknął, dyrektor odwrócił wzrok i udał że, zasnął.Kobieta przeniosła wzrok na Albusa.
-Usiądź moja droga.
Kobieta usiadła na krześle wskazanym jej przez Albusa.
-Nie chcę się tym chwalić ale jak wiesz uratowałem...
-I jestem ci bardzo wdzięczna.Gdyby nie ty...
Albus uśmiechnął się.
-Powiedziałaś że, odwdzięczysz się za ratunek...
-Zrobię wszystko Albusie.-kobieta ponownie mu przerwała.
-Nie zamierzałem Cię o nic prosić...jednakże.
Wziął głęboki wdech.
-Słyszałaś zapewne o Voldemorcie?
Mierzył kobietę spojrzeniem oczekując reakcji.Szoku, przerażenia na dźwięk tego imienia.Nic takiego nie zagościła na twarzy kobiety.Słyszała oczywiście o wielkim czarnoksiężniku.Jednak nie bardzo ją interesował, z nimfami nie miał nic wspólnego.Nie był dla nimf jakimś zagrożeniem.
-Słyszałam.Ale do czego zmierzasz drogi Albusie?
-Słyszałaś zapewne również o Harrym Potterze?
Kobieta powoli pokiwała głową.Chłopak jako jedyny przeżył klątwę Avada Kedavra.
Jedyny ślad po tym zaklęciu to blizna na czole w kształcie błyskawicy.Sam Voldemort ucierpiał o wiele bardziej - zginął.
-Obawiam się że, Voldemort tak naprawdę nie zginął.Mogą to być oczywiście tylko przypuszczenia starego człowieka...Ale jednak...Chciałbym abyś zaopiekowała się chłopcem...Obserwowała go.Z tego co pamiętam dość dobrze idzie ci przybieranie wyglądu innych?
Kobieta nie odzywała się.Analizowała każde słowo które padło z ust Albusa.Zrozumiała o co chcę ją jeszcze prosić Albus.
-Mam zacząć uczęszczać do tej twojej szkoły dla czarodziejów?Zaprzyjaźnić się z chłopakiem?
-Czytasz mi w myślach moja droga.
-Albusie ja wiem co ci obiecałam...
-Nie zamierzam cię do niczego zmuszać.
Albus wstał i podszedł do okna na którym stała zwiędła roślina.Podniósł ją i postawił na biurku przed kobietą.
-Zanim pójdziesz mogłabyś coś na to zaradzić?Jestem pewny że, bardzo dobrze o nią dbałem.
Kobieta dotknęła dwoma palcami ziemi obok rośliny.Dookoła roślina pojawiła się zielona mgła.Po chwili na miejscu zwiędłej rośliny pojawił się przepiękny kwiat.
-Dziękuję.
Albus wziął roślinę i odstawił ją na parapet.Stanął i zaczął na nią spoglądać czule.
-Dawałeś jej za dużo wody.
Albus powoli pokiwał głową nie odwracając wzroku od kwiatu.
-Zawsze dotrzymuję słowa Albusie.Zgodnie z Twoją prośbą zaopiekuję się chłopcem.
Albus odwrócił się do nie z uśmiechem.Na twarzy kobiety również zalśnił uśmiechem.Odwróciła się i opuściła pokój.
Młoda dziewczyna siedziała nad rzeką ze swoją przyjaciółką.Opatrując rannego jelenia.W oddali pozostałe nimfy opatrywały inne zranione zwierzęta.Melody i Niki naprawdę musiały się natrudzić aby przekonać swą ciotkę że, są na tyle dorosłe by razem z nimi wyruszyć na patrol okolicznych lasów.Melody zabandażowała nóżkę jeleniowi który ze wdzięczności polizał ją po twarzy.Niki odeszła aby oddać ciotce apteczkę podczas gdy Melody z czułością głaskała młodego jelenia.Usłyszała łopot skrzydeł, tuż obok niej pojawiła się jedna ze nimf strażniczek.
-Królowa...ona zapada w sen.
Melody wiedziała co to oznacza.Jej matka zapadnie w sen na 100 lat.Po czym odrodzi się jako dziecko.Nie można powstrzymać nimfy od zapadnięcia w sen a ni też jej z niego wybudzić.Złapała swą ciotkę za rękę i się teleportowały.Melody z racji że, nie była pełnoletnia nie była w stanie się sama teleportować.Po chwili znajdowała się przed zamkiem.Wbiegła do niego i zaczęła szybko wbiegać po schodach.Nimfy schodziły jej z drogi.Nie zamierzały jej zatrzymać.Melody dobiegła do komnaty należącej do jej matki i otworzyła z hukiem drzwi.Jej matka leżała na łóżku szepcząc coś do swojej doradczyni, kuzynki Melody.Matka powoli odwróciła głowę i spojrzała na córkę.
-Kochanie.-wyszeptała.
Melody podeszła do łóżka i złapała matkę za rękę.
-Teraz wszystko będzie w Twoich rękach...opieka nad królestwem, lasami wszelkimi zwierzętami...
-Co?Nie, nie mamo ja ie mogę zostać królową...jestem na to za młoda.Ja nic nie wiem i...
Kobieta uśmiechnęła się przynajmniej można tak myśleć bo uśmiech bardziej przypominał grymas.
-Jest jeszcze jedna rzecz którą musisz zrobić...To moje ostatnie życzenie...
Jej dłoń zsunęła się z ręki córki i opadła na łóżko.Jej oczy zaczęły się powoli zamykać.
-Mamo!
-Idź do Albusa.Pomóż mu...zaopiekuj się chłopcem...do szkoły...
-Jaki chłopcem?!Jakiej szkoły?Mamo?!
Oczy kobiety się zamknęły.Nie wypowiedziała już ani słowa...
YOU ARE READING
Looking for Answers
Dla nastolatkówMłoda nimfa, Melody jest zmuszona spełnić ostatnią wolę swej matki.Musi wypełnić zadanie zlecone jej przez Albusa Dumbledora.Misję, polegającą na chronieniu młodego chłopaka - Harrego Pottera.