Looking For Answers#19

2 1 0
                                    

Harry,Ron i Hermiona biegli najszybciej jak mogli.

-Jazda!Tam są jakieś drzwi!-krzyknął Potter który biegł pierwszy.

Biegnąc odwrócił się do pozostałej dwójki.Zdziwiony spostrzegł że, nie ma z nimi Niki i Melody.Niki jest właściwie nauczycielką, jej nauczyciele nie ukażą za wchodzenia na trzecie piętro.Ale Valentine?Chyba że, została i po prostu dostanie szlaban.

Oni uciekli.Zwolnił.Chwila.Dlaczego uciekają?Będą mieli przez to jeszcze większe problemy, mogli zostać i po prostu ponieść karę.

-Zamknięte.-powiedział gdy dobiegł do drzwi i szarpnął za klamkę.

-To koniec.-mruknął Ron stając obok okularnika.-Już po nas.

-Oh, odsuńcie się.-Granger zbliżyła się do drzwi i wyciągnęła różdżkę.-Alohomora.

Machnęła różdżką i drzwi się otworzyły.

-Właźcie.-powiedziała i weszła do środka.

-Alohomora?-spytał Ron zamykając za nimi drzwi.

-Standardowe zaklęcie.-powiedziała dziewczyna z wyższością.

-Ktoś tu jest kochana?-Filch trzymając w dłoni lampkę zbliżył się do swej kotki.

Rozejrzał się po czym wycofał z pomieszczenia.

-Idziemy.

-Już poszedł.-powiedziała Gryfonka odsuwając się od dziurki od klucza.

-Bo myślał że, drzwi są zamknięte.-powiedział rudzielec.

-Bo były!-odparła Hermiona.

Usłyszeli że, drzwi obok których jeszcze chwilę temu stali zgrzytnęły.Przerażeni oparli się o ścianę i przymknęli oczy.Drzwi otworzyły się a ktoś wszedł do środka.

-Spokojnie, to tylko ja.-usłyszeli melodyjny głos.

Nimfa stała uśmiechając się promiennie.Ron i Granger odetchnęli z ulgą.Czarnowłosy natomiast wpatrywał się w coś za plecami dziewczyny.

-Chyba wiem czemu te drzwi były zamknięte.-powiedział łapiąc dziewczynę za rękę i ciągnąc w swoją stronę.

Popchnął ją za siebie tak że, zasłaniał ją swoim ciałem.Przed nimi znajdował się wielki trójgłowy pies.Zaczął wąchać a potem ziewnął.Wstał i spojrzał na uczniów.Cała czwórka krzyknęła i wybiegła z pomieszczenia.Nastrój strachu wpłynął też na nimfę.Przecież to zwierzę a ona z nimi jest połączona więzią.

Była pewna że, pies nie zrobiłby jej krzywdy.No chyba że, by musiał.Chyba że, ma zadanie.Widział ją, widziała w jego oczach że, ją rozpoznał ale...nie cofnął się.Nie pokazał że, ta nie musi się bać.Nigdy nie była wścibska.Ale chyba musi się bardziej wczuć w swoją rolę.Albus ma dużo sekretów a ona musi je poznać za wszelką cenę.

Gdy otrząsnęła się z rozmyślań spostrzegła że, pozostała trójka próbuje zamknąć drzwi na które pies wciąż napierał.Spróbowała popchnąć drzwi ale czworo to i tak za mało, po za tym są jeszcze dziećmi stoją naprzeciw gigantycznego magicznego psa.Westchnęła miała nie używać mocy no chyba że, to konieczne.Ale..w tym momencie to chyba jest konieczne?

Wyciągnęła dłoń w kierunku winorośli która pięła się po ścianie, wydłużyła jej pęd, ten zaczął wić się po podłodze potem przeszedł pod drzwiami i uderzyła zwierzę w łapę.Ten jęknął a nimfa przeprosiła go w myślach.Gryfoni zamknęli drzwi i zaczęli łapać głębokie oddech.Melody wycofała pnącze.

-Co oni sobie myślą?Trzymać coś takiego normalnie w szkole?!-krzyknął Ron gdy we czwórkę stali się odejść jak najdalej o drzwi.

-Gdzie ty masz oczy kolego?Nie widziałeś na czym on stał?-zapytała Gryfonka.

-Nie patrzyłem na jego łapy.Bardziej byłem zajęty łbami.-zaczęli wchodzić po schodach.-W razie jakbyś ich nie zauważyła miał ich trzy.

-Stał na jakiejś klapie.-powiedziała Valentine.

-Właśnie.Podejrzewam że, nie przypadkiem.-powiedział zielonooki.

-On czegoś pilnuje.-odparła nimfa.

-Czegoś pilnuje?-Harry zerknął na dziewczynę.

-Zgadza się.-Gryfonka się uśmiechnęła.

-Jeśli pozwolicie ja idę spać.Zanim przez was my wszyscy zginiemy albo co gorsza nas wyleją.-zniknęła zza drzwiami do dormitorium dziewcząt.

-Ja nie do końca chwytam jej system wartości.-Ron westchnął i zniknął zza drzwiami do dormitorium chłopców.

Melody i Potter zostali sami w pokoju wspólnym.Chłopakowi zaczęły pocić się dłonie.

Denerwował się.Zrobi to teraz?Powie że, jest nikim?Nie kocha go?Powie że, jest obrzydliwy?Z każdą chwilą do głowy przychodziły mu coraz to gorsze scenariusze.Obrócił się do Valentine i zszokowany spostrzegł że, ta spuściła wzrok i się zarumieniła.

-Przepraszam że, wtedy nic nie powiedziałam.Zaskoczyłeś mnie...

-Okropnie całuję.-mruknął okularnik pod nosem.

-Co?Nie, skąd.-zaczęła nerwowo bawić się skrawkiem swej szaty.-Myślę,właściwie...bardzo dobrze całujesz.-szepnęła.

Czarnowłosy zarumienił się.Po chwili spoważniał, dwoma palcami podniósł głowę dziewczyny by ta patrzyła w jego oczy.

-Mamy dopiero jedenaście lat.Jesteśmy....

-...dziećmi-dokończył za nią i się odsunął.

-Tak...To dla mnie za wcześnie.Daj mi czas.Abym mogła cię pokochać.-przysunęła się do niego.

-Będę czekał.Dam ci tyle czasu, ile potrzebujesz.-pocałował ją w policzek.

Uśmiechnęli się, przytulił ją i pogłaskał po głowie.

-Widziałem ten pęd.-Melody odsunęła się od niego jak poparzona, ten zbliżył się do drzwi prowadzących do jego dormitorium.

-Na to też dam ci czas.-otworzył je.-Na wyjawienie kim jesteś.-spojrzał jeszcze na jej dłonie i zniknął zza drzwiami.

Looking for AnswersWhere stories live. Discover now