Rozdział 23

359 30 30
                                    

(...) ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego,
co dla nich najgorsze
~ J.K. Rowling

 Rowling

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Jason 

Od wieków, zagadką ludzkości jest miłość. Miłość jest piękna, lecz nieokrzesana. Jest ciepła, a zarazem oziębła. Jest urocza, jak również szatańska. Jest na wieki, jednak w pewnym momencie przemija. Jest nieunikniona, a tak często zapominana. A co najważniejsze to jedna z najlepszych emocji, a tak bardzo niosąca niepokój. 

Nie boimy się jednak samej miłości. Boimy się tego co możemy z nią zrobić. Jesteśmy okrutnymi stworzeniami tego świata. Nieczyści, zawistni, zachłanni, źli, podli, okrutni, niosący ból. To my niszczymy piękno miłości, by zatruć ją naszym jadem.

Moim zdaniem to nie miłość jest zagadną. Zagadką jesteśmy my. 

Nie byłem tu od czasu pogrzebu. Nie potrafiłem pogodzić się z jej utratą. Nie potrafiłem znieść samotności. Nie potrafiłem zgodzić się z tym, że ludzie odchodzą. Bo przecież gdy w końcu ją odzyskałem, Bóg postanowił się zabawić się moim biednym, wyniszczonym życiem. Odebrał mi ją ponownie. 

Trawa jest równo przycięta. Nagrobki piętrzą się na tym okropnym polu. Powstrzymuję łzy, gdy ściskając mocno dłoń Charlotte podchodzimy do tego z nazwiskiem dziewczyny. I chodź czas przypomina nam ciągle o tym, że nieubłaganie nas goni. Smutek, żal, utrata, rozpacz są wciąż świeże jak kwiaty i łzy na cmentarzu. 

Nie muszę spoglądać na dziewczynę, by czuć jak duże wrażenie robi na niej to miejsce. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie jak musi się tu czuć. Jej czas jest policzony. Jej życie, jest takie krótkie i przychodzi tutaj ze mną... By...? No właśnie... Sam nie wiem, czuję się tak, jakbym potrzebował błogosławieństwa Kristen. 

– Jestem pewna, że sprawiłeś jej w tym momencie niesamowitą radość, Jason. Pojawiłeś się tutaj. Pamiętasz o niej i nadal ją kochasz. Przynosisz jej te piękne kwiaty. – Mówi pewnie Charlotte. Jej głos nie jest smutny. Jest pewny. Silny. – Ona jest tam szczęśliwa, jestem tego pewna. Pewnie chce tylko, abyś ty poczuł choć chwilę szczęścia. 

Cherl, jest miłością. Żyje pełnią życia i kocha z pasją. Jestem pod wrażeniem tego, jak potrafi znaleźć tyle pozytywów w kiepskich momentach, smutnych chwilach. 

– Chciałbym, żeby to była prawda. – Całuję jej skroń i odstawiam kwiaty na ziemię. Białe płatki wtulają się w zieleń trawy, jakby od zawsze czekały właśnie na to miejsce. 

Nadal siedzę przy niej jak pies. Obserwujemy niebo w ciszy. Nie musimy rozmawiać. Czuję się z nią dobrze. Dawno nie patrzyłem w niebo. Można się uspokoić, przemyśleć swoje życie.

– Jaka jest twoja historia, Blue?

Jestem ciekawy. Musiałem zadać to pytanie. Ta dziewczyna jest taka inna, bystra, inteligentna, zaradna i bardzo miła. Może na pierwszy rzut oka wydaję się zupełnie inna, ale gdy bliżej się jej przyjrzę, to piękno w naturalnym wydaniu. Nie tylko zewnętrzne. Jej dusza jest piękna.

the last chanceWhere stories live. Discover now