Rozdział 1

1.3K 107 90
                                    

 Głupstwo żyć, kiedy życie jest męczarnią,
a odjęcie go sobie jest receptą,
kiedy śmierć ma być lekarstwem   
~ William Shakespeare

 Głupstwo żyć, kiedy życie jest męczarnią, a odjęcie go sobie jest receptą, kiedy śmierć ma być lekarstwem   ~ William Shakespeare

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Jason

Nic.

Cisza.

Samotność.

Strach.

Ciemność.

Śmierć.

Nie ma tutaj nic. Nic, co mogłoby mnie zaciekawić, zaskoczyć, odciągnąć. Dni mijają tak samo. Jeden po drugim, odbiją się monotonnie. Słońce wschodzi, by po kilku godzinach zajść. Wszyscy żyją tak, jakby nic się nie stało. Wszyscy żyją tak, jakby o niej nie pamiętali. Ale ja pamiętam. Pamiętam ją doskonale, a z każdą godziną, którą wybija zegar, przypominam sobie coraz więcej i więcej.

Człowiek jest głupi, gdy przez dziwne zrządzenie losu odcina się od ludzi. W takich chwilach pragnie być sam na sam, ze sobą. Myśli sobie wtedy, że będzie w stanie ułożyć sobie wszystko od początku, że gdy w końcu wyjdzie na ulicę będzie innym człowiekiem. Z jednej strony ma rację, ponieważ jest inny... Jest jak nie z tego świata, cofnięty o kilka dekad, słów, zdań. Już nie potrafi mówić, a gdy mówi, nie wypowiada się w zdaniach wielokrotnie złożonych, z orzeczeniem. Bo przecież słowa nie są w stanie nam pomóc. 

Wszyscy paplają językiem co popadnie. Zadawają sobie ból świadomie, bądź nieświadomie. 

– Jestem martwy – mówię patrząc w tafle wody. Moje nogi bezwładnie zwisają z metalowej balustrady, a ryk samochodów zagłusza własne myśli. Spoglądam wyżej, na miasto tętniące życiem i myślę o samobójstwie. W prawej dłoni pewnie trzymam prawie pustą butelkę, po taniej szkockiej, w drugiej zaś dłoni znajduje się telefon na którym mam wyświetlone zdjęcie Kristen. Obraz mi się zamazuje. 

Nienawidzę swojego życia. Nienawidzę tego, że zawiodłem zbyt wiele osób. Nienawidzę Boga. Nienawidzę myśli o jutrze, które będzie bez niej. Każdy dzień i mój oddech, jest bez Kristen.

– Martwy – powtarzam, ponieważ mam nadzieję, że gdy jeszcze raz to powiem, słowo stanie się prawdziwe. Ja będę martwy. 

Moje buty są brudne, zakurzone i ubłocone. Skupiam się na nich i myślę o tym, jak inni ludzie podejmują decyzję o rozstaniu się ze światem. Czy żałują? Czy gdy przed oczami widzą jak śmierć, łapie ich w swoje szpony, wyrywają się i nie chcą już umrzeć?

Ja bym nie żałował. Ostatnio dużo rozmyślam o śmierci i chciałbym, żeby w końcu przyszła po mnie. Śmierć byłaby lepsza, od życia tutaj. A tutaj jest ciężko, okropnie ciężko.

Potrzebuję powietrza i ciszy. 

– Jestem martwy! – Mój krzyk przerywa czkawka. I beznadziejnie pijany – dodaję w myślach. 

the last chanceWhere stories live. Discover now